DoRzeczy.pl: Jak pan ocenia rezygnację prezydenta USA Joe Bidena z ubiegania się o reelekcję w listopadowych wyborach?
Marcin Przydacz: Sprawa wyboru prezydenta USA ma oczywiście dla Polski istotne znaczenie, jednak należy pamiętać, że to nie Polacy ani polscy politycy będą wybierać prezydenta Stanów Zjednoczonych, tylko amerykańscy wyborcy. Przyglądamy się temu, co się dzieje, każdy ma jakąś opinię, jednak nie powinniśmy się wpisywać w jakiekolwiek wewnętrzne spory, ponieważ dla nas, dla Polski, ważne jest utrzymywanie dobrych relacji z każdym rządem USA, tak jak robił to prezydent Andrzej Duda w ostatnich latach utrzymując dobre relacje zarówno z Donaldem Trumpem, jak i Joe Bidenem. Natomiast rezygnacja Joe Bidena pokazuje, że Partia Demokratyczna zdała sobie sprawę, że przegrywa w tej kampanii. Zrozumieli, że szanse wygrania z kandydatem Joe Bidenem nie były najwyższe, dlatego próbują doprowadzić do swoistego resetu kampanii zmieniając kandydata i licząc na odbicie w sondażach. Powoduje to szereg problemów, począwszy od finansowania kampanii nowego kandydata, a skończywszy na jego wyborze.
Mówi pan, że z każdą administracją USA powinniśmy współpracować. Jak w takim razie postrzegać to jawne wspieranie Kamali Harris przez polityków koalicji rządzącej?
Świadczy to o ich braku profesjonalizmu w polityce międzynarodowej. Jak skomentować gest Donalda Tuska, który udawał, że strzela do Donalda Trumpa, bądź kandydata Radosława Sikorskiego na ambasadora USA pana Bogdana Klicha, który stwierdził, że Donald Trump jest politykiem niezrównoważonym? To ludzie, którzy nie rozumieją, na czym polega podstawowa zasada w relacjach międzynarodowych i tego, że relacja polsko-amerykańskie oraz ich kontekst bezpieczeństwa mają bardzo istotne znaczenia. Czy nam się ktoś podoba, czy nie powinniśmy utrzymywać z nim dobre relacje, ponieważ takie spory polityczne mogą zaszkodzić Polsce.
A może oni nie mają pojęcia, jaka jest sytuacja w USA i chodzi tylko o polską politykę? Gdyby mieli wiedzę, to wiedzieliby kim jest Jean-Luc Mélenchon, z którego zwycięstwa we Francji się cieszyli…
Jeszcze niedawno Donald Tusk chwalił zwycięzców wyborów we Francji, a właśnie Melenchon powiedział, że jak tylko zostanie prezydentem to wyprowadzi Francję z NATO. To jest niezrozumienie tego, jak wyglądają i na czym polegają spory polityczne w innych krajach oraz przedkładanie interesu wewnętrznego ponad interes Polski, jest cechą charakterystyczną dla dzisiejszego obozu władzy. Jest to skrajnie nieodpowiedzialne i destrukcyjne.
Czytaj też:
Syn Trumpa drwi z Zełenskiego. “Pieniądze dalej przychodzą, prawda?”Czytaj też:
Prof. Szczepański: Kamala Harris niekoniecznie jest najlepszym merytorycznie kandydatem
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS