rozwiń ›
Jest pan czwartym selekcjonerem reprezentacji Polski, który po ważnych turniejach w XXI wieku pozostał na stanowisku – wcześniej Leo Beenhakker, Adam Nawałka i Paulo Sousa. Decyzję PZPN, ogłoszoną jeszcze w trakcie Euro 2024, odbiera pan jako dowód uznania za dotychczasową pracę czy raczej jako zachętę i kredyt zaufania na przyszłość?
To nie do końca tak. Prezes Cezary Kulesza, ogłaszając tę decyzję, uciął po prostu wszystkie dyskusje i spekulacje na temat zmiany selekcjonera. Bo ja umowę miałem do mistrzostw świata 2026. Ale jestem wdzięczny prezesowi i działaczom zarządu PZPN za to, że przyszli i powiedzieli to przed zespołem, jeszcze przed meczem (z Francją w Dortmundzie – PAP), a nie po jego zakończeniu. To dowód na to, że jest “normalność”. Widać również, że moja praca z reprezentacją jest dobrze wykonywana.
Probierz żałuje prostych błędów w meczu z Austrią
Pod koniec występów na Euro 2024 mówił pan, że na pewno nie zejdzie z obranej drogi i kadra wciąż będzie grać m.in. agresywnie i wysokim pressingiem. Tymczasem Zbigniew Boniek powiedział niedawno, że nie widział tak grającej Polski w turnieju. Przyznał, że stworzył pan pozytywny wizerunek kadry, ale do tego potrzebny jest również wynik sportowy, którego nie ma.
Prezes Boniek ma prawo tak mówić, zawsze ma swoje zdanie na wiele tematów i ja je szanuję. Ma prawo do wypowiadania swoich opinii.
Na pytanie przed Euro, co dla pana oznacza seria meczów bez porażki, a łącznie było ich osiem, odpowiedział pan: “Oznacza, że przyjaciel czyha za rogiem. A tym przyjacielem, moim i innych trenerów, jest porażka”. No i spotkał pan tego “przyjaciela” w Niemczech, nawet dwa razy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS