Czytaj też: Ludzie załamywali ręce, w tym czasie algorytm zarobił miliard dolarów. Jak człowiek przestaje decydować o inwestycjachJim
Jim Simons. Naukowiec, który pragnął bogactwa
Genialny matematyk zainteresował się rynkami finansowymi, kiedy miał 40 lat, w 1978 r. Miał za sobą już udaną karierę łamacza kodów w amerykańskim Instytucie Analiz Obrony (IDA) – którą był zmuszony zakończyć po tym, jak publicznie sprzeciwił się wojnie w Wietnamie, co nie było zgodne z narracją szefostwa organizacji. Potem kierował prestiżowym wydziałem matematyki na Uniwersytecie Stony Brook w Nowym Jorku. Miał na koncie szereg sukcesów, przede wszystkim wraz z kolegą opracował przełomową teorię Cherna-Simonsa z zakresu tzw. kwantowego pola topologicznego. W kolejnych kilkudziesięciu latach powoływano się na nią średnio trzy razy dziennie, a wykorzystywał ją Microsoft i wiele innych firm pracujących nad komputerem kwantowym.
Kariera naukowa nie dawała Simonsowi pieniędzy, a – jak relacjonują jego przyjaciele – pragnął bogactwa. Postanowił poszukać zysków na giełdach, tyle że nie znał się na finansach, biznesie, gospodarce i rynkowych zależnościach. Zamiast uczyć się nowego, postanowił wykorzystać to, co zna: miał przeczucie, że na rynkach finansowych sprawdzą się matematyczne schematy i tzw. modele ilościowe opakowane w komputerowe systemy algorytmiczne.
– Nie chcę przez cały czas martwić się o rynek. Chcę mieć model, który będzie zarabiał pieniądze wtedy, kiedy śpię. System działający bez interwencji człowieka – Jim Simons opowiadał koledze, co relacjonuje Gregory Zuckerman, autor biografii: „Człowiek, który rozszyfrował rynki finansowe”.
Zresztą do końca życia pozostał finansowym ignorantem. Kiedy kilka lat temu dziennikarka CNBC zapytała go o rynek akcji, odpowiedział: „Ja nie mam opinii na temat akcji. Komputer ma swoje opinie, a my niewolniczo za nimi podążamy”.
Niezwykłe zyski króla quantów
Nazywany dzisiaj „królem quantów”, czyli matematyków ilościowych zajmujących się rynkami finansowymi, Jim Simons zbudował system, który przez 30 lat wypracował średni roczny zysk na poziomie 66 proc., co po odliczeniu prowizji płaconej Medallionowi dawało inwestorom na czysto 39 proc. W 2008 r., gdy amerykański S&P 500 stracił 39 proc., fundusz był 152 proc. na plusie. Pod kreską nie był ani razu. Warren Buffett, po uwzględnieniu prowizji, przynosił średniorocznie 21 proc., a Ray Dalio 12 proc. Najbardziej zbliżył się George Soros, który przez trzy dekady dawał średnioroczne zyski 32 proc.
Majątek Jima Simonsa został ostatnio wyceniony na ponad 31 mld dol., co dało mu 51. pozycję na globalnej liście najbogatszych magazynu „Forbes”. Ale dojście do tego miejsca miało swoją wysoką cenę. Historia jego sukcesu to pasmo błędów, straconego czasu, rozczarowań, zwątpienia, frustracji, a także osobistych tragedii.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS