PiS robi wszystko, co może, by wykorzystać ostatnie dni na przekonanie członków PKW do tego, by nie odrzucała sprawozdania partii za kampanię parlamentarną z 2023 roku. Kolejne posiedzenie PKW w tej sprawie odbędzie się w czwartek 29 sierpnia.
Decyzja PKW ws. PiS. Pozytywne rozwiązanie? Mało kto w to wierzy
– Kodeks Wyborczy jasno stanowi o wyłączności komitetu wyborczego, jeżeli chodzi o prowadzenie kampanii wyborczej. Jest to zasada, która została przyjęta prawnie i potwierdzona w orzecznictwie, w tym Sądu Najwyższego – przekonywał szef klubu PiS Mariusz Błaszczak na konferencji prasowej przed siedzibą PKW.
– Chcemy powiedzieć wprost, że PKW nie powinna dzielić partii politycznych na te, które są równiejsze i na te, które podlegają, jak to określił Ryszard Kalisz, “innej kontroli”. Wszystkie podmioty być kontrolowane w ten sam sposób, na tych samych zasadach, na podstawie tych samych przepisów prawa obowiązującego w RP – dodał.
Mało kto w PiS jednak wierzy w to, że większość członków PKW przekonają ich argumenty i sprawozdanie zostanie przyjęte, a pieniądze wypłacone. Choć w oficjalnych wypowiedziach politycy partii Jarosława Kaczyńskiego niezmiennie o to apelują. Za najbardziej realny scenariusz uznają odrzucenie sprawozdania finansowego. I zaraz dodają, że to wcale nie byłoby najgorsze rozwiązanie.
Najgorszy dla PiS scenariusz, czyli przeciąganie sprawy
O wiele gorszą opcją, jak wynika z naszych rozmów z politykami PiS, byłby bowiem brak decyzji i przełożenie posiedzenia PKW na kolejny termin, np. za kolejny miesiąc.
– Przedłużanie i brak decyzji jest najgorszym scenariuszem, bo to są ogromne karne odsetki, które są nam naliczane od kredytu zaciągniętego na potrzeby kampanii wyborczej. Do końca lipca powinniśmy byli ten kredyt spłacić, bo do końca lipca PKW powinna była zatwierdzić sprawozdania. Teraz każdy dzień zwłoki powoduje dodatkowe koszty – wyjaśnia w rozmowie z Interią Henryk Kowalczyk, skarbnik PiS, były wicepremier i minister rolnictwa w rządzie Zjednoczonej Prawicy. – Ale może o to właśnie w tym wszystkim chodzi? – zastanawia się.
PiS obecnie jest w bardzo złej sytuacji finansowej. Partyjne rachunki zostały zablokowane z racji niespłaconego kredytu, jaki partia zaciągnęła w państwowym banku PKO BP. Informował o tym “Newsweek”. Bank nie chce iść na żadne ustępstwa, w związku z czym cały czas nalicza karne odsetki. Co za tym idzie, partia nie może wydawać żadnych pieniędzy, o planowaniu kampanii wyborczej nawet nie wspominając. – Do czasu decyzji PKW mamy związane ręce – mówi nam jeden z polityków z Nowogrodzkiej.
Przedłużanie i brak decyzji jest najgorszym scenariuszem, bo to są ogromne karne odsetki, które są nam naliczane od kredytu zaciągniętego na potrzeby kampanii wyborczej.
~ Henryk Kowalczyk, skarbnik PiS
Skarbnik partii Henryk Kowalczyk przyznaje w rozmowie z Interią, że PiS zwróciło się do banku z wnioskiem o restrukturyzację kredytu tak, by zmienić wielkość i termin spłaty kolejnych rat. – Wniosek złożyliśmy półtora tygodnia temu i na razie brak odzewu – mówi Kowalczyk.
Jaki zatem partia ma plan na sytuację, w której PKW znów przełoży decyzję na później? Zarówno Henryk Kowalczyk, jak i inni politycy nie mają wątpliwości – wówczas PiS idzie do sądu z indywidualnym roszczeniem wobec każdego z członków komisji. Chodzi o obciążenie ich spłatą karnych odsetek, które PiS musi płacić z racji przeciągania decyzji PKW.
Odrzucenie sprawozdania. Plan awaryjny PiS
Politycy PiS nie kryją, że z dwojga złego, jak mówią, wolą już oficjalne odrzucenie sprawozdania niż obecny stan zawieszenia. Z kilku powodów.
Najważniejsze jest to, że PKW może odebrać PiS maksymalnie 75 proc.kwoty, jaką komitet wydał na kampanię. Wedle sprawozdania, które komitet PiS złożył w PKW partia wydała na ten cel blisko 39 milionów złotych. W najgorszym wypadku może więc stracić do 29 milionów złotych, wciąż więc dostanie zwrot w wysokości około 10 milionów złotych.
Jak mówi Henryk Kowalczyk pozwoli to na częściową spłatę zaciągniętego kredytu i odblokowanie partyjnych rachunków. – To znacznie poprawi nam sytuację – przyznaje w rozmowie z Interią.
Inny z polityków dodaje, że po wyprostowaniu sytuacji z bankiem PiS mogłoby wystartować ze zbiórką pieniędzy wśród zwolenników bez ryzyka, że wszystko, co uda się zebrać natychmiast, zabierze bank albo komornik. Nie wszyscy jednak wierzą, że zbiórki realnie wpłyną na poprawę finansów partii.
– PiS ma biedną bazę wyborców i nie ma co oczekiwać cudu. Z doświadczenia wiemy, że o wiele łatwiej jest namówić 100 osób, by wpłaciły po 50 tysięcy, jeśli ma się tak zamożnych wyborców niż namówić 100 tysięcy osób, by wpłaciły po 50 złotych – wyjaśnia w rozmowie z Interią jeden z dobrze zorientowanych polityków PiS.
Odrzucenie sprawozdania PKW. Będzie odwołanie
W momencie odrzucenia przez PKW sprawozdania finansowego, każdemu komitetowi przysługuje odwołanie do Sądu Najwyższego. PiS zamierza z tego skorzystać i ma nadzieję, że w sądzie wygra.
– Tam liczą się dowody i fakty, a te są po naszej stronie. Nasz sprawozdanie zostało przyjęte przez biegłego rewidenta, po czym nagle wskutek politycznych nacisków zaczęto się dopatrywać nieprawidłowości. Szkoda, że PKW nie robi tego symetrycznie, bo u innych żadnych nieprawidłowości nie widzi, tylko u nas – nie kryje irytacji poseł PiS Henryk Kowalczyk. – Komitet wyborczy odpowiada tylko i wyłącznie za to, co podpisywał pełnomocnik wyborczy. Nie mamy sobie nic do zarzucenia w tej sprawie – dodaje.
Listę zarzutów mają za to rządzący, którzy wysyłają dokumentację w sprawie kampanijnych nadużyć polityków PiS i Suwerennej Polski do PKW. Główne zarzuty sprowadzają się do nieuprawnionego finansowania kampanii m.in. z Funduszu Sprawiedliwości, ale nie tylko. Szerzej pisaliśmy o tym tutaj.
Jeśli PiS w sądzie wygra, to minister finansów będzie zobligowany do wypłaty zaległych funduszy. Choć są w partii Jarosława Kaczyńskiego pesymiści, twierdzący, że minister finansów może zakwestionować orzeczenie Sądu Najwyższego, bo wyda je izba, którą obecna władza kwestionuje (chodzi o Izbę Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, w której zasiadają głównie tzw. neo-sędziowie).
– Decyzja Sądu Najwyższego trafia do PKW, która musi skorygować swoją decyzję i następnie przekazać ją ministrowi. Minister musiałby zignorować nie tylko orzeczenie sądu, ale i nową decyzję PKW – wyjaśnia nam jeden z polityków PiS.
Wybory prezydenckie 2025 na horyzoncie, a pieniędzy brak
Wszystko to jednak nie stanie się od razu, lecz będzie wymagało czasu. Tymczasem PiS czasu nie ma, bo potrzebuje pieniędzy na kampanię prezydencką.
– Może być tak, że Rafał Trzaskowski będzie kłusował jakimś Trzaskobusem ze swoją świtą po Polsce przy wsparciu całej machiny państwowej, a nasz kandydat będzie robił jakąś bieda-kampanię, jeżdżąc prywatnym samochodem i pożyczając szczekaczkę (megafon uliczny – przyp. red.), żeby przemówić na wiecu – wieszczy jeden z naszych rozmówców.
W dodatku zakwestionowanie przez PKW sprawozdania finansowego może mieć także wpływ na wysokość corocznej subwencji budżetowej, która przysługuje partiom w zależności od wyniku wyborczego. W obecnej kadencji PiS ma dostawać z budżetu blisko 26 milionów rocznie. W przypadku odrzucenia sprawozdania ta kwota może także zostać przez PKW podważona.
Kamila Baranowska
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS