A A+ A++

Mało się o tym mówi, ale w przypadku rowerów elektrycznych ogromne znaczenie w kontekście bezpieczeństwa jazdy ma dopuszczalna masa całkowita. Dlaczego i czy naprawdę trzeba przestrzegać zaleceń producenta?

Jeździsz na e-bike`u? Ogarnij temat dopuszczalnej masy całkowitej

Czym jest dopuszczalna masa całkowita pojazdu? To suma wszystkiego, co na ów pojazd załadujemy wraz z samym pojazdem. W przypadku rowerów elektrycznych, choć wiem, że może to brzmieć zabawnie, będzie to zatem łączna waga roweru, rowerzysty i wszelkich przewożonych bagaży. Dlaczego rzecz jest ważna? Otóż przekraczanie dopuszczalnej masy może nieść ze sobą poważne konsekwencje: części rowerowe zużywają się powoli, stopniowo się degradując i osłabiając, na co wskazuje Dirk Zedler, testujący rowery na YouTube`owym kanale Marktcheck. Coby oddać cesarzowi, co cesarskie – temat naświetlił mi niemiecki Chip.de, a ja postanowiłem podejść do niego po swojemu. 

Disclaimer jak stąd do… Ło panie!

Z dopuszczalną masą całkowitą to jest dość zabawna sprawa w rowerowym świecie, bo często nijak ma się ona do realiów i często producenci jej nie podają. Ot choćby w wylajtowanych rowerach szosowych, które ważą po 8 kilogramów czasem natrafimy na informację, że waga rowerzysty z rowerem to maksymalnie 100 kg. Czasem, że 100 kg, a czasem, że waga rowerzysty to maksymalnie 90 kg. Jak się ma do tego ewentualny bagaż? Plecak? Bidony, narzędzia, dętki, może jakaś torba podsiodłowa? 

Co z elektrykami? Tu jest podobnie: chaos i niespójność terminologiczna. Ot taki Crossmaxx ELS od MAXX Bikes ma dopuszczalną masę całkowitą równą 185 kg, a testowany przeze mnie obecnie model Sella od Mazim e-bikes poniesie rowerzystę o wadze do 130 kg. W pierwszym przypadku mamy dosłownie określoną dopuszczalną masę całkowitą, w drugim jedynie maksymalne obciążenie. Dziwne? No tak to w świecie rowerów wygląda.

I teraz zabawna sprawa. Mam znajomego, kolegę serdecznego przyjaciela, z którym jechałem sobie kiedyś z Wrocławia do Poznania. Niby nic, trasa jak każda, tylko że ten mój kolega przyjaciel waży jakieś 130 kilogramów, a jechał na rowerze trekkingowym, który maksymalną wagę użytkowania miał rozpisaną na 140 kilogramów. Sam rower ważył prawie 15 kg, w sakwach było napakowane grubo ponad 20, bo to taki bikepackingowy wyjazd był, więc cały zestaw lekko miał ze 170, jak nie 180 kilogramów, bo jeszcze kurtka, buty, dętki, narzędzia i te wszystkie pierdoły, które pochowane były nie w sakwach, a w kieszeniach czy torbach na kierownicy i ramie. I co? 

I rower wyjechał z Wrocławia i dojechał do Poznania. Nic się nie urwało, nie pękło, nie poddało się. Niech ta historia będzie przykładem, że przepisy, deklaracje, regulacje i obostrzenia są pewną producencką ochronką, na wypadek… Wypadku czy jakiegoś niespodziewanego i nieszczęśliwego zdarzenia, który zechcemy nazwać inaczej niż wypadkiem. 

Źródło: pixabay.com

Jak sprawdzić dopuszczalną masę całkowitą?

W chaotycznym świecie niespójnych oznaczeń i deklaracji nawet podchodząc do tematu zdroworozsądkowo, warto zapoznać się z możliwościami, z udźwigiem naszego roweru, nie tylko elektrycznego. Jak to zrobić, skoro producenci mają swoje strategie informacyjne? Otóż każdy rower elektryczny winien mieć oznaczenie CE, które znajdziemy na ramie, a które to poinformuje nas o dopuszczalnej masie całkowitej.  

Co robić? Jak żyć jeździć?

Masy całkowitej nie należy przekraczać – jeśli jest określona przez producenta. Podobnie jak lepiej nie testować dopuszczalnego maksymalnego obciążenia dla roweru. Nadmierne obciążenie roweru to dodatkowy stres dla i tak już mocno obciążonych podzespołów, zwłaszcza szprych, obręczy kół, sztycy, takich tam bardziej narażonych na oddziaływanie grawitacji elementów konstrukcyjnych. Lepiej nie przeginać, trzymać się zaleceń, ale i nie świrować w drugą stronę. 

Szanse na to, że rower klęknie nam w podróży, gdy wrzucimy na niego, łącznie ze sobą, 135 kilogramów zamiast 130 są, jak uczy doświadczenie, wątpliwe. Dobrze jest tego nie sprawdzać, ale jak po dobrym weekendzie zbliżymy się do masy granicznej, to uspokajam – możemy pojechać na rowerze do roboty i nic złego się nam (raczej) nie stanie.

Źródło: Chip.de; informacja własna

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOdmienione Bory Tucholskie. Jeziora wśród lasów, a nad nimi plaże i nowoczesne kąpieliska
Następny artykułMieszkanie 87m2 SUPER CENA