Wszyscy robili sobie selfie z pierwszym polskim Husarzem, ja też uległem uległem pokusie selfie z 87,3 mln dolarów w tle.
Polskie F-35, którego pierwszy egzemplarz pokazano właśnie w Fort Worth to skok w przyszłość i polisa ubezpieczeniowa na wypadek agresji Rosji. Owszem, bardzo droga, ale bezpieczeństwo i wolność są bezcenne.
“Przecięcie wstęgi” w wypadku samolotu kosztującego mniej więcej tyle, ile budowa 30 średniej wielkości przedszkoli to zazwyczaj skrupulatnie wyreżyserowane show. Tak też wyglądała uroczysta prezentacja i symboliczne przekazanie Polsce pierwszego samolotu wielozadaniowego. Tzw. rollout odbył się w jednej z ogromnych hal Fabryki nr 4 Lockheeda Martina w Forth Worth 28 sierpnia, a więc w dniu Święta Lotnictwa Polskiego. Show trwał około godziny. Przez pierwsze 20-30 minut AZ-01 stał za multimedialną kurtyną z migoczącym na czerwono uskrzydlonym husarzem w otoczeniu charakterystycznych sylwetek F-35. Po jej odsłonięciu przyszedł czas na zachwyty i sesję zdjęciową. Wszyscy robili sobie selfie z pierwszym polskim “Husarzem”, bo taką nazwę dla tych samolotów wybrali internauci w plebiscycie ogłoszonym przez MON. W finale konkursu znalazły się jeszcze “Duch”, “Halny”, “Denerys” i “Harpia”. Choć byłem zwolennikiem tej ostatniej nazwy, uległem pokusie “selfie” z 87,3 mln dolarów w tle. Niezwykle efektownie oświetlona maszyna prezentowała się na czerwonej estradzie niczym Taylor Swift wśród samolotów bojowych.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS