A A+ A++

Odrzucony 12 lipca przez Sejm projekt nowelizacji Kodeksu karnego zakładał dekryminalizację pomocy w aborcji oraz w przerywaniu ciąży za zgodą ciężarnej do 12. tygodnia.

Organizatorzy Ogólnopolskiego Strajku Kobiet przekazali w opisie wydarzenia, że protestują, by zasygnalizować, że nie zgadzają się z decyzją posłów w tej sprawie. Jak podkreślono, chodzi głównie o polityków z PiS, Konfederacji i PSL. “(…) My nie odpuścimy. Nie da się nas zastraszyć, przekupić, oszukać” – czytamy na stronie protestu.

We wtorek manifestacja odbyła się nie tylko w stolicy, ale również w innych miastach – Gdańsku, Łodzi, Olsztynie, Szczecinie, Krakowie, Poznaniu, Katowicach. 

Protest przed Sejmem. Organizatorzy poprosili policję o interwencję

Na początku protestu w Warszawie aktywistka Marta Lempart powiedziała, że “stołki PSL dostał dzięki kobietom i młodym ludziom, dla których aborcja jest jednym z najważniejszych postulatów”. Największy żal mam do pana, panie premierze. Bo pan doskonale wiedział, co należy zrobić – dodała, kierując swoje słowa do Donalda Tuska.

Natalia Broniarczyk z grupy Aborcyjny Dream Team zwróciła się do Romana Giertycha. – Teraz będziecie nas wsadzać za to, że ktoś nas nakłania do aborcji. Przecież my nie mamy własnego rozumu, nam można tylko coś nakazać albo zakazać – powiedziała.

– Miałam aborcję 10 lat temu. W świetle tego, co dzisiaj się dzieje, powinnam była chyba zadzwonić do pana Władysława Kosiniaka-Kamysza i poprosić o pozwolenie – dodała. 

Patrycja Wójcik z Inicjatywy Wschód powiedziała, że “15 października przez chwilę poczuła nadzieję, że coś się zmieni”. – Teraz powoli tracimy tę nadzieję. (…) Osoby, które pracują w tym budynku (Sejmie) zapomniały, kto dał im władzę, zapomnieli, dlaczego głosowaliśmy na nich. Zapomnieli, ale będziemy im o tym przypominać – podsumowała aktywistka. 

Protest przed Sejmem. Hasła na transparentach skierowane w stronę rządzących

Na transparentach w Warszawie znalazły się hasła o treści “obalić patriarchat”, “żądamy legalnej aborcji”, “kobieta=człowiek”, ale też te wprost odnoszące się do rządzących, jak “koalicjo, rządzisz dzięki kobietom”.  

Widać było też wizerunki polityków, m.in. Kaczyńskiego, Giertycha i Kosiniaka-Kamysza, a nad ich głowami napis “piekło kobiet”. Słychać było również okrzyki dotyczące wicepremiera z PSL – organizatorki apelowały, by podał się do dymisji. 

W tłumie pojawił się też transparent z napisem uderzającym w minister zdrowia Izabelę Leszczynę – zarzucono jej, że “zmusza szpitale do aborcji”.

W pewnym momencie osoba przemawiająca ze sceny poprosiła o interwencję policję. – Proszę opuścić zgromadzenie, proszę o podejście policję – padło.  Prawdopodobnie słowa dotyczące opuszczenia zgromadzenia były skierowane do dziennikarza Telewizji Republika, bo gdy policjanci podeszli we wskazane miejsce, skierowali się w jego stronę. 

Policja podeszła przed scenę na prośbę organizatorów /Polsat News

Protest organizowali: Ogólnopolski Strajk Kobiet, Kobiety w Sieci – aborcja po polsku, FEDERA Fundacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Akcja Demokracja, Legalna Aborcja, Aborcyjny Dream Team, a także Warszawski Strajk Kobiet.

Protest przed Sejmem. Pokłosie decyzji posłów

12 lipca Sejm odrzucił projekt nowelizacji Kodeksu karnego, który zakładał dekryminalizację aborcji. Przeciw było 218 posłów, m.in. 24 z PSL-TD, w tym wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz i wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski.

Poza tym przeciwko ustawie był prawie cały klub Prawa i Sprawiedliwości. W głosowaniu nie wzięło także udziału trzech posłów KO: Krzysztof Grabczuk, Waldemar Sługocki, a także Roman Giertych. Pierwszy z nich był usprawiedliwiony obecnością w szpitalu, drugi we wtorek został zdymisjonowany z funkcji wiceministra i – podobnie jak Giertych, który stracił stanowisko wiceprzewodniczącego klubu – zawieszony.

Donald Tusk skomentował głosowanie w Sejmie

Wcześniej – przed protestem – szef rządu pytany był o manifestację. Donald Tusk przyznał, że czuje się “bardzo źle” z tym, że nie znalazł argumentów, by przekonać tych, którzy zagłosowali inaczej niż on. 

– Macie prawo uważać, że na tym etapie nie daliśmy rady – powiedział. Zastrzegł przy tym, że “jako człowiek ma czyste sumienie”, ponieważ robi wszystko, by “piekło kobiet – symboliczne, a czasami prawdziwe – zniknęło, by kobiety w Polsce czuły się podmiotowo”.

– Okazało się iluzją, że zwolennicy liberalizacji prawa aborcyjnego stanowią większość w Sejmie. Nie, stanowimy mniejszość w tym Sejmie. PiS, Konfederacja, większość PSL-u to jest dzisiaj większość w tym Sejmie, dlatego ustawowo trudno tu doprowadzić do jakichś zmian – podsumował szef rządu.

Zobacz również:

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

“Debata polityczna”. Kidawa-Błońska o Kamali Harris: Świat patrzy na kobiety w trudnych czasach/Polsat News Polityka … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMężczyzna przygnieciony przez ciągnik w Górkach. W akcji śmigłowiec LPR [ZDJĘCIA]
Następny artykuł“To decyzja węglowa”. PKP Cargo skarży się na bezczynność do premiera