Monika* ma dwie córki. Jedna ma dziewięć, druga 11 lat. Obie od jakiegoś czasu coraz częściej interesują się kosmetykami, makijażem i innymi aspektami wyglądu dorosłych. To ten wiek, gdy zaczynają podbierać kosmetyki od mamy. Albo chodzić do drogerii.
– Młodsza córka prosi mnie, bym zrobiła jej pasemka, które zobaczyła na TikToku. Starsza poszła kiedyś z koleżanką do drogerii. Siedziały tam godzinę – opowiada Monika.
Dziewczynki oglądały tam i testowały rozmaite kosmetyki.
– Kiedyś starsza córka upatrzyła sobie zestaw kolorowych kosmetyków promowanych przez znaną aktorkę. Kupiłam jej go, kosztował 200 zł. Córka była szczęśliwa, a mi serce krwawiło, bo jakość i skład marne – mówi.
Przyznaje, że marka miała doskonały marketing. – Okazało się, że dzieciaki kupowały później z drugiej ręki opakowania po tych kosmetykach. Jakieś szaleństwo.
Dzieci drogerii. Ekspertka o nowym trendzie
To, co córka Monika i jej koleżanka robiły w drogerii jakiś czas temu, zaczęło być widocznym także w Polsce trendem. Nazywa się go “pokoleniem Sephora” (w oryginale “Sephora kids”, od znanej sieci drogerii). W największym skrócie: coraz młodsze dzieci spędzają wolny czas przy półkach z kosmetykami, które niekoniecznie są dla nich przeznaczone. Malują się, testują, często sięgają po marki promowane przez ich idoli.
– Pojawienie się trendu “Sephora kids” to skutek korzystania przez dziewczynki z mediów społecznościowych. Młode osoby oglądają influencerów promujących marki, pokazujących, jak się malować, stawiających wyzwania, challenge, np. żeby stworzyć makijaż za pomocą jakichś produktów – wyjaśnia dr Marta Majorczyk, pedagożka z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej Uniwersytetu SWPS w Poznaniu. Dla młodych osób tiktoker czy youtuber to zawody, pewne profesje, z których można zarabiać na życie. Dzieci nie znają otoczki, kulisów tych zajęć.
Niemałą rolę ma tu też wpływ grupy rówieśniczej, która zaspokaja potrzebę akceptacji i przynależności. Młode dziewczyny chodzą do galerii razem. Gdy zależy im na sympatii drugiej osoby, będą robić to, co ich koleżanka.
– Tak było zawsze. Każde pokolenie to odczuwało, tylko przejawiało się to inaczej. Może nie dotyczyło makijażu i mediów społecznościowych, tylko np. tego, jakiej słuchamy muzyki, czyj plakat mamy na ścianie, w co lubimy grać czy czytać – zauważa Majorczyk.
Dzieci drogerii. Bałagan i kłopoty pracowników
Ekspertka przyznaje, że dla niej trend ten jest niepokojący. Młodzi często nie zastanawiają się nad tym, jakie są skutki ich zachowania. Niejednokrotnie po prostu pozostawiają po sobie w sklepie bałagan, którym muszą zająć się pracownicy. Nie wspominając już o tym, że używanie niektórych kosmetyków w bardzo młodym wieku nie jest odpowiednie dla skóry.
Znane są już przypadki podjęcia kroków przez sprzedawców, aby ukrócić ten proceder. Jedna ze szwedzkich sieci aptek zakazała konsumentom poniżej 15. roku życia kupowania produktów do pielęgnacji skóry w swoich sklepach.
“Sephora kids” to głównie dziewczynki, dla których wzorem kobiecości zawsze jest matka. – Jeżeli kobieta zwraca uwagę na swój wygląd, na to, jak wygląda jej ciało, maluje się, jej córka może chcieć pójść jej śladem i też zacząć się malować – mówi dr Majorczyk. – Matki czasem same zachęcają dziewczynki do używania kosmetyków albo zgadzają się na to, żeby nie zepsuć relacji z córki. Gdy to wszystko nałoży się na siebie, wiele dziewcząt wpada w ten trend. Ale on przejdzie. Pojawi się coś innego.
Dzieciom warto mówić, że są naturalnie ładne, że nie jest im potrzebny makijaż, kosmetyki – podkreśla psycholożka. Warto tłumaczyć, że na makijaż przyjdzie czas. – Trzymać się zasad, kształtować prawidłowe postawy, w żadnym wypadku nie prokonsumenckie – podsumowuje.
*Imię zmienione
Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: [email protected]
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS