A A+ A++

Pasja do motoryzacji zazwyczaj zaczyna się w dzieciństwie. Dla Emilii Zielezińskiej, kierowniczki działu administracji umów w Grupie Masterlease z Gdyni, najważniejszą osobą w motoryzacyjnej edukacji był tata mechanik samochodowy.

– Po szkole zawsze przesiadywałam u taty w warsztacie i pomagałam mu naprawiać samochody. Potem też, gdy miałam już prawo jazdy, zabierałam auta po naprawie na jazdy testowe po mieście. Gdy poszłam na studia, tata sprezentował mi malucha, ale pod jednym warunkiem – że będę go sama naprawiać. Zdarzało się to nieraz – wspomina ze śmiechem Emilia Zielezińska.

Patrycja Markowska również jest córką samochodowego pasjonata. – Ale to dziadek rozpoczął rodzinną tradycję, zakładając w latach 60. XX wieku warsztat samochodowy. Z kolei mój tata w latach 70. wyjechał na kilka miesięcy do Stanów Zjednoczonych, z których przywiózł miłość do amerykańskich samochodów. Kiedy zmienił się ustrój, postanowił serwisować i sprzedawać amerykańskie auta na polskim rynku. W 1991 r. otrzymaliśmy pierwszą autoryzację Jeep, Chrysler w Polsce i tak powstał salon Edmark Auto – wspomina Patrycja Markowska. Ona i jej siostra Aneta były wtedy w pierwszych klasach podstawówki, ale kiedyś tata zabrał je na zawody kartingowe na torze przy fabryce FSO. – Wsadził mnie do gokarta i powiedział: jedź. No to pojechałam i jeździłam tak przez kilka lat, byłam zawodniczką w klubie kartingowym. Gdy tata zdecydował się przejść na emeryturę 10 lat temu, przejęłyśmy z siostrą prowadzenie firmy, kontynuując naszą rodzinną pasję i uzyskałyśmy autoryzację sprzedaży samochodów nie tylko marki Jeep, ale też Dodge i RAM – mówi Patrycja.

Czytaj także: Cztery kobiety, na które warto zwrócić uwagę

Dzisiaj Edmark Auto to nie tylko salon sprzedaży, ale też serwis amerykańskich aut oraz miejsce, które integruje fanów tych samochodów. – Z wieloma klientami jesteśmy zaprzyjaźnieni od lat dzięki wspólnym wyjazdom terenowym. Gdy nadchodzi weekend, skrzykujemy się nawet w kilkadziesiąt osób i ruszamy jeepami na przykład w Bieszczady czy do Włoch lub na Węgry. Robiliśmy tak nawet wtedy, gdy nasze dzieci były małe, przypięte w fotelikach zdobywały z nami najtrudniejsze terenowe trasy. U mnie w samochodzie często jeździły dzieci znajomych czy koledzy syna, nazywano mnie wtedy Jeepową Mamą – śmieje się Patrycja Markowska.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZmienią się trasy wielu linii autobusowych w Częstochowie. “15” już nie podjedziemy pod parki, a “19” na Wrzosowiak
Następny artykułBaba za kierownicą