– Jak wygląda nasza codzienność? Nie wygląda. Wiktoria prawie nie chodzi, sama nie wstanie, wszystko ją boli. Lekarze w Polsce dają jej tygodnie, może miesiące, a my czekamy na cud – wyznaje drżącym głosem Agnieszka Ziętek, mama ośmioletniej Wiktorii, chorej na ostrą białaczkę szpikową.
Wszystko zaczęło się, gdy Wiktoria miała 6 lat. W marcu dostała wysokiej gorączki i zapalenia pęcherza, była apatyczna i zmęczona.
– Pojechaliśmy do szpitala w Elblągu, po złych wynikach następnego dnia do Gdańska. Wstępnie zdiagnozowano u Wiktorii anemię aplastyczną. Od maja była zarejestrowana w bazie i po około 8 tygodniach dostaliśmy informację, że znalazł się dawca – mówi Agnieszka Ziętek, mama dziewczynki.
Po tej dobrej wiadomości niestety przyszły złe. Na dwa tygodnie przed przeszczepem wykonano kolejne badania, z których wyszło, że Wiktoria ma anemię Fanconiego.
– To choroba genetyczna, która nie gwarantuje, że nawet po przeszczepie będzie dobrze. To podstępna choroba, która przyciąga nowotwory, a na świecie walczy z nią 1200 dzieci – mówi mama Wiktorii.
Rok od przeszczepu
Przeszczep się jednak odbył, 15 września minie od niego równo rok. Niestety, dziewczynka do tej pory mierzy się ze skutkami ubocznymi.
– Graft jelitowy, trwający wiele tygodni, graft skórny, a od października graft płucny. Jest bardzo groźny, Wiktoria nie może oddychać, często jest pod tlenem, a w takie upały jest jej szczególnie ciężko, bardzo się męczy. Od trzech tygodni ma bardzo słabe wyniki, po biopsji i amniopunkcji okazało się, że to ostra białaczka szpikowa – wyznaje z bólem mama dziewczynki.
W takich sytuacjach pacjenci dostają chemię, Wiktoria jednak jest na nią za słaba, a to niestety ograniczyło możliwości zarówno polskich, jak i niemieckich lekarzy.
– Szukamy ratunku za granicą, wpłaciliśmy 8 tys. euro na konsultacje i poszukiwanie onkologa w Stanach Zjednoczonych lub Izraelu. Obecnie córka jest w hospicjum domowym – wyznaje ciężko Agnieszka Ziętek. – Jak wygląda nasza codzienność? Nie wygląda. Wiktoria prawie nie chodzi, sama nie wstanie, wszystko ją boli. Lekarze w Polsce dają jej tygodnie, może miesiące, a my czekamy na cud.
Tym cudem może być pomoc w uzbieraniu pieniędzy, które potrzebne będą na leczenie, gdy w ciągu najbliższych dwóch tygodni, znajdzie się onkolog.
Wiktoria to całe moje życie
Obecnie Wiktoria ma 8 lat, a stan zdrowia nie pozwala jej na chodzenie do szkoły. – Ciągle przy niej siedzę, od półtorej roku nie robię nic innego, tylko przy niej czuwam. Wiktoria to całe moje życie – mówi drżącym głosem Agnieszka Ziętek. – Teraz najważniejsze jest znalezienie alternatywnej dla chemii metody leczenia i uzbieranie na to pieniędzy. Musimy cofnąć białaczkę, bo to ona Wiktorię zabija. To walka z czasem.
W internecie od niedawna dostępna jest zbiórka pieniędzy, do której można się przyłączyć, chcąc pomóc Wiktorii.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS