– Mieszkańcy popularnych turystycznie destynacji mają coraz większe problemy związane ze znalezieniem nieruchomości do życia, które są coraz droższe. Już od lat duże miasta w Europie, ale też w USA i innych częściach świata, borykają się z tą bolączką. Wprawdzie największe platformy związane z short-term rental, czyli Airbnb, Booking, Vrbo itd., starają się w jakiś sposób niwelować negatywne skutki najmu lokali, ale ich pomysły nie zawsze działają – zauważa Marlena Kosiura, analityk serwisu InwestycjewKurortach.pl. Te pomysły to np. systemy premiujące gospodarzy za jakość obsługi gości czy edukacja w zakresie ciszy nocnej.
Zaciskanie krótkoterminowego pasa
W ubiegłym roku najem krótkoterminowy praktycznie wyeliminował Nowy Jork. Jego władze nakazał bowiem, by właściciele lokali sami w nich mieszkali i byli obecni podczas pobytu gości. Airbnb zaskarżył tę decyzję władz miejskich, ale bezskutecznie.
Z kolei w San Francisco czas, w którym ktoś może wynająć całe swoje lokum na Airbnb, jest ograniczony do 90 dni rocznie. Również amerykańskie Dallas ograniczyło wynajem krótkoterminowy do określonych dzielnic, a Memphis wymaga licencji dla tej działalności. Podobne regulacje obowiązują w kanadyjskiej prowincji Quebec.
Czytaj także: Czy kampery to wciąż opłacalny biznes? Sprawdzamy co zostało po pandemicznym boomie
W Europie ograniczenia najmu przez Airbnb wprowadziły Paryż i Amsterdam. Berlin już w 2016 r. zablokował możliwość najmu przez Airbnb. Te restrykcje zostały wprawdzie w 2018 r. poluzowane, jednak w tym roku tysiące mieszkań mogą trafić do najmu długoterminowego – to efekt wydanego w lutym br. wyroku berlińskiego sądu administracyjnego, który kończy wieloletnią batalię prawną w tej sprawie. W skrócie: dotychczas zakaz kró … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS