Najlepiej leczyć się w ośrodkach, które się specjalizują w danym typie nowotworu – przekonywali we wtorek onkolodzy podczas konferencji prasowej poświęconej nowotworom ginekologicznym.
Spotkanie zorganizowano z okazji przypadającego we wrześniu Miesiąca Świadomości Nowotworów Ginekologicznych. Omawiano głównie rak trzonu macicy, najczęściej występujący u kobiet tego typu nowotwór i drugi po raku piersi. Co roku jest on wykrywany u ponad 6 tys. pacjentek i powoduje ponad 1,6 tys. zgonów.
Wskaźnik przeżyć stanął w miejscu
Według prof. Joanny Didkowskiej z Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie niepokojące jest, że od wielu lat nie poprawia się przeżywalność pacjentek z rakiem trzony macicy (endometrium). Z przedstawionych przez specjalistkę danych wynika, że w latach 2015-2018 pięć lat po wykrycia tej choroby żyło w naszym kraju 76 proc. pacjentek. Prawie tyle samo co w okresie od 2010 do 2014 r., gdy wskaźnik pięcioletnich przeżyć wyniósł 76,5 proc. W tym zakresie jest niewiele lepiej nawet niż w latach 2005-2009, kiedy wskaźnik ten sięgał 74 proc., a w okresie 2000-2004 – 72,2 proc. Specjalistka zaznaczyła, że gorsze wyniki leczenia częściej uzyskuje się u kobiet starszych, po 70. roku życia, aniżeli u pacjentek młodszych w wieku 55-69 lat.
– Polska nie jest pod tym względem wyjątkiem, bo podobnie jest w wielu innych krajach – dodała.
Jedynie w Szwecji, Niemczech oraz Słowenii pięcioletnia przeżywalność przekracza 80 proc., a średnia w Europie to 77,6 proc. (w latach 2000-2007).
Pacjentkom pomoże wprowadzenie KSO
Konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii onkologicznej prof. Mariusz Bidziński powiedział, że do poprawy leczenia nowotworów, w tym raka trzonu macicy, może się przyczynić wprowadzenie Krajowej Sieci Onkologicznej. Ma ona ruszyć w kwietniu 2025 r., ale jej skutki – zaznaczył – poznamy nie wcześniej niż dwa lata później. Specjalista przekonywał, że KSO pozwoli usystematyzować szpitale według stopnia referencyjności, co powinno zapewnić większą efektywność leczenia, jak również to, że będzie ono bardziej ekonomiczne. Wyjaśnił, że przewiduje się trzy stopnie referencyjności ośrodków, te o randze wyższej będą nadzorować szpitale niższe w hierarchii. Placówki, które nie znajdą się sieci, w ogóle nie będą mogły prowadzić leczenia onkologicznego.
– Dzięki temu wszyscy chorzy będą leczeni w jednym systemie – podkreślił.
Im więcej operacji w szpitalu, tym lepiej dla pacjentek
Dodał, że sieć pozwoli wyeliminować takie sytuacje, że w jakimś ośrodku wykonywane są jedynie 2-3 operacje danego nowotworu, co nie pozwala na uzyskanie dużej wprawy w takich zabiegach.
– Aby to było możliwe, co najmniej 30 operacji rocznie trzeba przeprowadzić w danym ośrodku – podkreślił.
Prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej dr hab. Radosław Mądry przyznał, że „Krajowa Sieć Onkologiczna jest dobrym kierunkiem, ale za kilka lat zobaczymy czy będzie sukcesem”. Jego zdaniem nie ma natomiast wątpliwości, że najlepiej jest leczyć się w ośrodkach specjalizujących się w danym typie nowotworu.
Bez dobrego rozpoznania nie ma leczenia
Chodzi o placówki potrafiące leczyć i diagnozować chorych kompleksowo, zapewniające wielodyscyplinarną współpracę i przestrzegające odpowiednich procedur w danym typie nowotworów.
– To musi być też grupa ludzi, która ze sobą współpracuje od dłuższego czasu – dodał.
Przyznał, że dla opracowania prawidłowej strategii leczenia na samym wstępie konieczne jest przeprowadzenie badań molekularnych, określających profil genetyczny nowotworu u danego pacjenta.
– Trzeba zmienić nawyki, nie tylko potrzebne są badania obrazowe, należy też wysłać materiał na badania molekularne – tłumaczył.
Przyznał, że czas w onkologii jest bardzo ważny, ale to nie wystarczy.
– Najważniejsze jest dobre rozpoznanie przed rozpoczęciem leczenia, to powinno być standardem – dodał.
Leki nowej generacji i operacje robotowe
Specjaliści zwrócili uwagę, że poprawie skuteczności leczenie poza zmianami organizacyjnym sprzyja sukcesywne wprowadzanie nowych metod terapii. Chodzi o nowej generacji leki, takie jak te stosowane w immunoterapii i terapii molekularnej, zwiększające szanse przeżycia chorych z nawrotowymi i zaawansowanymi nowotworami. Prof. Andrzej Nowakowski z Centrum Edukacyjnego Robotyki Operacyjnej Wojewódzkiego Szpital Specjalistyczny w Lublinie powiedział, że poza lekami nowej generacji lepsze efekty leczenia pozwala uzyskać wykonywanie operacji onkologicznych przy użyciu robotów operacyjnych. Takich zabiegów robotowych finansowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia wykonuje się w naszym kraju coraz więcej.
– W Polsce wykorzystuje się już ponad 50 robotów operacyjnych, z tego najwięcej w Warszawie – tłumaczył specjalista.
Często używa się ich do zabiegów onkologicznych. W 2023 r. wykonano 9 147 operacji raka prostaty u mężczyzn, z tego 55 proc. robotem. W przypadku raka macicy przeprowadzono 6 309 zabiegów, w tym 13 proc. robotem, a jeśli chodzi o raka jelita grubego, to odpowiednio 14 203 i 7 proc. Jeszcze kilka lat temu operacje robotowe było wykonywane głównie prywatnie – w 2019 r. przypadało na nie 63 proc. tych zabiegów. Obecnie jest odwrotnie: w 2023 r. 85 proc. operacji robotowych było finansowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. (PAP)
Zbigniew Wojtasiński, oprac. EB
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS