A A+ A++

Kibice, którzy oglądali reprezentację USA na igrzyskach od 1992 roku są przyzwyczajeni, że gracze z NBA nie tylko wszyscy grają jeśli tylko są zdrowi, ale też najczęściej zdobywają punkty w każdym spotkaniu. Steve Kerr mimo wysokiego prowadzenia nie zdecydował się jednak na grę aż dwóch graczy. Dlaczego?


Zacznijmy od tego, którego nieobecność przyniosła mniej kontrowersji, czyli Tyrese’a Haliburtona. Rozgrywający Indiana Pacers nie podniósł się w ogóle z ławki w spotkaniu z Serbią i był jak dodatkowy kibic pomagający drużynie z ławki rezerwowych. Ale w jego przypadku było to wysoce prawdopodobne. W meczach przygotowujących kadrę do turnieju był zawodnikiem, który najczęściej późno wchodził na boisko i nie przebywał na nim zbyt długo. Był przewidywany do tego, żeby grać małe minuty. Albo wcale jak pokazał mecz otwarcia.

Nieco inaczej miała się sytuacja z Jaysonem Tatumem. Lider Boston Celtics w spotkaniach towarzyskich przeciwko Australii i Serbii wychodził nawet w pierwszej piątce. W pozostałych spotkaniach grał regularnie po kilkanaście, nawet do dwudziestu minut. Ale w meczu na igrzyskach nie pojawił się na boisku choćby na sekundę.

Steve Kerr odniósł się do tego w rozmowie z Brianem Windhorstem z ESPN:

Czułem się jak idiota nie wystawiając go do gry. Ale w meczu granym przez 40 minut nie da się grać więcej niż 10 zawodnikami. Myślę, że jest wspaniałym człowiekiem, świetnym zawodnikiem i bardzo dobrze sobie z tą sytuacją poradził i wróci do gry w następnym spotkaniu.

W poprzedzającej tej fragment wypowiedzi Kerr odniósł się do powrotu na boisko Kevina Duranta. Skrzydłowy Phoenix Suns opuścił wszystkie mecze przygotowawcze do turnieju i to on miał być tym, który zabiera minuty Tatuma w rotacji. Durant zagrał wyśmienite spotkanie, trafił wszystkie 8 rzutów z gry do przerwy i był nie do zatrzymania. Rotacja jaką przygotował trener kadry jest taka, ze Tatum, trzykrotnie z rzędu wybierany do pierwszej piątki All-NBA nie łapie się w niej.

Patrząc na minuty na pozycjach 2-3 w prywatnym rankingu Kerra wyżej od gracza Celtics stoją akcje LeBrona Jamesa, Kevina Duranta, Anthony’ego Edwardsa i Devina Bookera. Chętniej też przy zadaniach defensywnych szkoleniowiec woli sięgnąć po kolegów Tatuma z drużyny – Derricka White’a i Jrue Holidaya.

Na pewno nie jest to łatwa sytuacja, w której znalazł się Tatum. W końcu dopiero co zdobył upragniony tytuł mistrza NBA. Ale przy okazji odbiera dużą lekcję pokory. Nie został wyróżniony indywidualnie nagrodą dla MVP ani finałów konferencji, ani finałów NBA. Obie te nagrody zgarnął dla siebie Jaylen Brown. Teraz przesiedział całe spotkanie na ławce rezerwowych.

Zapewne wykorzysta to jako paliwo do dalszej pracy nad sobą i rozwojem, a kolejne mecze przyniosą mu minuty na boisku. Amerykanów czekają jeszcze starcia z Sudanem Południowym i Portoryko w grupie. Tam trzeba się spodziewać występu Tatuma w jakimś wymiarze czasowym.


PROBASKET na WhatsAppie

Czy wiesz, że PROBASKET ma kanał na WhatsAppie? Chcielibyśmy go rozwijać, ale nie uda nam się to bez Waszej pomocy!

Kanały na WhatsAppie to nowa forma komunikacji. Można powiedzieć, że jednokierunkowa, dlatego, że nie ma możliwości ich komentowania. Jedni powiedzą, że to bez sensu, a dla drugich może to się okazać bardzo ciekawe rozwiązanie, gdzie nie będą rozpraszać ich opinie innych osób.

Dla nas ważne jest też to, że chcielibyśmy przekroczyć granicę 1000 obserwujących. Wtedy WhatsApp sam zacznie nas promować w wyszukiwaniach. Więc jeśli tylko korzystasz z WhatsAppa i lubisz czytać PROBASKET, to prosimy o zaobserwowanie naszego kanału. Dziękujemy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGliwice zapowiadają połączenie ścieżek rowerowych w logiczną całość
Następny artykułNasze Miasto: Dwaj żużlowcy Włókniarza Częstochowa mieli się pobić po przegranym meczu z Apatorem Toruń