A A+ A++

O fenomenie Kalwarii Pacławskiej rozmawiamy z o. Marianem Gołąbem, nowo wybranym gwardianem Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej Kalwaryjskiej, kustoszem Bazyliki Mniejszej Znalezienia Krzyża Świętego w Kalwarii Pacławskiej.

Rozmawia Artur Wilgucki

Ojcze Gwardianie, gdyby Ojciec miał w jednym zdaniu streścić fenomen Kalwarii Pacławskiej, jak ono by brzmiało?

– Gdy myślę o Kalwarii, przychodzą mi na myśl następujące słowa: piękno, modlitwa, słuchanie, miejsce, do którego z radością się przybywa i chętnie się wraca…

Urodził się Ojciec w Sieniawie, do szkoły chodził w Piwodzie i Jarosławiu, a nowicjat odbył właśnie w Kalwarii Pacławskiej. Jaką rolę to miejsce odegrało i odgrywa w Ojca życiu?

– Z Kalwarią jestem związany od dzieciństwa. Już jako kilkunastoletni chłopak zacząłem pielgrzymować do tego miejsca w sierpniu każdego roku. To niezapomniane chwile maszerowania z Przemyśla, wypełnione modlitwą, pieśniami i wspaniałą atmosferą wśród pielgrzymów. W pamięci do dziś ciągle żywe są wspomnienia dróżek, procesji, śpiewów w cieniu drzew, wycieczki do pustelni Marii Magdaleny, no i oczywiście koncertów Fioretti. To było tak mocne doświadczenie, że czekałem z utęsknieniem do następnego roku, aby znowu tam wrócić. Równocześnie dojrzewała we mnie myśl o powołaniu. To, że ostatecznie zdecydowałem się wstąpić do Zakonu Franciszkanów, to owoc pielgrzymowania do Kalwarii Pacławskiej. Wierzę, że jest to szczególna łaska udzielona mi przez ręce Matki Bożej Kalwaryjskiej. Pierwszy rok po wstąpieniu do Zakonu Franciszkanów spędziłem w Kalwarii, gdyż tu właśnie przeżywałem nowicjat. Później znowu tu wróciłem na pięć lat już jako wychowawca w domu formacyjnym. Z tym miejscem wiąże się wspomnienie jeszcze innego ważnego wydarzenia, o którym chcę wspomnieć. W lipcu 2018 roku, w czasie Franciszkańskiego Spotkania Młodych, w Kalwarii otrzymałem krzyż misyjny z rąk ówczesnego generała zakonu i zostałem posłany jako misjonarz do Ugandy (Afryka Wschodnia), gdzie spędziłem ponad siedem lat.
Historia zatacza więc koło. Podejmując posługę gwardiana i kustosza w Kalwarii Pacławskiej, wracam do początków…

Obraz Matki Bożej Słuchającej w Kalwarii Pacławskiej zasłynął cudami. Pątnicy wierzą, że za pośrednictwem Marii, Matki Jezusa, można wyprosić tutaj wiele łask. Niebywałego rozmachu w ostatnich kilku latach nabrał też kult Ojca Wenantego Katarzyńca. W 1685 r. zanotowano pierwszy cud przez wstawiennictwo Matki Bożej – uratowanie kościoła od pożaru. W XVIII w. zauważono rozwój kultu Matki Bożej Kalwaryjskiej, w tym czasie zanotowano w księgach ponad 50 cudów. W XIX w. kolejne cuda w Kalwarii: uleczenie nieznanej osoby z Sanoka, uratowanie robotników pracujących przy świątyni, ocalenie tonącej Żydówki w wodach Wiaru. W roku 1867 malarz, Jan Bieszczad, namalował na tablicy niektóre ważniejsze cuda uzyskane przez wstawiennictwo Matki Bożej. Czy odnotowano w ostatnich latach wydarzenie, którego nie da się wytłumaczyć naukowo?

– Opisując tablicę z cudami dokonanymi za wstawiennictwem Matki Bożej Kalwaryjskiej, pominął Pan jeden bardzo ważny szczegół[paywall]. Ostatni prostokąt w prawym dolnym rogu jest pusty. Dlaczego? Już dawno przestaliśmy prowadzić księgę cudów. Otrzymujemy tak dużo różnych pisemnych podziękowań za otrzymane łaski i cuda za wstawiennictwem Matki Bożej, że gdybyśmy chcieli je wszystkie zapisywać w księgach, zapewne każdego tygodnia lub miesiąca powstawałaby nowe. Pielgrzymi piszą je na karteczkach, składają przed Cudownym Obrazem, a my czytamy je podczas nabożeństw sprawowanych codziennie po każdej porannej mszy św. w dni powszednie, a następnie utylizujemy. Tajemniczym i milczącym świadkiem nieustannie udzielanych łask i cudów za wstawiennictwem Matki Bożej Kalwaryjskiej w ciągu kolejnych stuleci jest właśnie ten niezamalowany prostokąt i liczni pielgrzymi nieustannie odwiedzający wzgórze kalwaryjskie. Wspomniał Pan o Czcigodnym Słudze Bożym o. Wenantym Katarzyńcu. My, franciszkanie, czciliśmy go od pierwszych chwil po jego śmierci. Zawsze był dla nas niedoścignionym wzorem radykalnego życia zakonnego. Jednak to, co dzieje się z jego kultem na przestrzeni ostatnich kilku lat, totalnie nas zaskoczyło. Wydaje się, że Ojciec Wenanty „przebudził się” i w krótkim czasie dał się poznać jako bardzo skuteczny orędownik przed Bogiem. Zdarza się nawet, że ci, którzy z daleka przybywają do jego grobu, są zdziwieni, że w Kalwarii znajduje się Cudowny Obraz Matki Bożej, bo nigdy o nim wcześniej nie słyszeli. Rekomenduję wszystkim stronę wenanty.pl, gdzie można znaleźć więcej informacji na jego temat oraz stronę: pomoc.kalwariapaclawska.pl. Tam czekają na potrzebujących kontakty z wolontariuszami chętnymi do pomocy w różnych dziedzinach.  
 
Wielu osobom wierzącym Kalwaria Pacławska niezmiennie kojarzy się z Wielkim Odpustem. Nie wyobrażają sobie sierpnia bez Kalwarii. Bez Dróżek, Pogrzebu Matki Bożej, kalwaryjskich pieśni, slalomu między połamanymi konarami do Kaplicy Marii Magdaleny, wieczornych nabożeństw, nocnej procesji ze świecami do Kaplicy Świętego Rafała i oczywiście koncertu Fioretti. Dla nich ta forma religijności ma ciągle ogromny potencjach duchowy. Ale Kalwaria to także odpustowe obwarzanki, cukrowe rybki, piernikowe serca, chińskie cudeńka, religijne disco polo? Da się to pogodzić?

– Dobrze Pan zauważył, to prawda, wszystko to składa się na atmosferę odpustu kalwaryjskiego. Taka jest nasza pobożność ludowa, zabarwiona folklorem religijnym. Nie da się tego zrozumieć bez przyjęcia prawdy, że całe nasze życie jest drogą do Boga. Ludzie znajdują się na różnych etapach tej drogi. Bóg przyciąga do siebie na wiele sposobów, w każdym czasie inaczej, z różnych rzeczywistości i stanów duchowych. Jednego zainspiruje kicz religijny, bo na takim etapie drogi wiary się znajduje, innego dotknie rozważanie dróżkowe lub kazanie mszalne, są także tacy, których poruszy udział w adoracji Najświętszego Sakramentu lub głęboko przeżyją spowiedź swojego życia. Dla osób o wyższej wrażliwości artystycznej są organizowane oratoria przygotowywane przez profesjonalnych artystów. A wszystko to w cieniu Cudownego Obrazu Matki Bożej Kalwaryjskiej. Celem pielgrzymowania do Kalwarii jest pogłębienie wiary, ugruntowanie się w dobru, umocnienie się w nadziei, odwrócenie od zła, a ostatecznie zbliżenie się do Boga. Droga do tego celu ma sens, nawet jeśli na jakimś etapie życia prowadzi przez stragany z chińskimi cudeńkami.

To pierwszy Ojca odpust w roli gwardiana. My, pątnicy, widzimy jedną stronę uroczystości. Ojciec tę drugą, organizacyjną. Czego wymaga przygotowanie tak dużego wydarzenia?

– Zdradzę Panu pewną tajemnicę. Mimo, iż zostałem już wybrany na gwardiana klasztoru kalwaryjskiego, to jednak jeszcze do tej pory nie podjąłem związanych z tym obowiązków. Oficjalnie będzie to miało miejsce dopiero 22 sierpnia 2024 roku, czyli już po Wielkim Odpuście. Zatem przygotowaniami do sierpniowych uroczystości kieruje dotychczasowy gwardian – o. Krzysztof. To jest tradycja kalwaryjska, podyktowana wieloletnim doświadczeniem. Przygotowanie odpustu jest bowiem wielkim wyzwaniem, które wymaga wielomiesięcznych przygotowań. Jako gwardian – elekt staram się nauczyć jak najwięcej od obecnego przełożonego na temat organizacji odpustu, aby następnie tę wiedzę wykorzystać w przyszłych latach. Przeprowadzenie odpustu to test poziomu pracy zespołowej. Jeden człowiek nie jest bowiem w stanie tego ogarnąć. W dniach odpustowych, czyli od 11 do 15 sierpnia, Kalwarię odwiedzają dziesiątki, a czasami nawet setki tysięcy pielgrzymów. Jest to największe wydarzenie w gminie, powiecie, a może nawet i w województwie. W związku z tym urzędy administracji państwowej i samorządowej włączają się w przygotowania. W sprawną i bezpieczną organizację tego wydarzenia zaangażowane są służby mundurowe, medyczne, drogowe, sanitarne i inne. Wielkim wyzwaniem jest przygotowanie noclegów, parkingów dla samochodów, miejsca na polach namiotowych i wyżywienia. Pozostaje jeszcze to, co najważniejsze, mianowicie obrzędy liturgiczne, dróżki, spowiedź, kazania… W tę działalność jest zaangażowana cała nasza prowincja zakonna. Z każdego klasztoru franciszkanów w prowincji krakowskiej przyjeżdża przynajmniej jeden zakonnik, aby pomóc w tych czynnościach. Włączają się w to również księża diecezjalni. Ogromną pracę wykonują bracia klerycy z naszego Seminarium Duchownego w Krakowie oraz bracia postulanci.

Ojciec miał czas przywyknąć do wielkomiejskiego gwaru. Dwie kadencje na czele krakowskiej prowincji franciszkanów. Kalwaria Pacławska, poza weekendami i odpustami, to piękna przyroda i cisza. Ale wielkomiejski gwar i  kalwaryjska cisza ujawniają też niezbyt sielankowy obraz. W dni powszednie kościoły franciszkanów w Krakowie, w Przemyślu i Kalwarii świecą pustkami. W Kalwarii nie ma już nowicjatu. Akcyjnie jest fajnie. Przykład Franciszkańskie Spotkania Młodych. Na co dzień niekoniecznie. Ojca to martwi, czy raczej stoi Ojciec na stanowisku: mało, ale jest jakość!

– Nie sposób być spokojnym, patrząc, jak topnieją szeregi osób biorących aktywny udział w życiu Kościoła. Dobry pasterz smuci się nawet jednym procentem zagubionych owiec. Jezus cieszy się tymi, którzy są obecni i praktykujący, ale nie przestaje widzieć i szukać tych, którzy się pogubili. Takie uczucia powinny towarzyszyć także każdemu chrześcijaninowi, a tym bardziej duszpasterzom. Jest powiedzenie, że gdy Bóg zamyka jedne drzwi, to zaraz otwiera inne. Faktem jest, że  dwa lata temu w związku ze zmniejszającą się liczbą powołań, nowicjat został przeniesiony do klasztoru w Smardzewicach k. Tomaszowa Mazowieckiego. W związku z tym część klasztoru zajmowana przez nowicjuszy została przeznaczona na dom rekolekcyjny i służy tym, którzy pragną spędzić w Kalwarii czas na skupieniu i modlitwie. Brak nowicjuszy sprawił, że pojawiła się przestrzeń dla osób świeckich, którzy jako wolontariusze chcieliby zaangażować się w służbę liturgiczną w bazylice, w służbę na rzecz pielgrzymów czy pracę fizyczną przy sanktuarium. I tak się dzieje. Proszę pozwolić, że zachęcę wszystkich zainteresowanych do włączenia się w wolontariat kalwaryjski. Gdy mija sezon pielgrzymkowy, pomieszczenia kalwaryjskie wypełniają różne grupy rekolekcyjne. W ofercie mamy rekolekcje Lectio Divina, oparte na średniowiecznej metodzie medytacji słowa Bożego, rekolekcje w ciszy z  o. Wenantym Katarzyńcem, rekolekcje dla małżeństw niesakramentalnych i inne. Zapraszam do wzięcia w nich udziału. Informacje można uzyskać na stronie internetowej: kalwaria.franciszkanie.pl

Czy zgodzi się Ojciec z taką opinią, że rola gwardiana w Kalwarii Pacławskiej łączy co najmniej dwie funkcje: duszpasterską i inwestycyjno-konserwatorką. W ostatnich dekadach w tej kwestii działo się wiele. Czy Ojciec będzie  kontynuował pracę swoich poprzedników, w tym również pracę kończącego kadencję w Kalwarii Pacławskiej o. Krzysztofa Hury, czy raczej można się spodziewać korekt i oryginalnej drogi?

 – Sanktuarium w Kalwarii Pacławskiej pięknieje z każdym rokiem. Już samo wejście na plac przed bazyliką wprowadza nas w szczególną atmosferę ciszy i piękna. Gdy znajdziemy się w bazylice, ogarnia nas poczucie sacrum, chce się tam jak najdłużej pozostać, aby doświadczać obecności Boga i szeptać do odsłoniętego ucha Matki Bożej nasze modlitwy. To efekt prac konserwatorskich i budowlanych ostatnich lat, które przywróciły urok sanktuarium. Swoim zasięgiem objęły one także zabudowania przeznaczone dla pielgrzymów oraz kaplice dróżkowe. To efekt pracy wielu gwardianów i wspólnot klasztornych. Jednak wkład o. Krzysztofa w dzieło renowacji i rozbudowy sanktuarium był szczególny. Jestem pełen uznania i wdzięczności za jego odwagę, pracowitość i poświęcenie dla tego miejsca. W mojej opinii, wraz z poprawą struktury budowlanej Kalwarii rodziły się inicjatywy duszpasterskie. Mówiłem już o działalności rekolekcyjnej. Przypomnę, że w 2020 roku kościół w Kalwarii Pacławskiej uzyskał godność bazyliki mniejszej. Wprowadzono całodzienne dyżury w konfesjonale. W czasie każdej  mszy św. jest głoszona homilia. Nabożeństwa sprawowane w bazylice są transmitowane przez internet i diecezjalne Radio Fara. Od czasu pandemii gromadzimy się codziennie wieczorem w godzinach Apelu Jasnogórskiego przed Cudownym Obrazem na modlitwie różańcowej. Wspominam o tym, bo warto wiedzieć, że kalwaryjskie sanktuarium już teraz bardzo intensywnie pulsuje duchowością. Pomijam tutaj różne akcje, wydarzenia i pielgrzymki różnych grup, których jest bardzo wiele. Co dalej? Mam nadzieję, że Duch Święty będzie nam wskazywał drogę. Mówię świadomie „nam”, bo żyję i pracuję we franciszkańskiej wspólnocie zakonnej. Świadomość, że nie jestem sam, jest dla mnie ważna. Mam nadzieję, że wspólnie wypełnimy misję, którą powierzył nam Pan i Jego Matka. Proszę Was wszystkich o modlitwę i wsparcie.

Czy grał Ojciec na jakimś instrumencie w zespole Fioretii lub śpiewał? Jaką rolę ewangelizacyjną, Ojca zdaniem, odegrały kolejne pokolenia uzdolnionych muzyków tego franciszkańskiego zespołu?

– Niestety Bóg nie dał mi uzdolnień muzycznych. Fioretti mogłem jedynie słuchać i podziwiać. W moim osobistym przekonaniu zespół wniósł ogromny wkład w dzieło ewangelizacji młodzieży. Jako młody chłopak, słuchając na koncercie utworu „Samuel”, dojrzewałem do podjęcia decyzji o wstąpieniu do zakonu. Takich osób jak ja było i jest więcej. Dla sympatyków zespołu Fioretti mam dobrą wiadomość: wszystkie ich utwory tworzone na przestrzeni czasu – od początku istnienia aż do dziś – można znaleźć na stronie: fioretti.franciszkanie.pl

Na zakończenie rozmowy poproszę o kilka linijek ulubionej Ojca pieśni kalwaryjskiej.

Wijcie panny z róż wieńce
Kalwaryjskiej Panience
Zdrowaś, zdrowaś, zdrowaś Maryjo!

Dziękuję.

O. Marian Gołąb urodził się 6 lipca 1968 r. w Sieniawie, a wychował w Piwodzie na Podkarpaciu. Tam też uczęszczał do szkoły podstawowej. Szkołę średnią – liceum ogólnokształcące – skończył w Jarosławiu. Do zakonu franciszkanów wstąpił po maturze w roku 1987. Roczny nowicjat odbył w Kalwarii Pacławskiej k. Przemyśla, a sześcioletnie studia filozoficzno-teologiczne – w Wyższym Seminarium Duchownym Franciszkanów w Krakowie. Pierwsze śluby zakonne złożył w roku 1988, a wieczyste – w 1992 r. Święcenia kapłańskie przyjął w roku 1994. Przez dwie kadencje prowincjał krakowskich Franciszkanów. Od sierpnia 2024 gwardian Bazyliki Mniejszej na Kalwarii Pacławskiej. Zastąpił ojca Krzysztofa Hurę.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUroczystości 83. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana Kolbego w Oświęcimiu
Następny artykułKomunikacyjny paraliż przy granicy