Po największym od początku wojny rosyjskim ataku na obiekty ukraińskiej infrastruktury krytycznej – propagandyści z Rosji wieszczą kryzys energetyczny i wzrost cen prądu w Polsce. Jednak według Biura Bezpieczeństwa Narodowego i ekspertów paraliż ukraińskiej energetyki nie ma wpływu na polski system elektroenergetyczny i wysokość rachunków za prąd.
26 sierpnia Rosja przeprowadziła zmasowany atak na infrastrukturę energetyczną Ukrainy, używając rekordowej liczby rakiet i dronów. Rosjanie ostrzelali przede wszystkim podstacje energetyczne – zniszczenia odnotowano w 15 regionach Ukrainy. Pociski trafiły także w Kijowską Elektrownię Wodną w Wyszogrodzie o mocy 440 MW, której konstrukcja została uszkodzona.
W efekcie operator sieci elektroenergetycznych Ukrenergo zdecydował o wprowadzeniu awaryjnych wyłączeń prądu w całym kraju. Po ataku, który jest rzeczywistym wyzwaniem dla ukraińskiej energetyki, rosyjscy propagandyści straszą kryzysem energetycznym także Polskę. Na kontach szerzących rosyjską narrację ruszyła kampania dezinformacyjna, zgodnie z którą uszkodzenie kijowskiej elektrowni wodnej wpłynie na bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju i wysokość rachunków za energię dla wszystkich odbiorców w Polsce. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego zdementowało te doniesienia.
„Nie ma przesłanek, które mogłyby sugerować związek między cenami energii elektrycznej w Polsce a faktem uszkodzeniem elektrowni wodnej pod Kijowem” – zapewnił Polską Agencję Prasową Marcin Skowron, rzecznik prasowy BBN.
Chociaż produkcja prądu jest niższa niż zużycie i Polska musi braki uzupełniać importem, to energię kupuje obecnie od innych państw; Ukraina po zmasowanych rosyjskich ostrzałach rakietowych nie ma już żadnych nadwyżek. Polska nie jest więc uzależniona od sytuacji w Ukrainie. Wręcz przeciwnie, pomaga sąsiadowi w stabilizacji jego systemu elektroenergetycznego.
„Wymiana energii elektrycznej pomiędzy Polską a Ukrainą nie jest i nie była istotna z punktu widzenia polskiego Krajowego Systemu Elektroenergetycznego. Bez względu na to czy importowaliśmy, czy eksportujemy energię, jakiekolwiek zawirowania po stronie ukraińskiej, nie powinny mieć wypływu na bezpieczeństwo ani na ceny na rynku polskim, a tym bardziej na rachunki polskich przedsiębiorstw czy gospodarstw domowych” – podkreśla Jarosław Wajer, lider Działu Energetyki w Ernst&Young.
Polska obecnie importuje śladowe ilości energii elektrycznej z Ukrainy. Przykładowo w kwietniu br. w wyniku nadwyżki, która powstała u naszego sąsiada ze względu na słoneczną pogodę oraz pracę stacji fotowoltaicznych, otrzymaliśmy z tego kierunku 1600 MWh. Jest to jednak niewielki procent całego polskiego importu energii elektrycznej, który w I półroczu 2024 roku wyniósł ponad 7634 GWh.
Najwięcej prądu w 2024 roku przypłynęło do Polski z Niemiec (ok. 34 proc.), Szwecji (25 proc.) oraz Czech (16 proc.).
Według Polskich Sieci Elektroenergetycznych sytuacja w Ukrainie nie ma przełożenia na bezpieczeństwo energetyczne Polski.
„Rosyjskie ataki na ukraińską infrastrukturę energetyczną nie mają wpływu na pracę polskiego systemu elektroenergetycznego” – podkreślił w oświadczeniu dla PAP Maciej Wapiński, rzecznik prasowy PSE. (PAP)
Autorka: Beata Lisowska
bli/ jpn/
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS