Wyczerpuje się limit nadgodzin w grupie pracowników nimi zainteresowanych – przyznało szefostwo Miejskich Zakładów Komunikacyjnych w Bydgoszczy w odpowiedzi na interpelację radnej radnej Joanny Czerskiej-Thomas. Związkowcy z gminnej spółki pragną debaty na temat kondycji transportu zbiorowego w Bydgoszczy.
1 sierpnia szefowie dwóch związków działających w MZK w Bydgoszczy – Dariusz Piotrowski z “Solidarności” i Andrzej Arndt ze Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej – solidarnie napisali list do radnych. Alarmowali w nim, że sytuacja kadrowa w gminnej spółce nadal jest trudna, że kończą się limity nadgodzin i że w związku z tym pod koniec roku znowu czekają nas kłopoty z wypadającymi na potęgę kursami.
To podobny scenariusz do tego, który z powodu braku kierowców przerobiliśmy w latach minionych. Jesienią 2022 r. skończyło się cięciami rozkładów jazdy, rok później dziury łatały zabytkowe autobusy, a ostatecznie z początkiem tego roku MZK, wolą prezydenta Rafał Bruskiego, musiały oddać trzy brygady konkurentowi, czyli Mobilisowi. Miejskiej firmie oczywiście nie w smak odkrajanie swojego kawałka tortu, choć jakoś rekompensuje to sobie zwiększającymi się wozokilometrami na połączeniach międzygminnych finansowanych przez sąsiadów Bydgoszczy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS