A A+ A++

Takie rozporządzenia, jakie wydała pani Nowacka mogło być wydane tylko w porozumieniu, nie za opinią, nie po poinformowaniu, tylko w porozumieniu z Kościołem. Co tam to wszystko. Przepisy prawa się nie liczą, nawet te wynikające z Konstytucji. Liczy się to, że oni mieli to w swoich postulatach, więc skoro objęli władzę, to mogą realizować swoje postulaty bez względu na przepisy prawa – powiedział na antenie Telewizji wPolsce Przemysław Czarnek, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były minister edukacji narodowej.

Przemysław Czarnek odniósł się do wypowiedzi Joanny Muchy, która w jednym z wywiadów stwierdziła, że ministerstwo edukacji narodowej nie zamierza brać pod uwagę wyroku Trybunały Konstytucyjnego ws. rozporządzenia dotyczącego lekcji religii w szkołach.

Chciałbym zwrócić uwagę na wypowiedzieć pani poseł Joanny Muchy, która mówi, że co tam przepisy Konstytucji, co tam art. 25 ust. 5 Konstytucji, mówiący o współdziałaniu państwa i Kościoła dla dobra wspólnego i dobra człowieka, co tam przepisy prawa międzynarodowego. Takie rozporządzenia, jakie wydała pani Nowacka mogło być wydane tylko w porozumieniu, nie za opinią, nie po poinformowaniu, tylko w porozumieniu z Kościołem. Co tam to wszystko. Przepisy prawa się nie liczą, nawet te wynikające z Konstytucji. Liczy się to, że oni mieli to w swoich postulatach, więc skoro objęli władzę, to mogą realizować swoje postulaty bez względu na przepisy prawa. Myśmy też szli w 2015 roku do wyborów z postulatami uzdrowienia wymiaru sprawiedliwości, uzdrowienia Trybunału Konstytucyjnego po zamachu dokonanym na ten Trybunał przez prawników dzisiejszej większości rządzącej. Dokonaliśmy tego zgodnie z zasadami prawa, to znaczy zmienialiśmy przepisy ustawy, przepisy ustawy wchodziły w życie, pan prezydent ustawy podpisywał. Oni to robili, na podstawie swojego, widzi mi się, bez zmiany prawa, tylko mówią, że ich postulaty są teraz najważniejsze. To jest barbarzyństwo. To jest upadek państwa prawa. Jednoznacznie o tym mówi pani Mucha, ta sama, która oprócz podręcznika polsko-niemieckiego do historii, widziałaby również w polskich klasach podręcznik do historii polsko-ukraińskiej

— powiedział.

Zdaniem byłego ministra edukacji wydanie rozporządzenia przez MEN było złamaniem prawa.

Fakt, że zostało złamane prawo, jest faktem niezaprzeczalnym. Zarówno przepis art. 27 Konkordatu w połączeniu z art. 12, jak i przepisy ustawy o systemie oświaty w art. 12 ust. 2 mówią jednoznacznie, że wszelkie zmiany dotyczące lekcji religii w szkołach mogą następować na mocy rozporządzenia ministra edukacji narodowej, ale w porozumieniu i uzgodnieniu z Kościołem. Władza Kościelna jednoznacznie i publicznie ogłasza, w tym wypadku Kościół Katolicki, jak i Kościół Prawosławny, że żadnego porozumienia nie było i na żadne zmiany się nie godzili. Co więcej, nie było nawet takiej okazji, żeby się mogli zgodzić, bo żadnego rodzaju spotkanie, które miałoby na celu osiągnięcie porozumienia, w ogóle nie miało miejsca. Miało miejsce jedynie informowanie Kościoła o tym, że będę zmiany

— dodał.

Pogwałcenie prawa krajowego i międzynarodowego

Polityk zauważył, że nie da się połączyć w grupy uczniów z różnych roczników.

Pogwałcenie przepisów prawa i konstytucyjnego i międzynarodowego, jak i prawa krajowego jest tu jednoznacznie. Zapytałem dzisiaj dziennikarkę TVN24 czy można efektywnie uczyć matematyk w jednej grupie czwartoklasistę, piątoklasistę i szóstoklasistę i czy to będzie efektywne tak samo, jak uczenie zupełnie innych programów w poszczególnych klasach? No nie. Tak samo nie da się uczyć religii efektywnie w grupach łączonych. Jest to zatem degradowanie religii i wyrzucanie jej ze szkoły. Jest to degradowanie roli religii w świadomości uczniów i ich rodziców. Jest to de facto wyrzucanie religii ze szkoły. Religii, która uczy odróżniania dobra od zła. Taka jest intencja pani Nowackiej

— stwierdził.

Jesienny kongres PiS

Przemysław Czarnek w rozmowie z Telewizją wPolsce zdradził, że na jesiennym kongresie Prawa i Sprawiedliwości może dojść do zmian personalnych w kierownictwie partii. Poseł zaprzeczył, że dojdzie do zmiany samej nazwy.

Zmiana nazwy partii była jakimś tam pomysłem części naszego środowiska, ale to było na początku roku. Wybory samorządowe i do parlamentu europejskiego pokazały, że nazwa Prawo i Sprawiedliwość jest bardzo popularna w społeczeństwie. Na tę nazwę głosuje 35 proc. społeczeństwa, więc nie wydaje mi się, żeby była potrzebna zmiana nazwy. PiS jest PiS-em i PiS-em pozostanie. Natomiast jeżeli chodzi o zmianę w strukturze zarządzania, to myślę, że jakieś tam będą, ale jak daleko posunięte nie wiem, nie jestem we władzach partii. Nie uczestniczę w projektowaniu tych zmian. Natomiast dochodzą również do mnie różne informacje, że pewne korekty w ścisłym kierownictwie mogą nastąpić

— podkreślił parlamentarzysta.

Polityk odniósł się także do doniesień medialnych o tym, że jest w gronie osób pretendujących do kandydowania w wyborach prezydenckich.

Gdzieś tam na jakieś szerokiej ławce kandydatów na prezydenta jestem bądź byłem, raczej chyba byłem. Rozmawiałem wielokrotnie z władzami naszej partii, także z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim na temat tych wyborów. Mam swój określony typ i wydaje mi się, że jest zbieżny, z tym, czego poszukują ścisłe władze naszego ugrupowania

— podsumował.

CZYTAJ TAKŻE

— To jest język ministra edukacji?! Nowacka arogancko i ideologicznie o Kościele: „Wycie o kasę, po prostu został przykręcony kurek”

— Mniej lekcji religii w szkołach. Bp Wojciech Osial: „Uczniowie mają prawo do edukacji religijnej. To dyskryminacja”

md/wPolsce

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrwają rekolekcje dla lektorów w Radomiu
Następny artykułWspaniałe jubileusze pracy zawodowej