Jan Zieliński to już ostatni polski tenisistka, który rywalizuje w Wimbledonie. Po porażkach Magdy Linette oraz Magdaleny Fręch, fatalnej kontuzji Huberta Hurkacza i wpadce Igi Świątek tylko on może uratować nasz honor w Wielkim Szlemie. 27-latek radzi sobie jednak doskonale w parze z doświadczoną Hsieh Su-Wei i niebawem powalczą o wielki finał turnieju.
Kolejny popis Jana Zielińskiego i Su-Wei Hsieh. Zagrają o finał Wimbledonu
Polsko-tajwański duet spisuje się świetnie od samego początku turnieju. Najpierw pokonał Hugo Nysa oraz Demi Schuurs 6:3, 7:6 (4), a w kolejnym etapie nie dał szans parze Joe Salisbury – Heather Watson. To spotkanie zakończyło się wynikiem 7:6 (4), 6:4. “Poziom meczu Hsieh/Zieliński – Watson/Salisbury to jakiś kosmos. Piękna reklama miksta” – zachwycał się komentator Eurosportu Dawid Żbik na portalu X.
Tym samym para awansowała do ćwierćfinału zmagań, w którym zmierzyła się Jamiem Murrayem oraz Taylor Townsend. Ten mecz rozpoczął się dość spokojnie, a obie strony chciały najwyraźniej sprawdzić, na co stać rywali. W drugim gemie Zieliński wspólnie z Hsieh mieli piłkę na przełamanie, ale jej nie wykorzystali. Bardzo mało było błędów z obu stron, aż do szóstej odsłony. Wówczas nasz duet prowadził już 40:15 i miał dwie szanse, by odskoczyć rywalom. Ale ponownie się nie udało.
10. gem był wyrównany, natomiast w pewnym momencie rywale pomylili się i nasza para miała piłkę setową. Nie udało jej się wykorzystać. Kibice zobaczyli zatem tie-break, w którym doskonały początek zaliczyli Zieliński z Hsieh i prowadzili już 2:0. Widać było po nich duży spokój oraz doświadczenie, które ostatecznie pozwoliło utrzymać przewagę i zwyciężyć 7:6 (2).
Druga odsłona była niezwykle wyrównana, co cały czas podkreślał też komentator Polsatu Sport Maciej Łuczak. Mimo że nie mieliśmy okazji zobaczyć żadnego przełamania, to każdy gem był grany na przewagi. Sporo zmian w podaniu przeprowadzili rywale, którzy, mimo że zaczęli stwarzać więcej problemów naszej parze, to popełniali też coraz więcej błędów. Bardzo dobrze pod siatką prezentowała się Hseih, która wykorzystywała każdą źle zagraną piłkę i pewnie “rozrzucała” rywali po korcie.
Niewiele brakowało, a skończyłoby się koszmarem. Znakomita końcówka w wykonaniu Zielińskiego
Co jakiś czas Townsend próbowała pokazać jednak, że nie tylko Tajwanka znajduje się w dobrej dyspozycji. Im bliżej było końca spotkania, tym wymiany były coraz dłuższe, a obie pary nie chciały odpuścić żadnej piłki. Kiedy natomiast na zagrywkę udał się Polak, gem trwał zaledwie kilka minut, gdyż zagrywał piekielnie mocno. Po raz drugi kibice mogli zatem obejrzeć tie-breaka. Pierwszy punkt i już przełamanie na “naszą” korzyść. Zieliński poszedł na zagrywkę i znów zaczął koncert. – Murray nie radzi sobie z returnem – relacjonował komentator.
Było już 3:0, kiedy znów Zieliński zaskoczył rywala i podwyższył prowadzenie do czterech punktów. Wtedy do gry pobudziła kolegę Townsend, dzięki której doprowadzili oni do remisu 6:6. Następnie błąd popełniła Hsieh, która wyrzuciła piłkę w aut i rywale mieli piłkę setową. Amerykanka zepsuła jednak dość prosty atak, choć potem wykonała kapitalny wolej. Jej determinacja sprawiła, że doszło do super tie-breaka.
W nim nasz duet miał fatalny początek, gdyż przegrywał już 2:5. Kapitalna forma Zielińskiego pozwoliła mu jednak doprowadzić do remisu. Murray popełnił wówczas podwójny błąd i widać było, że stres na niego mocno wpływa. Od tamtej pory Zieliński z Hsieh nie oddali już rywalom nawet punktu i zwyciężyli 10:5.
Jan Zieliński/Su-Wei Hsieh – Jamie Murray/Taylor Townsend 7:6 (2), 6:7 (7), 10:5
Jan Zieliński oraz Su-Wei Hsieh zagrają zatem o finał Wimbledonu w mikście. Ich rywalem będzie zwycięzca rywalizacji między duetami Neal Skupski/Desirae Krawczyk a Michael Venus/Erin Routliffe.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS