Partizan Belgrad nie tak dawno wybrał się na tournée towarzyskie po Rosji, gdzie zmierzył się z Dynamem Moskwa, CSKA Moskwa i Lokomotiwem Moskwa. Zmagania te nazwano “braterskim turniejem”, a kibice obu zespołów chętnie wieszali flagi Serbii obok flag Rosji, która wciąż prowadzi działania wojenne na Ukrainie. Stało się więc jasne, że starcie II rundy eliminacji Ligi Mistrzów pomiędzy Dynamem Kijów a Partizanem będzie szczególne dla ukraińskich piłkarzy i ich kibiców zebranych na stadionie w Lublinie.
– Byliśmy zniesmaczeni wyjazdem Partizana na mecze do Moskwy, gdzie zagrali kilka spotkań z miejscowymi klubami, okazując solidarność z tymi, którzy prowadzą przeciwko nam wojnę. Dobrze wiecie, że nasz kraj już od trzech lat znajduje się w stanie wojny. Każdego dnia mieszkańcy Ukrainy, a przede wszystkim dzieci giną od rosyjskich bomb i rakiet – mówił na przedmeczowej konferencji prasowej trener zespołu z Kijowa, Ołeksandr Szowkowski.
O tę sytuację zapytaliśmy również Wolodymyra Alferowa. – Właściwie cała ta sytuacja była odrażająca. Myślę, że to dało piłkarzom Dynama dodatkową siłę, bo grali nie tylko dla siebie, ale dla całego narodu. Przed meczem wiedzieli, że liczy się tylko zwycięstwo – mówił dziennikarz portalu footbcoom.com.uk.
Liga Mistrzów w Polsce. Dynamo Kijów – Partizan Belgrad pełne podtekstów. Osiem goli w Lublinie
Już przed pierwszym gwizdkiem na stadionie kibice skandowali “Dynamo” i wyrażali wsparcie dla swojego zespołu. Nie obeszło się również bez gwizdów podczas wyczytywania przez spikera składu Partizana. Buczenie nie ustawało po rozpoczęciu spotkania, kiedy to zespół z Serbii był przy piłce.
Wrzawa niosła się z kolei przy każdej akcji formalnych gospodarzy meczu. Już cztery minuty po rozpoczęciu gry fanów uszczęśliwić chciał Andrij Jarmołenko, czyli legenda ukraińskiej piłki. Jego strzał przewrotką powędrował jednak niewiele nad poprzeczką. Dynamo kompletnie zdominowało boiskowe wydarzenia. Jeden błąd w 19. minucie zadecydował jednak, że sędzia po analizie VAR odgwizdał rzut karny dla Partizana. Piłkę zgubił Maksym Diaczuk, a następnie przy próbie wybicia kopnął rywala. Faulowany był Aldo Kalulu, a do jedenastki podszedł Saldanha i dał prowadzenie zespołowi z Belgradu.
Przed przerwą ekipa z Kijowa wykorzystała jednak swoją przewagę i zdążyła jeszcze wyjść na dwubramkowe prowadzenie po dwóch kapitalnych strzałach. Najpierw, w 40. minucie pod poprzeczkę z pola karnego huknął Mykoła Szaparenko, a trzy minuty później półwolejem piłkę w siatce umieścił Wołodymyr Brażko, a w 45. minucie na 3:1 trafił Ołeksandr Karawajew. Ostatni gol nie był tak ładny jak dwa poprzednie, bo piłka odbiła się od jednego z rywali i zmyliła bramkarza, ale Dynamo schodząc na przerwę, miało już ustawione spotkanie.
Po zmianie stron piłkarze Dynama nie zwalniali tempa i już w 55. minucie dołożyli kolejne trafienie. Tym razem Władysław Kabajew pewnym strzałem lewą nogą dał drużynie prowadzenie 4:1. Dziesięć minut później kolejną bramkę dla Partizana dołożył Saldanha, który wykorzystał ogromne zamieszanie w polu karnym rywali.
W kolejnych minutach Dynamo dalej dominowało, ale nie było w stanie się wstrzelić. Chwilowy przestój nadrabiali kibice, którzy nadal nie ustępowali w krzyczeniu “Ukraina”, okazyjnym obrażaniu Władimira Putina i zwykłemu dopingowaniu swojego zespołu. Później zdecydowali się również na zaśpiewanie hymnu swojego kraju. Piłkarze wynagrodzili im to 83. minucie, kiedy to świetną akcję kolegów wykorzystał Denis Popow i było już 5:2. Na tym się jednak nie skończyło, bo jeszcze w doliczonym czasie gry Ołeksandr Pichalonok ustalił wynik starcia na 6:2.
Rewanż zaplanowano na 31 lipca w Belgradzie. Jeśli Dynamo utrzyma wysoką przewagę, to w kolejnej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów zmierzy się ze szkockim Rangers FC.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS