Pani Agnieszka pod koniec czerwca miała przejść „rutynową” operację usunięcia pęcherzyka żółciowego. Niestety, lekarze mimo że nie widzieli dróg żółciowych, nadal próbowali go usunąć. Wprowadzając laparoskop dalej, uszkodzili drogi żółciowe przy samej wątrobie.
Mieszkanka Grodziska, Agnieszka Ciebień, od dłuższego czasu walczyła z bólami i omdleniami. Wykonywała zalecone badania i leczyła się farmakologicznie. Jednak ostatecznie zdecydowała się na operację wycięcia pęcherzyka żółciowego, która była mimo wszystko nieunikniona.
Podczas zabiegu laparoskopem lekarze choć nie widzieli dróg oddechowych, kontynuowali operację. Wprowadzili laparoskop głębiej, co spowodowało uszkodzenie dróg żółciowych przy samej wątrobie. Natychmiast podjęli decyzję o tradycyjnym cięciu, aby ratować jej życie. Usunęli pęcherzyk żółciowy i wszyli dren. Przez brak odpowiedniego personelu i sprzętu nie mogli jednak naprawić swojego błędu.
Po operacji Pani Agnieszka musiała stawić czoło bólowi i problemami z jedzeniem. Nie mogła nawet napić się wody, do worka drenowego wylewała się wciąż żółć. Dostawała mocne antybiotyki, leki przeciwbólowe i oddychała przy pomocy aparatu tlenowego. Po ustabilizowaniu jej stanu, 22 lipca, została przewieziona do szpitala specjalistycznego, gdzie zaproponowano jej operację naprawczą z użyciem endoskopu.
Operacja ta nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. Już następnego dnia w worku drenowym ponowni pojawiła się żółć. Podrażniony żołądek i układ trawienny dawał się jej we znaki – ból był na tyle silny, że nawet morfina nie przynosiła ulgi. Aby dostarczyć leki i żywność do organizmu, wpięto do żyły głównej sondę.
Poza uszkodzeniem dróg żółciowych, lekarze stwierdzili zakażenie organizmu, zapalenie trzustki i owrzodzenie żołądka. Przed Panią Agnieszką kolejna operacja zaplanowana na przełom sierpnia i września. Podczas zabiegu lekarze spróbują znów naprawić jej drogi żółciowe. Potem będzie potrzebowała specjalistycznej opieki – nie tylko tuż po operacji, ale prawdopodobnie przez resztę życia. Dren w brzuchu może z nią już zostać – nie będzie mogła zjeść ulubionego ciastka czy napić się kawy. Czeka ją ścisła dieta pod okiem specjalistów.
Cały czas jest z nią jej rodzina – mama oraz pięciu synów: Gabryś, Maciej, Michał, Wojtek i Robert. Chcieliby, żeby mama nie musiała martwić się o pieniądze na opłacenie pielęgniarki do zmiany opatrunków, kupno lekarstw czy wykonanie badań. Dlatego też proszą Was o wsparcie zbiórki. – Zawsze była bardzo aktywna, jeździła z nami na rowerze, grała w piłkę, angażowała się w sprawy społeczne. Pomagała wszystkim, którzy znaleźli się w potrzebie, nawet jak jeszcze nie poprosili o pomoc to Mama już wykazywała wsparcie i jeśli mogła pomóc – to pomagała – czytamy na stronie pomagam.pl. Teraz Pani Agnieszka i jej rodzina liczy na Waszą pomoc!
Byłeś świadkiem wypadku? Stoisz w gigantycznym korku? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie? Poinformuj o tym innych mieszkańców Pruszkowa, Grodziska i okolic. Przesyłaj zdjęcia i informacje do redakcji WPR24.pl na adres e-mail: [email protected] lub SMS i MMS pod nr tel. 600 924 925.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS