W tym roku maturę zdało 84,1 procent wszystkich zdających. Średni wynik z języka polskiego na poziomie podstawowym to 61 procent, a z matematyki – 63 procent. Do zdania matury konieczne było uzyskanie 30 procent z podstawowego polskiego, matematyki i języka obcego oraz podejście do jednego przedmiotu rozszerzonego – bez progu zdawalności. Jak podaje “Gazeta Wyborcza”, w przypadku języka polskiego rozszerzonego było dużo prac ocenionych na zero punktów.
– W przypadku polskiego to aż 19 procent wszystkich – mówił, cytowany przez “GW”, dr Marcin Smolik, dyrektor CKE. – To oznacza, że co piąty zdający nie przeczytał wszystkich lektur obowiązkowych i nie wiedział np. co to jest synkretyzm. My jednak oczekiwalibyśmy, żeby na poziomie rozszerzonym znano podstawowe pojęcia z teorii literatury – dodał.
Wybierając pierwszy z dwóch tematów wypracowań maturalnych, należało wykazać się rozumieniem pojęcia synkretyzmu (w odniesieniu do wybranych lektur obowiązkowych), a wybierając drugi – znajomością “Sklepów Cynamonowych” Brunona Schulza.
Rozszerzona matura z polskiego za trudna?
Czy tegoroczny egzamin był zatem aż tak trudny? Pytam o to dr Aleksandrę Korczak – wielokrotnie nagradzaną polonistkę oraz ekspertkę do spraw lektur szkolnych i edukacji antydyskryminacyjnej. Pracuje ona w publicznym liceum, a jej uczniowie uzyskali średni wynik aż 90 procent z rozszerzonego polskiego.
– Zacznijmy od tego, że nauczyciela obecnie przygotowującego uczniów do matury czeka de facto podwójna praca – twierdzi Korczak. – Bo podstawa programowa to jedno, a ciągle zmieniające się wytyczne CKE odnośnie do oceniania wypracowań maturalnych to drugie. Ja, żeby przygotować jak najlepiej moich uczniów do egzaminu rozszerzonego, ślęczałam przez długie godziny na stronach Komisji, analizując nie tylko wytyczne, ale też przykładowe wypracowania na różne tematy. To był ogrom pracy, za który nikt mi nie zapłacił. Także nie każdy nauczyciel miał czas i możliwości, aby się tym zająć, w końcu naszym głównym obowiązkiem jest realizacja podstawy, a nie rozkładanie na czynniki pierwsze dokumentacji publikowanej przez CKE.
Złośliwość CKE?
Korczak dodaje, że podczas przygotowań do matury musiała po raz czwarty omówić z uczniami “Potop”, a nie wprowadzać dodatkowe lektury spoza kanonu. – To przykre, bo akurat w mojej klasie było mnóstwo osób kochających czytać, mających swoje zainteresowania i ambicje. Tyle że na czas matury trzeba to niestety schować do kieszeni i skupić się na tym, czego wymagają egzaminatorzy. A na poziomie rozszerzonym jest to nie tylko znajomość samej treści lektury i zawartych w niej problemów, ale też kontekstu historyczno- i teoretycznoliterackiego – zaznacza Korczak. Ona sama była na wielu szkoleniach organizowanych przez CKE, na których uczyła się, jak powinno wyglądać właściwie napisane wypracowanie podczas nowej matury.
Korczak zaznacza jednak, że daleka jest od zrzucania winy za słabe wyniki na polonistów.
– System nie nadąża ze wspieraniem nauczycieli w dostosowaniu się do wymogów nowej matury – to jedno. Natomiast drugą przyczyną tak słabych wyników z rozszerzonego polskiego jest postawa samych uczniów, którzy uważają, że rozszerzony polski jest relatywnie prostszy do zdania niż rozszerzony WOS czy historia. Sama spotkałam się z takim przekonaniem u wielu z nich. Tymczasem, żeby zdać rozszerzony polski, trzeba operować naprawdę rozległą wiedzą z zakresu literaturoznawstwa. Bardzo ciężko jest zdać ten egzamin bez odpowiedniego przygotowania – stwierdziła Korczak.
Traf chciał, że ona, tuż przed maturami, powtórzyła ze swoimi uczniami wiedzę o takich pojęciach jak synkretyzm czy oniryzm – bo spodziewała się, że może się to im przydać. Dlatego dziwią ją komentarze niektórych nauczycieli wypowiadających się w mediach, którzy oskarżyli CKE o “złośliwość” w wymyślaniu tematów wypracowań. – Bez przesady, pojęcie synkretyzmu można już spotkać z podręcznikach do szkoły podstawowej – zaznacza moja rozmówczyni.
Sztuczny twór
Korczak przyznaje też, że sama – sprawdzając tegoroczne matury – trafiła na kilka pustych arkuszy. Dlatego ma wątpliwości, czy potrzebny jest obecny wymóg wybrania na maturze jednego przedmiotu na poziomie rozszerzonym. – Może ci, którzy oddawali puste kartki, od początku zakładali, że nie będą się do tego egzaminu przygotowywać, bo wymagane jest wyłącznie samo przystąpienie do niego, natomiast z podstawą poradzili sobie całkiem dobrze – zastanawia się. – Po co więc taka fikcja? Rozszerzony polski powinien być potrzebny wyłącznie tym osobom, którym zależy i które starają się dostać np. na studia humanistyczne – dodaje.
Pytam, co najbardziej uderzyło ją podczas sprawdzania tegorocznych arkuszy. Nieznajomość Schulza? Kłopoty z interpunkcją, błędy ortograficzne? – Miałam problem z tym, że uczniowie pisali bardzo nieautentycznie. Nie w sposób sensowny czy erudycyjny, tylko do bólu schematyczny. Nie jest to ich wina – takie są wymagania. Wypracowania maturalne to jest absolutnie sztuczny twór, forma niepodobna do niczego, co potem trzeba pisać w dorosłym życiu – twierdzi Korczak.
I dodaje, że rzadkością w sprawdzanych przez nią arkuszach były odwołania do lektur spoza kanonu. – Co w ogóle mnie nie dziwi, bo uczniowie po prostu nie mają czasu czytać niczego poza lekturami. Paradoks polega na tym, że polski rozszerzony wciąż wybiera wielu uczniów lubiących pisać, redagować teksty. Szkoda, że nie mogą się popisać erudycją i swoimi pasjami podczas tego egzaminu – podsumowuje.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS