Przepisy, które zdaniem Polski Izby Handlu (PIH), wywołają “znaczące perturbacje” na rynku wewnętrznym przygotowała Komisja Europejska. Wynika z nich, że stemplowanie jaj będzie musiało odbywać się w miejscu produkcji, a nie w sortowniach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stemplowanie jaj w miejscu produkcji. PIH: jaja podrożeją
W oficjalnym stanowisku na stronie internetowej organizacja wskazuje, że jeśli polski rząd zdecyduje się przyjąć nowe przepisy, to “z perspektywy handlu będzie skutkować to brakiem na półkach jajek oraz produktów zawierających jaja w składzie, a także znaczącą podwyżką ich cen”.
Prezes PIH Maciej Ptaszyński uważa, że to “stanie się czynnikiem proinflacyjnym”, ponieważ podrożeją też produkty zawierające jaja. Argumentuje, że nie trzeba zmieniać przepisów, ponieważ regulacje już teraz pozwalają na pełną identyfikowalność jaj, co właśnie jest celem regulacji unijnych. Jak wskazuje, “przepisy nakazujące stemplowanie w miejscu produkcji, gdzie mogą znajdować się jaja brudne i nieposortowane niosą za sobą konsekwencje co do jakości stempla”. W takiej sytuacji może on być niepełny lub nieczytelny.
Ze stanowiskiem PIH zgadza się dr hab. inż. Monika Modzelewska-Kapituła z Wydziału Nauki o Żywności Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Zauważa, że obowiązek znakowania na fermach oznacza wyzwania dla producentów.
Znakowanie jaj odbywa się na liniach, które instaluje się w pomieszczeniach spełniających określone warunki higieniczne. Można więc przypuszczać, że wprowadzenie nakazu znakowania jaj w miejscu ich produkcji będzie się wiązało dla producentów z koniecznością budowy pomieszczeń na linie do znakowania oraz koniecznością zakupu ww. linii – ocenia w rozmowie z WP Finanse dr hab. inż. Monika Modzelewska-Kapituła.
Jak dodaje, w kontekście kosztów każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Jednak w związku z tym, że może to wymagać przeprowadzenia prac budowlanych, ekspertka podejrzewa, że “koszt może być znaczny”.
W internecie można znaleźć firmy oferujące linie do znakowania jaj, ale nie są podane ceny urządzeń. Ekspertka tłumaczy, że wynika to z konieczności dostosowania urządzeń i linii do konkretnych potrzeb producenta.
Co zatem zrobią producenci, którzy nie będą w stanie przeznaczyć środków na zakup linii, budowę czy dostosowanie pomieszczeń? – Może się zdarzyć, że część z nich zrezygnuje z produkcji jaj, co rzeczywiście może doprowadzić do zmniejszenia liczby jaj na rynku i wzrostu cen jaj w obrocie towarowym – prognozuje dr hab. inż. Modzelewska-Kapituła.
Ministerstwo rolnictwa kontruje. Jaj nie zabraknie
Nieco inaczej tę sprawę widzi Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi (MRiRW).
“Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wyklucza ewentualność braku jaj w sklepach z powodu obowiązku ich znakowania w miejscu produkcji. Rynek jaj Unii Europejskiej jest rynkiem konkurencyjnym i zrównoważonym po stronie popytowo-podażowej. W tej sytuacji również ceny jaj ustala rynek, a na ich zmiany ma wypływ wiele czynników, w tym czynniki niezwiązane z kosztami produkcji jaj. W sytuacji gdy producent jaj dotychczas nie wprowadził znakowania ich w miejscu produkcji, będzie musiał liczyć się z inwestycją w tym zakresie” – przekazuje redakcji WP Finanse wydział prasowy resortu.
W komunikacie zaznacza, że “wprowadzenie obowiązku znakowania jaj w miejscu produkcji w istotny sposób ograniczy możliwość fałszowania znakowania jaj, ponieważ nie będzie nieoznakowanych jaj trafiających do zakładów pakowania, pochodzących z różnych gospodarstw i systemów chowu”.
Jak przypomina, Polska to kluczowy producent jaj w UE oraz ich eksporter. Wylicza, że “poza granice Polski sprzedawane jest około 40 proc. krajowej produkcji jaj, co generuje przychody na blisko 0,5 mld euro rocznie”.
“Z punktu widzenia globalnych interesów Polski, w tym samego sektora jaj, jako ich eksportera netto, ma to duże pozytywne znaczenie wizerunkowe, w tym wpływ na wiarygodność właściwego oznakowania jaj dla odbiorców zagranicznych i krajowych. W sposób systemowy zostanie wykluczona możliwość fałszywego znakowania na poziomie zakładów pakowania, co bez wątpienia jest korzystne zarówno dla konsumentów, jak i producentów, szczególnie producentów stosujących systemy produkcji wiążące się z wyższymi kosztami” – przyznaje resort.
W komunikacie informuje, “rozważa możliwość wyłączenia wybranej grupy podmiotów z obowiązku znakowania w miejscu produkcji, w przypadku gdy znakowanie to będzie odbywało się w pierwszym zakładzie pakowania, do którego dostarcza się jaja, o ile wyłączenie to będzie proporcjonalne, niedyskryminujące i nie będzie podważało celu jakim jest identyfikowalność”.
“Polska nie musi (ale może) wdrażać przepisów zezwalających w wybranych przypadkach, na znakowanie jaj w pierwszym zakładzie pakowania, do którego dostarcza się jaja. W takim przypadku obowiązek znakowania jaj w miejscu produkcji będzie obowiązywał wszystkie podmioty z dniem wejścia w życie tych przepisów, od dnia 8 listopada 2024 r.” – wyjaśnia MRiRW.
– Według mnie procedury aktualnie obowiązujące w zakładach przemysłu spożywczego w Polsce pozwalają na eliminację niebezpieczeństwa fałszywego znakowania oraz problemów w zakresie identyfikowalności. Uważam, że zasadnym jest skorzystanie z możliwości od KE i wprowadzenie wyłączenia w odniesieniu do obowiązku znakowania w miejscu produkcji, w przypadku gdy znakowanie to odbywa się w pierwszym zakładzie pakowania, do którego dostarcza się jaja – zaznacza dr hab. inż. Modzelewska-Kapituła.
Oprócz problemu wskazanego przez PIH co do trudności technicznych ze znakowaniem jaj zabrudzonych dostrzega jeszcze jednej problem. – Jajo jest produktem bardzo delikatnym ze względu na strukturę skorupy. Rozdzielenie etapów znakowania skorupy jaj oraz sortowania na klasy jakości i wielkości, a później pakowania dla docelowego konsumenta, doprowadzi do zwiększenia ilości operacji i większego kontaktu jaj z maszynami, urządzeniami stosowanymi na liniach oraz rękami pracowników przy pakowaniu opakowań zbiorczych. Może to prowadzić do marnowania części jaj – zwraca uwagę.
Jak znakuje się jaja?
Dotychczas znakowanie i klasyfikacja jaj odbywała się na fermach produkujących jaja konsumpcyjne.
– Są one zbierane w opakowania zbiorcze i następnie przekazywane do sortowni. Palety z jajami muszą być jednoznacznie oznakowane w sposób umożliwiający identyfikację ich producenta i towarzyszy im Handlowy Dokument Identyfikacyjny. W sortowaniach jaja przechodzą kontrolę ich jakości – kształtu i wyglądu skorupy (np. usuwane są jaja z uszkodzoną skorupą, zabrudzone, o nietypowym wyglądzie skorupy czy jej kształcie i jaja zbyt małe. Kontrolowana jest też świeżość jaj. Dopiero te, które odpowiadają wymaganiom dla klasy A (jaja konsumpcyjne, przeznaczone dla konsumentów), są znakowane na skorupie – podkreśla ekspertka.
Jak wygląda taki symbol? To ciąg 11 znaków wskazujących na system chowu, państwo członkowskie, w którym zostały wyprodukowane oraz zakład produkcyjny (fermę) przez wskazanie weterynaryjnego numeru identyfikacyjnego.
Naukowczyni podkreśla, że aktualnie znakowanie na fermach jest możliwe, ale w przypadku gdy producent posiada także sortownię jaj. W fermach, które do tej pory nie posiadały sortowni, nie było konieczności instalowania linii do znakowania i jaja nie były znakowane na skorupach.
W Polsce nie wszyscy będą musieli dostosować się do obowiązku. – Stemplujemy jaja u siebie, bo mamy sortownię – przekonuje nas producent jaj z woj. wielkopolskiego. – My nie mamy sortowni, więc musielibyśmy wyłożyć sporo pieniędzy. Na ten moment nie jestem w stanie ocenić kosztów. Jednak Polska to potęga jajeczna, a wnioski o braku jaj w sklepach są przesadzone – przyznaje inny producent z woj. małopolskiego.
Zatem jaka jest skala tego problemu? Te dane gromadzi Główny Inspektorat Weterynarii. Z zestawienia ilości ferm (1046) i zakładów pakowania (394) wynika jednoznacznie, że tylko część ferm drobiu w Polsce prowadzi jednocześnie także działalność w zakresie pakowania i znakowania jaj.
Nasza rozmówczyni podkreśla, że polskie zakłady przemysłu spożywczego, do których należą zakłady produkcji, sortownie i zakłady pakowania jaj, wdrożyły obowiązkowy system zapewniania bezpieczeństwa żywności (HACCP), a bardzo często też dobrowolne systemy zarządzania jakością. – W mojej opinii działają one na bardzo wysokim poziomie. Dodatkowo zakłady są objęte ciągłą kontrolą Inspekcji Weterynaryjnej – kwituje.
Maria Glinka, dziennikarka WP Finanse i money.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS