Czytaj też: „Miałem 38 lat, wiedziałem, że chcę mieć salon z kominkiem, że chcę mieć kort tenisowy. I nosiłem się z zamiarem powieszenia czegoś na ścianach”. Fizyk, krawiec, deweloper. Jak został kolekcjonerem sztuki?
Mimo bogatych zbiorów pana apetyt na rozbudowanie kolekcji ciągle rośnie.
Tak. Śmieję się, że to jest takie moje „szaleństwo kolekcjonera”. Równocześnie twardo stąpam po ziemi i prowadzę spółkę deweloperską Dantex, gdzie wkładam dużo pracy i zaangażowania, aby zarobić na swoje kolekcje. Moje motto w sztuce oraz biznesie to „konsekwencja i wytrwałość”. Jestem zwolennikiem podejścia, by przynajmniej 10 proc. swojego majątku trzymać w sztuce. Nie tylko dlatego, że to świetna lokata kapitału, ale także przez wzgląd na prestiż i samą przyjemność obcowania z nią. Wybitne dzieła cały czas drożeją. Na przykład 20 lat temu mogło się wydawać, że 10 mln dol. za obraz Picassa to dużo. Dzisiaj dzieło tej klasy mogłaby pani sprzedać spokojnie za 100 mln dol. Dlatego rekomenduję sztukę wszystkim osobom, które mają nadwyżkę finansową. To świetna ochrona kapitału i inwestycja w wartość.
Widok na Villę la Fleur z perspektywy ogrodu rzeźb.
Fot.: DAMIAN BURZYKOWSKI / Materiały prasowe
Na terenie pana posesji znajdują się trzy domy połączone pięknym ogrodem. Jeden jest pana prywatną przestrzenią, a kto mieszka w dwóch pozostałych?
Tylko moja sztuka. To pomieszczenia wypełnione obrazami, rzeźbami, rysunkami i antykami reprezentującymi Szkołę Paryską (École de Paris). Uważam, że sztuką warto się dzielić, dlatego udostępniam ją chętnym i w tym celu otworzyłem Muzeum Szkoły Paryskiej Villa La Fleur w Konstancinie-Jeziornie. Odwiedzający mogą po nim spokojnie spacerować, nie przeszkadzając domownikom.
Czytaj też: Biennale w Wenecji, czyli wielka olimpiada sztuki o ponad stuletniej tradycji
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS