Jeśli śledzić doniesienia mediów, niemiecki przemysł motoryzacyjny znajduje się w środku kryzysu – cięcia kadrowe, zwolnienia, zmniejszenia mocy produkcyjnych, bankructwa. Problem dotyczy prawie wszystkich producentów, ale i dostawców. Nawet prezes niemieckiego Stowarzyszenia Samochodowego (VDA) Hildegard Müller mówi o kryzysie, a to bardzo ważny głos, bo zrzesza ponad 620 producentów i dostawców pod jednym dachem. Wszystko wskazuje na to, że niemiecki przemysł samochodowy, egzystencjalny silnik niemieckiej gospodarki, rzeczywiście znajduje się w kryzysie, na który zanosiło się już od jakiegoś czasu.
Czytaj więcej
Sześciu niemieckich niezależnych producentów samochodów, trzy zagraniczne firmy samochodowe posiadające zakłady produkcyjne w Niemczech i cała masa dostawców od początku 2020 r. zmagają się z problemami. Pandemia, wojna w Ukrainie, kryzys energetyczny, inflacja, problemy z łańcuchem dostaw, elektryfikacja i związane z tym gigantyczne nakłady doprowadziły finalnie niemiecką motoryzację do ogromnej zadyszki.
Fala upadłości w niemieckiej branży motoryzacyjnej– przekonały się o tym takie marki jak Recaro czy BBS
Aż dziwne, że niemiecki przemysł samochodowy nie stawił żadnego widocznego oporu wobec demontażu swojego know-how w zakresie silników spalinowych. Wręcz przeciwnie, zainwestowano miliardy w nową technologię. Konsekwencje jak na razie są katastrofalne. Z braku środków finansowych niemieccy politycy wycofali się z dofinansowania e-mobilności. Dodatkowo użytkownicy elektryków doświadczyli spadających wartości rezydualnych czy rosnących składek ubez … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS