Rosyjski dron wleciał w poniedziałek na terytorium Polski. W poszukiwaniach bierze udział ponad stu żołnierzy.
Dlaczego dron nie został zestrzelony? Jan Wróbel cytował w “Poranku Radia TOK FM” wypowiedź dowódcy, który wyjaśnił, że wojsko nie strąciło obiektu ze względu na złą pogodę. – Ale ten dron radził sobie z warunkami atmosferycznymi. Z czego można wysnuć wniosek, że przy złej pogodzie mogą nam nawpuszczać dronów, ile chcą, niekoniecznie tylko, żeby robiły zdjęcia – ocenił dziennikarz TOK FM.
– Przecież przy złej pogodzie się nie walczy, to jest oczywiste. Jak jest zła pogoda, to się siedzi w domu i pije ciepłą herbatę – komentował ironicznie Zbigniew Parafianowicz. Dziennikarz “Dziennika Gazety Prawnej” przyznał od razu, że są pewne “okoliczności łagodzące dla wojska”. – Czyli procedury w czasach pokoju, które każą nawiązać kontakt wzrokowy z tym, co leci, żeby nie zestrzelić – krótko mówiąc – samolotu cywilnego, który gdzieś się zapodział. Ale to nie był ten przypadek. Zresztą też czujni internauci wykazali na podstawie map pogodowych, że pogoda w poniedziałek w tamtym rejonie nie była tak zła w momencie, gdy ten dron – jak podaje RMF FM – przez 30 minut latał w przestrzeni powietrznej Polski i pewnie wyleciał – mówił komentator.
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj ze specjalnej oferty. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
Rosyjski dron nad Polską. “Wykazaliśmy się niemocą”?
Jak podkreślił Parafianowicz 25-30 minut to wystarczająco długi czas, by się zorientować, czy do Polski wleciał dron, czy rosyjska rakieta. – Pocisk manewrujący leci mniej więcej z prędkością samolotu pasażerskiego, a dron z prędkością kukuruźnika, wydaje specyficzny odgłos jak dawny motor WSK. To naprawdę nie jest wielkie zagadnienie, żeby go namierzyć, ustalić i zestrzelić. To jest już kolejny przykład, w którym jednak mimo wszystko wykazaliśmy się niemocą – uważa dziennikarz, przypominając sprawę rosyjskiej rakiety, która została znaleziona – przez przypadkową osobę – w lesie pod Bydgoszczą.
To, co wydarzyło się wtedy, Parafianowicz nazwał “kompromitacją”. – Teraz chyba idziemy dalej w tym kierunku… Dobrze by było po prostu w końcu taką instalację zestrzelić, żeby pokazać, że państwo jest sprawcze i że może działać w takich sytuacjach. Teraz tłumaczenia pogodowe nie budują morale społeczeństwa – podkreślił gość TOK FM.
Zdaniem dziennikarza “DGP” może trzeba wziąć pod uwagę obowiązujące procedury, żeby wojsko mogło szybciej reagować w sytuacji zmasowanych ataków, które odbywają się w Ukrainie. Bo poniedziałkowe i dzisiejsze ostrzały rosyjskie są jednymi z największych od wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS