Czytaj także: Miliarder chce organizować obronę przed „zielonymi ludzikami”: Wyposażymy ludzi w broń i nauczymy strzelać
No, to robi wrażenie!
Kiedyś wpisałem to sobie nawet w strategię. Miałem taki moment, że kapitalizacja stała się dla mnie ważnym wyznacznikiem. Napisaliśmy więc takie aroganckie zdanie, że chcemy być jedną z najwyżej wycenianych firm w naszej branży na świecie. Wielu akcjonariuszy patrzyło na to z przymrużeniem oka, ale dla nas to był taki cel jak Gwiazda Polarna. Punkt, na który trzeba się kierować. Ja mam taki charakter, że lubię postawić sobie trudno osiągalny, ambitny cel. To mnie motywuje. No i pewnego dnia zorientowaliśmy się, że tam dotarliśmy.
A jak to się stało?
W moim przekonaniu wynika to z faktu, że Kruk jest jedyną z dużych międzynarodowych firm, która jest zarządzana przez założyciela i która ma długofalową kulturę patrzenia na wartość oraz jakość biznesu. Jeśli spojrzymy na ostatnią dekadę, to w absolutnej większości we wszystkich innych dużych firmach były dwa, trzy, może nawet cztery zestawy menedżerskich garniturów.
A ten biznes bardzo lubi długoterminowe spojrzenie. Jeszcze przed pandemią większość moich konkurentów obstawiła scenariusz niemal darmowego pieniądza. W tej sytuacji mocno się zadłużyli i zaczęli kupować portfele wierzytelności na dużą skalę, akceptując relatywnie niski zwrot. Bo jak pieniądz był tani, to rentowność na portfelu nie musiała być bardzo wysoka.
I zaskoczyła ich zmiana reguł gry.
Po pandemii era zerowych stóp procentowych szybko się skończyła. Nasi konkurenci pozostali z ogromnymi portfelami wierzytelności, na które wzięli po kilka lub kilkanaście miliardów złotych finansowania. A tu cena pieniądza wzrosła np. z 1 do 7 proc. Przytłaczające stały się same koszty finansowania.
A dlaczego akurat Kruk tego uniknął?
Miałem wiele takich rozmów z inwestorami czy analitykami: dlaczego nie przyspieszyć wzrostu, korzystając z taniego pieniądza. Za każdym razem odpowiadałem, że przyspieszymy tylko wtedy, kiedy na rynku będę widział odpowiednią liczbę dobrych projektów. I nagle wszystko się odwróciło. Pod koniec 2020 r. pojawiły się portfele z odpowiednią marżą, a my mieliśmy bardzo mało obciążony bilans, więc dodaliśmy gazu.
Konkurencja międzynarodowa z tego nie skorzystała?
Większość nie bardzo wiedziała, jak się zachować. Zaczęli obawiać się, że będą mieli problem z rolowaniem długów, bo na tym bazują. Pod tym względem jestem wyjątkiem i to właśnie odnosi się do długoterminowego spojrzenia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS