Ten przystanek kolejowy to jest dla nas okno na świat – podkreśla ponad 70-letnia pani Barbara Szczepańska. 14 sierpnia w Patrzykowie rozmawia z Tomaszem Cylką z poznańskiej “Wyborczej”. Nasz reporter pojechał tam by sprawdzić słowa wiceministra infrastruktury Piotra Malepszaka o tym, że na nowych peronach hula wiatr.
Opinie publikowane w naszym serwisie wyrażają poglądy osób piszących i nie muszą odzwierciedlać stanowiska redakcji
Połowa lat 70. ubiegłego wieku. Moja niespełna trzydziestoletnia mama, świeżo upieczona magister biologii, dojeżdża co rano pociągiem z Poznania do odległego o 40 km Sulęcinka pod Środą Wielkopolską.
W Poznaniu nie znalazła pracy w szkole, a wie już na pewno, że chce pracować z dziećmi jako nauczycielka.
Kartonowy bilet z dziurką i zapach podkładów kolejowych
W sklepach nie ma wtedy prawie niczego, więc moja mama – jak to kobiety w czasach ekonomicznych kryzysów – na przekór wszystkiemu, stara się wyglądać pięknie. Dwukilometrowy odcinek od dworca do szkoły w Sulęcinku pokonuje każdego dnia na 8-centrymetrowym obcasie. Zimą i wiosną. I tak przez 7 lat, dopóki nie dostanie w Sulęcinku służbowego mieszkania.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS