A A+ A++

– Polska jest najbardziej nieprzyjemna dla młodych, jak tylko się da. Nawet gdybym chciał [się wyprowadzić], to bym musiał walczyć jak nigdy – utyskuje Nikodem*.

– Przy ostatnich zawirowaniach z inflacją, ratami kredytu i stopami procentowymi mógłbym wziąć kredyt na 250 tysięcy złotych, co starczyłoby mi może na kawalerkę na prowincji. Jeszcze troszkę poczekam – dopowiada z kolei Eryk.

Kamila też na bieżąco monitoruje ceny mieszkań i nie kryje rozżalenia. – Wydaje mi się, że mieszkanie to jest coś podstawowego, na co każdego powinno być stać wcześniej czy później, jeśli pracuje i zarabia pieniądze – przekonuje. Wychodzi jednak na to, że się nie da. – Chyba, że się weźmie kredyt na 50 lat i się będzie to spłacać. To jakaś tragedia – żali się.


Zobacz wideo

Gniazdownik czy niewolnik? 

– Ja bym nie był takim pesymistą. Owszem, nadal mieszkam z rodzicami, ale liczbą pomysłów na wyjście z tej sytuacji biję na głowę niejednego 50-latka – mówi mi Karol Biedrzycki**. Ma 29 lat, jest absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego i analitykiem.

Jeszcze na studiach, kiedy inni zakuwali do egzaminów, on zgłaszał się na płatne staże i zaczynał odkładać na własne “M”. Obowiązkowo wprowadził też zasadę: maksimum oszczędności, zero przyjemności. Raz na tydzień wyjście z kolegami, ale tylko na piwo. Z jedzenia już rezygnował, chyba że orzeszki były w gratisie. Raz na miesiąc pozwalał sobie na obiad na mieście, ale tylko w barze mlecznym. Raz na kwartał stawiał na kino, ale tu też o dowolności nie było mowy – piątki i weekendy odpadały, bo bilety były nawet o 50 proc. droższe. 

Dzięki temu pod koniec miesiąca – choć był tylko na stażu – miał więcej pieniędzy niż niejednemu zatrudnionemu na etacie zostawało po opłaceniu wszystkich rachunków. Regularnie, co 30 dni, odkładał 3 tys. złotych. W cztery lata oszczędności urosły mu do blisko 120 tys. złotych. Już wówczas zakładał, że jak dalej będzie tak zaciskał pasa, to za dwa-trzy lata będzie już na swoim. I to bez kredytu.

Planu jednak nie udało się zrealizować. Apogeum boomu mieszkaniowego w 2008 r. zrobiło swoje. Ceny za metr kwadratowy mieszkania podskoczyły do 8,6 tys. złotych (z 6,2 tys. złotych). W praktyce stać go było ledwie na jedną czwartą kawalerki i to – w najlepszym wypadku – na obrzeżach Warszawy. 

Karol nie dał za wygraną. Brał każde zlecenie: rejestrował gości na targach, prowadził konferencje, rozdawał ulotki i bezpłatne gazety, a jak trzeba było, to i skoro świt robił kanapki dla klientów marketu. Co z tego? Gdy za kolejne trzy lata przymierzył się do zakupu nieruchomości, za mieszkania płacono w Warszawie o 35 proc. więcej niż w drugim kwartale 2008 r. Na własne “M”, mimo oszczędności, znowu nie miał szans. Mieszkania nie ma do dziś.

– A kredyt? – pytam.

– Skąd! Odpada. Podobnie jak wynajem. Po co mam teraz dać zarabiać innym? – odpowiada mój rozmówca. Po czym cytuje komentarz znaleziony na Facebooku, pod wpisem Głównego Urzędu Statystycznego na temat tzw. gniazdowników: “Co gorsze: być gniazdownikiem czy niewolnikiem? Ach tak, w końcu spłacanie dożywotniego kredytu za przecenioną klitkę lub spłacanie czyjegoś czynszu za wynajem jest wyznacznikiem zaradności i dojrzałości życiowej”.

Gniazdownicy w Polsce. Gdzie jest ich najwięcej?

Dr hab. Beata Szluz z Uniwersytetu Rzeszowskiego o takich osobach jak Karol mówi krótko: za biedni na mieszkanie, za mądrzy na kredyt. Biedrzycki nie jest jedyny.

Z najnowszego raportu Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że kątem u rodziców mieszka już co trzecia osoba w Polsce – między 25. a 34. rokiem życia. Czyli około 1,7 mln Polaków. To spadek o ponad 15 proc. w porównaniu z 2018 r., kiedy odbyła się poprzednia edycja badania. Najwięcej jest ich w województwie świętokrzyskim (41 proc.), podkarpackim i lubelskim (po 39 proc.). Co do zasady – we wschodniej Polsce, gdzie wysoka jest też stopa bezrobocia, tzw. gniazdowników jest więcej. Spośród 19 gmin, w których odsetek mieszkających z rodzicami wynosił co najmniej 50 proc., 10 z nich to gminy w Podlaskiem. Dla porównania najmniej (mniej niż 30 proc.) jest ich w województwach: mazowieckim, pomorskim i dolnośląskim.

Dr hab. Paula Pustułka z Instytutu Nauk Społecznych Uniwersytetu SWPS przestrzega jednak, że obserwowana zmiana (tj. spadek gniazdowników w stosunku do roku 2018) to nie odwrócenie obowiązującego trendu. – Wystarczy spojrzeć na dane populacyjne. Widać wyraźnie, że to efekt mniejszej bazy. Polaków między 25. a 34. rokiem życia było wcześniej 5,6 mln, teraz jest jedynie 4,5 mln. Stąd spadek o 15 proc. To wcale nie jest powód do radości i zachwytów – komentuje.

Na potwierdzenie przytacza niepublikowane jeszcze badania ULTRAGEN, które przeprowadzała. Wynika z nich, że odsetek współzamieszkujących z rodzicami od lat utrzymuje się na podobnym poziomie – około 40 proc.

Gniazdowanie. Martwi bardziej niż wojna

Dlaczego w tym względzie nic się nie zmienia? Badaczka z Uniwersytetu SWPS przekonuje, że zakup nieruchomości jest bardzo trudny, szczególnie dla młodego pokolenia. Młodzi studiują i mieszkają w większych miastach, gdzie ceny nieruchomości są niezwykle wysokie. – Przecież tylko przez dziewięć ostatnich lat średnia cena transakcyjna za metr kwadratowy mieszkania zwiększyła się o 66 proc.! – podkreśla Pustułka. Tylko w rok (między II kwartałem 2022 a II kwartałem 2023) ceny nieruchomości wzrosły o 7 proc., a ceny najmu o 12 proc. – Brak bycia na swoim związany jest więc przede wszystkim z brakiem odpowiednich środków finansowych – tak wskazało 59 proc. ankietowanych [w badaniu ULTRAGEN – red.] – wskazuje naukowczyni. 

Badaczka zaznacza też, że wyniki sondażu zrealizowanego w projekcie ULTRAGEN wskazują jednoznacznie, że młodzi chcą się wyprowadzić od rodziców. Poczucie bezsilności związane z faktem, iż nie mogą tego zrobić, jest powszechne już u 20-kilkulatków.

“Widmo systemowych problemów w mieszkalnictwie budzi większe obawy niż atak Rosji na Polskę, kryzysy migracyjne, wyjście Polski z Unii Europejskiej czy kolejne epidemie” – cytuje wyniki sondażu dr hab. Pustułka. – Zarówno badania ilościowe, jak i badania jakościowe obalają mit roszczeniowego gniazdownika, niechętnego czy niewystarczająco dorosłego do opuszczenia gniazda – podkreśla wykładowczyni Uniwersytetu SWPS. 

Gniazdownik-bumerang i wygoda

Brak możliwości finansowych to jednak niejedyny powód, dla którego młodzi dorośli mieszkają z rodzicami. Pustułka przywołuje też dwa inne czynniki. Po pierwsze – powołuje się na uwarunkowania społeczno-kulturowe. Polacy – jak wynika z danych Eurostatu – wyfruwają z domu średnio w wieku 27,7 lat. Przeciętny Europejczyk robi to dwa lata wcześniej. Rekordzistami pod tym względem są Szwedzi (18,5 lat), a z drugiej strony – Włosi (31,7 lat).

Jak wyjaśnia dr hab. Beata Szluz z Uniwersytetu Rzeszowskiego, południe Europy, gdzie więzi rodzinne są silne, bardziej akceptuje tzw. gniazdowanie. W Skandynawii jest już inaczej. – W Polsce natomiast silna jest solidarność międzypokoleniowa. Jesteśmy narodem bardzo rodzinnym: rodzice opiekują się dziećmi nawet gdy te skończą 18 lat. Dzieci z kolei często opiekują się rodzicami na starość – wskazuje Szluz.

Po drugie – ważne są czynniki psychologiczne. Chodzi tutaj nie tyle brak gotowości, o ile fakt, że kolejne pokolenia wychowywane są w poczuciu, że dom nie jest polem walki. Nie ma napiętych relacji z rodzicami, a i kontrola społeczna jest mniejsza. – To nie jest tak, że rodzice czegoś zabraniają albo wymagają powrotu przed godziną 23. Nie mówiąc już o tym, że młodzi dorośli mają też więcej miejsca – i to dosłownie. Nie ma już wielopokoleniowych rodzin. Z reguły każdy ma własny pokój – opowiada ekspertka z Uniwersytetu SWPS. Efekt? Ponad połowa badanych – bo aż 55 proc. – zwraca uwagę na zwykłą wygodę zamieszkiwania z rodzicami. 

Bywa i tak, że gniazdownicy “bumerangują”, tzn. wracają do domu rodzinnego na co najmniej trzy miesiące. Robią to głownie z powodu zmiany miejsca pracy (26 proc.), ale też dla zwiększenia swojego komfortu życia (26 proc.). 

Warto jednak zaznaczyć, że wpływ na powrót do rodzinnych domów miała niedawna pandemia koronawirusa, która powodowała, że młodzi dorośli albo tracili pracę, albo kontynuowali naukę zdalnie. “Ważne okazały się też powody relacyjne. Powrót do domu powodowała tęsknota i chęć wspólnego mieszkania z rodzicami (prawie 18 proc.), rozstanie z partnerką/partnerem (17 proc. ) czy konieczność udzielenia wsparcia rodzicowi/opiekunowi w trudnej sytuacji życiowej (np. w chorobie), co było udziałem aż 13 proc.” – wskazuje badaczka z Uniwersytetu SWPS, cytując wyniki swoich badań.

“Dziki Zachód”

Paula Pustułka zauważa też, że młodym dorosłym zaszkodziło również słabe państwo – takie, w którym elity podlegają ciągłym przetasowaniom, a polityki mieszkaniowe są niespójne i nieprzewidywalne, np. wdrażane, a następnie wycofywane.

– Dziki Zachód! Przecież nie dość, że rynek jest słabo regulowany, to jeszcze dominują konglomeraty, które skupują mieszkania i rynek wynajmu właściwie się nie rozwija – ubolewa ekspertka Uniwersytetu SWPS. Zauważa przy tym, że państwo nie rozbudowuje zasobów publicznych. Nie ma regulacji dotyczących inwestowania, np. podatku katastralnego. Dopiero ostatnio – w odpowiedzi na kryzys na rynku mieszkaniowym – coraz więcej zaczyna się mówić o budownictwie czynszowym. – Tylko co z tego? Niekoniecznie wiemy, jak przekłada się to na lepszą dostępność mieszkań, szczególnie dla młodych osób, które nie mają rodziny – oburza się moja rozmówczyni.

Wtórują jej rynkowi eksperci. Oni także podkreślają, że rynek nastawiony jest nie na wynajem i wspieranie samodzielności, tylko na własność. Takie programy, jak np. Mieszkanie dla Młodych, Mieszkanie Plus, Mieszkanie bez Wkładu Własnego, Mieszkanie 2 proc., Mieszkanie na start 0 proc. kierowane są do osób bez własnej nieruchomości. Ich celem ma być kupno mieszkania czy domu poprzez dopłaty i preferencyjne kredyty.

Jak zauważa ekspertka Uniwersytetu SWPS, niektóre z tych programów powodują wzrost cen mieszkań. – Polska jest przypadkiem szczególnym. Choć znajdujemy się w samym środku Unii Europejskiej, to jesteśmy nadal bardziej podobni choćby do Wielkiej Brytanii czy Australii, gdzie wartością jest przede wszystkim posiadanie nieruchomości. Co gorsza, nawet państwo koncentruje się głównie na własności prywatnej – podkreśla. 

“Państwo zawodzi”

– Wpadliśmy w pułapkę prywatyzacyjną. “Jestem kowalem własnego losu, to moja odpowiedzialność, by się wprowadzić i kupić mieszkanie” – tak myślą młodzi dorośli, choć nie mówią wprost, że zawodzi ich tu państwo – mówi dr hab. Pustułka, powołując się na wyniki swoich badań.

W jej opinii młodzi dorośli nie wypowiadają na głos tego, że mieszkania to kwestia polityczna; że państwo powinno inwestować w budownictwo czynszowe, socjalne lub np. – jak w Skandynawii – umożliwić wyprowadzkę i testowanie samodzielności przez mieszkanie samemu albo z rówieśnikami. U nas młodzi dorośli pytają głównie o to, co mogą zrobić, by tę samodzielność osiągnąć. – Droga do autonomii nie jest o tym, że państwo powinno coś poradzić. Dominuje myślenie, że “to ja muszę dostać sześć kolejnych podwyżek”, a “rodzice muszą zbierać na wkład własny”. Surowa polityka samowystarczalności – ocenia gorzko ekspertka. I dziwi się, że dlaczego w żadnym z tych przypadków państwo nie jest adresatem pretensji, choć jej zdaniem – powinno być.

– To przekleństwo czy błogosławieństwo? – dopytuję.

– A czy gorsze jest to, że młodzi w komforcie mieszkają z rodzicami, czy to, że muszą walczyć z niesprzyjająca sytuacją na rynku nieruchomości? – odpowiada pytaniem na pytanie dr hab. Pustułka. Jej zdaniem to samonakręcający się mechanizm. – Dopóki rodzice będą wpierać dziecko, a wiemy, że będą wspierać, to państwo nic nie musi robić. A dopóki państwo nic nie robi, to rodzice będą wspierać swoje dziecko. To błędne koło – kwituje cierpko.  

*Wypowiedzi młodych dorosłych pochodzą z badania: ULTRAGEN. Wchodzenie w dorosłość w czasach ultraniepewności: międzypokoleniowa teoria “rozedrganych” tranzycji – prowadzonego pod kierownictwem dr hab. Pauli Pustułki z Uniwersytetu SWPS

**Na życzenie bohatera tekstu zmienione zostało jego imię i nazwisko 

Posłuchaj: 

To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj ze specjalnej oferty. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKwiat Jabłoni – Poproszę więcej siebie
Następny artykułFolia anty UV na okna – praktyczne rozwiązanie dla ochrony przed słońcem