Coraz większe japońskie wydatki na obronę stały się regułą za rządów jastrzębiego premiera Shinzō Abe. Kolejne rekordy zaczęto jednak bić za rządów bardziej gołębiego Fumio Kishidy. Początkiem tej rewolucji była Strategia Bezpieczeństwa Narodowego z grudnia 2022 roku. Nie inaczej jest w tym roku: wzrost wydatków jest duży, w centrum stoją siły morskie i obrona przeciwlotnicza. Nowością są natomiast żądania straży wybrzeża, aby otrzymać większy kawałek tortu.
Japoński parlament w ciągu ostatnich kilku lat był wyjątkowo hojny dla Sił Samoobrony (Jieitai). Resort obrony na rok 2023 chciał 5,596 biliona jenów, dostał 6,8 biliona. Było to zaskoczenie w przypadku tak pryncypialnie pacyfistycznego społeczeństwa, chociaż termin ten nie do końca dobrze charakteryzuje japońską politykę. Taką zmianę łatwo było wytłumaczyć szokiem wywołanym napaścią Rosji na Ukrainę. W w następnym roku nie było jednak inaczej, aczkolwiek tempo spadło. Ministerstwo obrony zażądało w projekcie budżetu 7,7 biliona jenów, otrzymało 7,9 biliona jenów.
W propozycji budżetu na rok 2025 wydatki na obronę mają osiągnąć 8,54 biliona jenów (230 miliardów złotych według obecnego kursu). Tak duży skok ma nie tylko pokryć większe wydatki, ale także zrekompensować skutki inflacji i niskiego kursu jena. Tokio mocno trzyma się obietnicy, aby do roku 2027 wydatki na obronę osiągnęły poziom 2% PKB. Poza inflacją i kursem jena odchodzącemu rządowi premiera Kishidy nie udało się dojść do konsensusu, skąd na to wszystko wziąć pieniądze.
Tradycyjnie już w centrum są Morskie Siły Samoobrony (Kaijō Jieitai), chociaż pojawiła się jedna niespodzianka. Resort obrony zażądał 314 miliardów jenów na budowę fregat zmodyfikowanego typu Mogami. Różnice między obiema wersjami widać dobrze w kosztach jednostkowych, chociaż trzeba pamiętać o inflacji i niskim kursie japońskiej waluty. Ostatnie zamawiane fregaty typu Mogami kosztowały 68,5 miliarda jenów za sztukę. W przypadku ich następców mówi się o 86,6 miliarda jenów za okręt. Co jednak istotne, resort obrony chce w przyszłym roku zamówić nie dwie jednostki, jak czynił to zwykle, lecz trzy. Wyraźnie widać zwiększenie tempa zbrojeń morskich, by choć częściowo zrównoważyć chińską przewagę.
Przyszłoroczny budżet zabezpiecza także środki na inne duże okręty nawodne. Na budowę pary wielkich niszczycieli o wyporności 12 tysięcy ton ma zostać przeznaczonych 80,8 miliarda jenów. Pierwsza jednostka ma podnieść banderę w roku 2027, druga – rok później. Kolejnych 3,3 miliarda jenów ma pójść na prace projektowe nad nowym typem niszczycieli z systemem Aegis, które mają zacząć wchodzić do służby w następnej dekadzie. W przyszłym roku budżetowym ma ruszyć drugi, ostatni etap przebudowy niszczyciela śmigłowcowego Izumo na pełnokrwisty lotniskowiec lekki, z którego pokładu operować będą samoloty bojowe F-35B.
Co nieco wyjaśniło się w sprawie uzbrojenia japońskich okrętów podwodnych w pociski manewrujące. Na ten cel ma zostać przeznaczonych 3 miliardy jenów, a pociski (nieujawnionego typu) mają trafić na najnowsze jednostki typu Taigei (na zdjęciu tytułowym). Jednocześnie aż 30 miliardów jenów ma pójść na opracowanie własnych wyrzutni pionowych dla okrętów podwodnych.
Sugeruje to dwie rzeczy. Po pierwsze: Taigeie otrzymają pociski odpalane z wyrzutni torped. Pod drugie: Japonia chce być w tej kategorii niezależna od Stanów Zjednoczonych. Własne wyrzutnie dodatkowo można projektować z myślą o własnych pociskach, dając w efekcie system od samego początku przystosowany do wymogów i potrzeb Morskich Sił Samoobrony.
Future Japanese Maritime Self-Defense Force Taigei-class submarine JS Raigei (SS-516) starting sea trials in Japan – August 23, 2024 #jsraigei #ss516
SRC: TW-@hamu_4207 pic.twitter.com/lpII0rHReo
— WarshipCam (@WarshipCam) August 23, 2024
O żadnym rozbracie z Waszyngtonem oczywiście nie ma mowy. Wprawdzie Japonia od lat krytykuje programu Foreign Military Sales (FMS), ale w przyszłym roku za jego pośrednictwem zamierza pozyskać sprzęt o łącznej wartości 910,8 miliarda jenów.
Kolejne pozycje na liście zajmuje zakup 300 zestawów amunicji krążącej, inwestycje w niewielkie latające bezzałogowce dla okrętów i okrętowy system laserowy oraz pozyskanie nowych jednostek transportowych. Ich użytkownikiem ma być nowa mieszana jednostka, tworzona wspólnie przez Morskie, Powietrzne i Lądowe Siły Samoobrony. Oddział powstanie w bazie Kaijō Jieitai w Kure w marcu przyszłego roku. Warto jeszcze wspomnieć o programie satelitów do wykrywania i śledzenia pocisków balistycznych. Ma on w przyszłym roku kosztować japońskiego podatnika 323,2 miliarda jenów. Konstelacja ma osiągnąć pełną gotowość operacyjną w roku 2028.
Innym projektem w trakcie realizacji jest wspólna dla całych Sił Samoobrony chmura danych, zawierająca informacje od stanów magazynów po plany operacyjne, umożliwiająca stworzenie zintegrowanego systemu dowodzenia i kontroli. Dostęp do chmury mieliby jedynie autoryzowani oficerowie i urzędnicy resortu obrony. W celu zwiększenia bezpieczeństwa byłaby to całkowicie niezależna sieć, niepołączona z innymi intranetami stosowanymi przez Siły Samoobrony ani tym bardziej z Internetem. Ministerstwo obrony chciałoby przeznaczyć w przyszłym roku na ten projekt 98,5 miliarda jenów.
Ambicje straży wybrzeża
Bardzo istotną rolę w Azji Wschodniej, lub jeśli ktoś woli – na zachodnim Pacyfiku, odgrywają straże wybrzeża i inne formacje paramilitarne. Umożliwiają one prowadzenie działań w szarej strefie poniżej progu wojny. Mistrzami takich operacji są Chiny, o czym najczęściej przekonują się Filipiny i Wietnam. Analogiczny spór toczy się na Morzu Wschodniochińskim, a jego głównym punktem są administrowane przez Japonię wyspy Senkaku, do których pretensje zgłaszają Chiny i Tajwan.
Z racji większego potencjału przeciwnika Chiny nie mogą sobie poczynać tak śmiało jak na Morzu Południowochińskim, ale sytuacja jest cały czas napięta. Widać to po stałej rozbudowie japońskiej straży wybrzeża, która w przyszłorocznym budżecie zażądała 293,5 miliarda jenów, 12% więcej niż otrzymała w bieżącym roku. Nie jest to jednak najciekawszy punkt. Kaijō Hoan-chō planuje w przyszłym roku rozpocząć budowę największego na świecie kutra patrolowego (chociaż lepszym terminem byłby okręt-baza).
Obecnie palma pierwszeństwa należy do chińskich patrolowców typu Zhaotou o wyporności 12 tysięcy ton. W służbie znajdują się dwie takie jednostki. Po stronie japońskiej największe są kutry typów Shikishima i Shunkō, wypierające 6,5 tysiąca ton.
第十管区鹿児島海上保安部所属
PLH42「しゅんこう」
2月に就役したばかりの新鋭船で、こないだの「こしき」と同じく十管区鹿児島所属
尖閣諸島警備体制の強化及び大規模事案対応体制の整備を目的とする船
全長140mなんでしきしま/あきつしまよりは小さい
#海上保安の日 pic.twitter.com/ZfFbOAUhMl— zapporo (@zakogumo) May 12, 2020
Planowana jednostka, która ma wejść do służby na przełomie 2029 i 2030 roku, a której koszt budowy szacowany jest na 68 miliardów jenów, pobije wszelkie rekordy. Kuter ma być długi na 200 metrów i mieć tonaż brutto 30 tysięcy ton. Podanie pojemności zamiast wyporności, co japońska straż robi często, ma w tym przypadku dużo sensu. Nie chodzi bowiem o budowę patrolowca, lecz okrętu zabezpieczającego działania innych jednostek. Pozwoli to na przykład wydłużyć okres przebywania mniejszych kutrów w regionie Senkaku.
Kaijō Hoan-chō projektuje jednak okręt bazę, a nie okręt zaopatrzeniowy. Będzie on przenosił trzy śmigłowce z myślą o innych, bardziej bojowych zadaniach. W przypadku chińskiej inwazji na Tajwan jednostka ma służyć do ewakuacji mieszkańców wysp położonych w pobliżu strefy walk. Duże rozmiary sprawdzą się także podczas niesienia pomocy ofiarom klęsk żywiołowych w odległych regionach.
Japan intends to procure a very large coast guard hull suitable for supporting helicopter ops and extended EEZ deployments as a “mobile base”, to be commissioned towards 2030.
Reminder that size growth of coast guard assets is a general trend.https://t.co/MAfAvmcico
— Alex Luck (@AlexLuck9) August 27, 2024
Japonia szykuje się na ewentualność konfliktu o Tajwan, a straż wybrzeża odgrywa w tych planach istotną rolę. W przypadku objęcia wyspy blokadą przez Chiny Kaijō Hoan-chō będzie łatwiej niż Jieitai wystąpić w roli łamaczy blokady. Jak zawsze w przypadku państw morskich straż wybrzeża ma wspierać działania sił zbrojnych.
Warto tez wspomnieć o powoli rodzącej się współpracy japońsko-tajwańskiej. W lipcu tego roku straże wybrzeża obu państw przeprowadziły pierwsze wspólne ćwiczenia. Oczywiście Pekin protestował. Tą drogą Japonia i Tajwan prowadzą własne działania w szarej strefie. Ćwiczenia formacji paramilitarnych to nie ten sam kaliber co ćwiczenia wojskowe. Chinom było więc trudniej na nie zareagować, zaś Japonia i Tajwan mogły przystąpić do tworzenia namiastki interoperacyjności.
ministerstwo obrony Japonii
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS