Ptak, który nie lata, mewa, która chodzi, a nie lata, mewa, która na pewno jest chora lub ranna, bo nie lata – telefony o takiej treści od kilku dni codziennie odbiera Straż Miejska w Gdyni. Ich wspólną cechą jest to, że dotyczą tzw. podlotów – piskląt mew, które opuszczają gniazdo, ale jeszcze nie latają. Strażnicy tłumaczą, co robić, a czego nie robić, gdy spotkamy takiego podlota na swojej drodze.
Mnóstwo telefonów, po kilkanaście interwencji dziennie – jak się okazuje, niepotrzebnie. Funkcjonariusze EKOpatrolu gdyńskiej Straży Miejskiej tłumaczą, czym są podloty i dlaczego nie powinno się ich ruszać z miejsca. Okazuje się, że nie każda mewa, która siedzi, a nie lata lub biega, a nie fruwa, potrzebuje naszej pomocy.
Podlot a dorosły ptak
Zacznijmy od tego, czym jest podlot?
– U wielu gatunków ptaków sytuacja wygląda tak, że dorosłe osobniki składają jaja w gnieździe i młode, które osiągną już pewien wiek, wylatują z gniazda, by prowadzić normalny tryb życia. Są jednak również gatunki, które wcześniej wychodzą z gniazda, lecz nie potrafią jeszcze latać i przebywają w okolicy gniazda, tam są dokarmiane przez swoich rodziców. Tak jest w przypadku mew srebrzystych – tłumaczy Leonard Wawrzyniak, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdyni.
Te młode ptaki, tzw. podloty, nie potrafią jeszcze latać, mimo iż są już dużych rozmiarów. Wiele osób myśli, że to dojrzałe ptaki. Różnią od nich często jedynie ubarwieniem. Dorosła mewa jest biała, podlot ma brązowy kolor na piórach.
– Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że są to zdrowe ptaki, którym nic nie dolega. Jesteśmy wręcz zalewani zgłoszeniami na ich temat. Ktoś dzwoni, że widzi mewę, która nie lata, jedziemy na miejsce, a to jest zdrowy podlot – zaznacza rzecznik gdyńskich strażników.
Podloty chodzą, nie latają
Podloty już chodzą, potrafią bardzo szybko się przemieszczać, ale nie potrafią latać. Okres, kiedy wychodzą z gniazda i nie potrafią jeszcze latać, trwa od tygodnia do dwóch tygodni. W tym czasie są bardziej narażone na ataki drapieżników. Ale mewy mają na to swoje sposoby. Samica mewy srebrzystej składa dwa jaja, z których wykluwają się dwa pisklaki. Te młode rozdzielają się i mimo, że przebywają w pobliżu gniazda, to nigdy obok siebie. Właśnie po to, by nie paść ofiarą drapieżników. Nawet, jeśli pojawi się np. kot lub lis i upoluje jednego podlota, drugi ma szansę na przeżycie.
– W tej chwili jest właśnie ten okres, kiedy młode mewy srebrzyste opuszczają gniazda i chodzą sobie wszędzie. Spotkamy je na ulicach, między samochodami, na trawnikach. Bywa, że wpadają też ludziom często na balkony, z których nie mogą się samodzielnie wydostać. My w takiej sytuacji oczywiście podejmujemy interwencje i te ptaki przenosimy z balkonów na zewnątrz, ale pozostawiamy je w tej samej okolicy, gdzie są ich rodzice, gdzie te podloty są przez nich dokarmiane – mówi Wawrzyniak.
W obawie przed kotem lub lisem
Warto tu podkreślić, że wiele osób wzywających straż miejską do podlotów, domaga się od strażników, żeby te ptaki gdzieś zabrali. Powód? Obawa, że podloty staną się ofiarą drapieżników. Do tych osób nie trafiają argumenty, że ptaki muszą pozostać w miejscu znalezienia, bo w pobliżu znajdują się dokarmiający je rodzice.
– Środowisko naturalne ma swoje reguły. Niestety, czasem podlot padnie ofiarą drapieżnego zwierzęcia, które również musi coś zjeść. Taka jest kolej rzeczy. W naturze przetrwają tylko najsilniejsze, najzdrowsze, najcwańsze okazy. My nie możemy interweniować w taki sposób, żeby zakłócać ten naturalny porządek – mówi Leonard Wawrzyniak.
Kiedy dzwonić do straży miejskiej?
Rzecznik gdyńskich strażników informuje, kiedy mieszkańcy powinni zgłaszać się do EKOpatrolu.
– Apelujemy do mieszkańców, żeby dzwonili tylko w sytuacji, kiedy widzą, że jedno ze skrzydeł ptaka jest na przykład wiszące, co może oświadczyć o tym, że jest uszkodzone, złamane lub gdy ptak wyraźnie cierpi – mówi Wawrzyniak. – Jeżeli ptak swobodnie się porusza, to musimy go pozostawić w spokoju. Możemy mu pomóc jedynie w ten sposób, że naszykujemy mu miseczkę z wodą, żeby mógł się napić. Nie dokarmiajmy tych podlotów – to sprawi, że one dłużej pozostaną w tym miejscu. Dorosłe osobniki karmią te młode tylko do pewnego okresu, później przestają karmić je po to, by zmobilizować podloty do latania i samodzielnego poszukiwania pokarmu. Zatem dokarmianie podlota może się dla niego skończyć bardzo źle, pamiętajmy o tym – ostrzega Leonard Wawrzyniak.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS