A A+ A++

Izrael otrzymał długo oczekiwaną zgodę na amerykańskiego Depar­ta­mentu Stanu na zakup pięciu pakietów uzbrojenia o łącznej war­tości 20,3 miliarda dolarów. Ponad dziewięć dzie­sią­tych tej kwoty przypada na wielo­zada­niowe samoloty bojowe F-15EX, które w Izraelu otrzymają oznaczenie F-15IA. Oprócz pięćdziesięciu fabrycznie nowych maszyn Jerozolima będzie mogła także skierować dwadzieścia pięć już posiadanych F-15I na modernizację mid‑life upgrade, która doprowadzi je do analogicznego standardu, ale oznaczonego F-15I+.

Pozostałe zamówienia dotyczą amunicji czołgowej M1147 i M830A1 (32 739 sztuk za 774,1 miliona dolarów), średnich samochodów ciężarowych M1148A1P2 (nie­ujaw­niona liczba za 583,1 miliona), pocisków powietrze–powietrze AIM-120C-8 AMRAAM (30 sztuk za 102,5 miliona) i amunicji moździe­rzo­wej M933A1 kalibru 120 mili­metrów (50 tysięcy sztuk za 61,1 miliona). Przy całym szacunku dla tych zakupów, zwłaszcza ciężarówek (wszak logistyka to fundament wojska), wszystkie one nikną na tle nowych samolotów bojowych.

O nadchodzącym zamówieniu F-15EX ostatnio pisaliśmy w styczniu, ale Jerozolima miała apetyt na nowe maszyny tego typu co najmniej od 2017 roku, kiedy jeszcze dzisiejszy F-15EX znany był jako koncepcja pod nazwą 2040C.

F-15I z 69. Eskadry „Młoty” przy­go­to­wany do lotu bojowego nad Gazą. Widać sześć pod­wie­szo­nych bomb GBU-31 JDAM (siódma schowana pod prawym silni­kiem), jeden pocisk AIM-120 AMRAAM i dwa zasobniki LANTIRN.
(חיל האוויר)

F-15 i F-16 ramię w ramię stanowią fundament potęgi izraelskich wojsk lotniczych od ponad czterech dekad. Obecnie w służbie pozostaje siedem­dziesiąt pięć maszyn, które według raportu Military Balance 2024 reprezentują poszczególne wersje w następujących proporcjach: osiem F-15A, sześć F-15B, 17 F-15C, 19 F-15D i 25 F-15I. Maszyny wcześniejszych wersji otrzymały w Izraelu nazwę Baz (sokół), ale dla F-15I wybrano nazwę Ra’am (grzmot).

Jak więc widać, pozyskanie pięć­dzie­sięciu F-15IA pozwoli wycofać ze służby i zastąpić w stosunku jeden do jednego wszystkie Bazy. Gdy dostawy się zakończą, Chel ha-Awir będzie dysponować praktycznie ujednoliconą flotą siedemdziesięciu pięciu samo­lotów tego typu. Ale na osiąg­ninięcie tego stanu rzeczy poczekamy jeszcze wiele lat.

Jak poinformowała Agencja Depar­ta­mentu Obrony do spraw Współpracy w Sferze Bezpie­czeństwa (DSCA), dostawy F-15IA ruszą w roku 2029. Oznacza to, że Chel ha-Awir nie dostanie „uprzywilejowanych” slotów, na które Jerozolima też miała nadzieję, i trzeba będzie czekać w kolejce.

porównanie F-15E i F-15EX

U góry F-15E, na dole – F-15EX. W tym drugim widoczne różnice to między innymi antena systemu ostrzegania o zbliżających się pociskach (MAWS) pod kopułką osłony kabiny i anteny systemu walki radioelektronicznej EPAWSS pod oboma statecz­nikami pionowymi.
(USAF)

Obecnie Boeing realizuje okrojone zamówienie na 98 maszyn dla US Air Force i końcówkę zamówienia na samoloty oznaczone F-15AQ Ababil dla Kataru (zostało jeszcze 15 z 48 egzemplarzy). F-15EX jest wersją rozwojową F-15QA Ababil, który z kolei wywodzi się z F-15E Strike Eagle’a (samą nazwę Ababil zaczerpnięto z Koranu).

Tak długi harmonogram dowodzi, że transakcja nie ma nic wspólnego z trwającą wojną w Strefie Gazy. Podobnie zresztą jest z dostawami amunicji moździerzowej i czołgowej (dostawy odpowiednio w 2026 i 2027 roku). Nie da się zresztą ukryć, że administracja Bidena i Harris znalazła się w trudnym położeniu – musi bowiem zaspokoić oczekiwania tych wyborców, którzy żądają wsparcia dla Izraela, jak i tych żądających ocalenia życia cywilów uwięzionych w Strefie Gazy. Dla tego drugiego obozu dostarczanie Izraelowi kolejnych środków do konty­nuo­wa­nia młócki zdewastowanej już Gazy byłoby niewybaczalne. Ustalenie początku dostaw na za pięć lat to rozwiązanie z gatunku „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”.

F-15IA mogą za to – podobnie jak F-35I Adir – być wyśmienitym środkiem do walki z Iranem. Oczy­wiście pod warunkiem, że sprawa będzie jeszcze aktualna w latach 30., bo przy obecnym tempie rozwoju wydarzeń na Bliskim Wschodzie nie można wykluczyć, że nie będzie.

Jeśli jednak będzie, to trudno sobie wyobrazić operację wymierzoną w irańskie instalacje nuklearne bez maszyn takich jak Adir i Ra’am (czy to obecny, czy przyszły). O ile ten pierwszy dzięki cechom stealth lepiej się nadaje do penetrowania nie­przy­ja­ciel­skiej przestrzeni powietrznej, o tyle ten drugi, zależnie od konfiguracji uzbrojenia, może być równie dobrze myśliwcem przewagi powietrznej, jak i małym bombow­cem. F-15EX może zabrać 13 300 kilogramów uzbroje­nia wobec 10 tysięcy kilogramów F-35I (przy wykorzystaniu również zaczepów pod­skrzyd­łowych i utracie cech stealth).

Pozostaje więc pytanie, czy Izrael ma czym zniszczyć ośrodek w Natanzie. Nie jest to wprawdzie jedyna pla­cówka działająca w ramach irań­skiego programu jądrowego, ale naj­waż­niej­sza i naj­le­piej zabez­pie­czona. Podobnie istotny jest podziemny ośrodek nuklearny w Fordo w pobliżu świętego miasta Kom, który rzekomo miał być broniony przez baterię systemu S-300. Ale atak z kwietnia tego roku na stanowisko obrony przeciwlotniczej w Isfahanie dowiódł, iż Izraelczycy nie tylko nie obawiają się irańskiej opl, ale mają też obmyślone sposoby jej neutralizacji.

Sprawia to, że zmienić proporcję wykorzystanych zasobów między eskortą a właściwą wyprawą bom­bową na korzyść tej drugiej. A jest to korzyść nie do pogardzenia. Bez wyeliminowania Natanzu i Fordo, gdzie łącznie ma się znajdować około 53 tysięcy wirówek, wszelkie inne sukcesy ewentualnej operacji będą nic niewarte, tymczasem obie placówki są doskonale zabezpieczone przed bombardowaniem.

W informacjach o zastosowanej w Fordo technice umacniania stopów jest sporo przesady, ale nie należy mieć wątpliwości, że jest twardym orzechem do zgryzienia. GBU-57 Massive Ordnance Penetrator jest zdolna do przebicia się przez ośmio­met­rową warstwę zbrojonego betonu o wytrzymałości na ściskanie rzędu 69 megapaskali, 60 metrów klasycznego betonu zbrojonego lub 40 metrów skały o średniej twardości. Według większości analityków bomba GBU-57/B nie będzie mieć problemów z obróceniem obiektu w perzynę, ale Izrael nie ma ani bomb tego typu, ani środków ich przenoszenia. Dysponuje jedynie starszymi bombami GBU-28 o wagomiarze 2270 kilogramów, które mogą być zrzucane z F-15I/IA.

Za kabiną tego F-15I widoczna jest owiewka systemu łączności satelitarnej ELK-1891. Niewielką liczbę Ra’amów (a także F-15D) wyposażono w ten system, aby przystosować je do roli maszyn prowadzących formacje uderzeniowe.
(x.com/IAFsite)

W analizie opublikowanej dwanaście lat temu w magazynie Tablet Austin Long z Columbia University szacował, że penetracja Fordo wymagałaby użycia dwudziestu pięciu F-15I i siedem­dzie­sięciu pięciu bomb (w tym dwudziestu pięciu GBU-28), które metr po metrze kolejnymi eksploz­jami drążyłyby dziurę w stropie tak długo, aż dokopałyby się do pomieszczenia z wirówkami. Problem w tym, że „długo” oznacza w tym wypadku naprawdę długo: bomby trzeba by zrzucać w co najmniej półminutowych odstępach, co przekłada się na minimum czterdzieści minut bombardowania, a w praktyce zapewne około godziny.

Taka operacja wymagałaby jedno­cześnie chirurgicznej precyzji i zdol­ności do długotrwałego przeby­wa­nia w nieprzy­ja­ciels­kiej przestrzeni powietrznej. Możliwość uzupełniania paliwa w locie staje się wówczas tylko jednym z szeregu problemów. I to nawet nie największym, gdyż zużycie paliwa jest przy­naj­mniej prze­wi­dy­walne i o ile nie nastąpi awaria, można je obliczyć zawczasu z dużą dokładnością. Reakcja irańskiej obrony powietrznej może zaś przybrać różne postaci, zwłaszcza że Iran planuje komplek­sową modernizację sił powietrznych we współpracy z Rosją. F-15IA w konfiguracji powietrze–powietrze mogą więc również mieć pełne ręce (skrzydła?) roboty.

IDF Spokesperson’s Unit / CC BY-SA 3.0

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUczniowie z Zabrza uczestniczyli w międzynarodowym spotkaniu młodzieży w Essen
Następny artykułPomnik Walk Rewolucyjnych w końcu jest zabytkiem. Przysłużyła się zmiana władzy, czy może właściciela?