A A+ A++

Motor wygrał w PKO Ekstraklasie po ponad 32 latach. Lubelski patent na Lechię

PAP / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: Motor Lublin wygrał w Gdańsku z Lechią
zdjęcie autora artykułu

Przez długi czas podczas meczu Lechii Gdańsk z Motoru Lublin wiało nudą. Na 20 minut przed końcem dwa skuteczne ciosy wyprowadzili goście, którzy odnieśli pierwsze zwycięstwo w PKO Ekstraklasie po 32 latach.

W tym artykule dowiesz się o:

Bohdan Wjunnyk
Samuel Mraz
Lechia Gdańsk
Motor Lublin
PKO Ekstraklasa

Piłkarze Lechii Gdańsk i Motoru Lublin jeszcze w ubiegłym sezonie grali na drugim szczeblu rozgrywek. Zespół znad morza wrócił do PKO Ekstraklasy po roku przerwy, natomiast ekipa z południowo-wschodniej Polski powróciła do elity po raz pierwszy od 32 lat. Co ciekawe, obie drużyny w najwyższej klasie rozgrywkowej grały wspólnie na wiosnę 1987 roku.

W piątek na trybuny Polsat Plus Areny Gdańsk przyszło sporo, bo 14 223 widzów. Mecz rozkręcał się długo, chociaż obu ekipom nie można było odmówić chęci do gry, jednak w ofensywie było sporo chaosu i nikt nie potrafił stworzyć dogodnej okazji.

Celne strzały z dystansu oddawali piłkarze Motoru, którzy w ubiegłym sezonie wygrali oba mecze z gdańszczanami. W Lechii również zza pola karnego uderzył Bohdan Wjunnyk, jednak nic z tego nie wynikało. Do przerwy na boisku królował chaos. Brakowało składnych akcji i do szatni obie drużyny schodziły przy bezbramkowym remisie, chociaż już w doliczonym czasie gry dobrą szansę zmarnował Samuel Mraz.

Od początku drugiej połowy większą wolę walki przejawiali gdańszczanie, a sporo ożywienia dało wejście Tomasa Bobcka, który minutę po pojawieniu się na boisku był bliski zanotowania asysty, ale świetną okazję zmarnował Tomasz Neugebauer.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ależ to zrobili! Zobacz, jak zabawiły się gwiazdy futbolu i koszykówki

Ta akcja była jednak “wypadkiem przy pracy”, gdyż przez kolejne minuty na boisku nie działo się praktycznie nic. Teoretycznie piłką grała Lechia, jednak gola zdobył Motor. Po błędzie Neugebauera piłkę w pole karne dograł Bartosz Wolski, a głową celnie uderzył Samuel Mraz. Motor zdobył pierwszego gola w elicie po 32-letniej przerwie!

Motor poszedł za ciosem i już po trzech minutach nieobecni na boisku gdańszczanie stracili kolejnego gola. Tym razem zagrywał Michał Król, a gola z najbliższej odległości wpakował do bramki Piotr Ceglarz.

Lechia Gdańsk po tych ciosach się już nie podniosła i w strugach deszczu nie potrafiła zdobyć choćby kontaktowego gola. Motor kontynuuje tym samym świetną serię przeciwko zespołowi znad morza i zdobył pierwsze od ponad trzech dekad trzy punkty na najwyższym poziomie rozgrywek. Przed Lechią, która po dwóch kolejkach ma tylko punkt wiele przemyśleń.

Lechia Gdańsk – Motor Lublin 0:2 (0:0)
0:1 – Samuel Mraz 71′ 
0:2 – Piotr Ceglarz 74′

Składy:

Lechia Gdańsk: Bohdan Sarnawśkyj – Dominik Piła, Andrei Chindris, Loup-Diwan Gueho, Miłosz Kałahur (76′ Tomasz Wójtowicz) – Iwan Żelizko, Tomasz Neugebauer (76′ Serhij Bułeca) – Camilo Mena, Rifet Kapić (88′ Karl Wendt), Bohdan Wjunnyk (51′ Tomas Bobcek) – Kacper Sezonienko (76′ Conrado)

Motor Lublin: Ivan Brkić – Filip Wójcik (75′ Paweł Stolarski), Marek Bartos, Sebastian Rudol, Filip Luberecki – Bartosz Wolski, Marcel Gąsior (63′ Mathieu Scalet) – Mbaye N’Diaye (63′ Michał Król), Krzysztof Kubica, Piotr Ceglarz – Samuel Mraz (75′ Rafał Król).

Żółte kartki: Sezonienko, Chindris (Lechia), Kubica, Luberecki (Motor).

Sędzia: Damian Sylwestrzak.

Widzów: 14 223.

Czytaj także:
Oficjalnie: Filip Marchwiński odchodzi z Lecha Poznań. Polak zagra w Serie A
Borussia Dortmund chce kolejnego wzmocnienia. Negocjuje z Manchesterem City

Źródło artykułu: WP SportoweFakty

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPolski ksiądz zatrzymany w Austrii i oskarżony o produkcję narkotyków
Następny artykułSabalenka wraca do gry. Jest drabinka