A A+ A++

Obecnie widać coraz więcej przesłanek do obniżania stóp procentowych w Polsce, modele makroekonomiczne pokazują przestrzeń sięgającą ok. 150 pb w perspektywie końca 2025 r. – ocenia kierownik zespołu analiz makroekonomicznych PKO BP, Marta Petka-Zagajewska. Biorąc jednak pod uwagę komunikację ze strony NBP, pierwsza obniżka może pojawić się dopiero w lipcu przyszłego roku.

Petka-Zagajewska: Coraz więcej przesłanek do obniżek stóp procentowych
fot. Amverlly / / Shutterstock

“Nasze modele makroekonomiczne pokazują sporą przestrzeń do obniżek stóp, sięgającą w perspektywie końca 2025 r. ok. 150 pb. Patrząc na zestawienie realnej stopy procentowej, tej, którą mamy obecnie – czy to w ujęciu ex post czy ex ante – ze stopą neutralną, to ostatnio z tak znaczącą różnicą in plus mieliśmy do czynienia w okresie 2000-2002. To pokazuje, że polityka pieniężna w Polsce jest dziś bardzo restrykcyjna” – powiedziała PAP Biznes ekonomistka.

“Trzeba jednak pamiętać o tym, że mamy za sobą całkiem długi okres – od połowy 2019 do połowy 2023 – gdy bardzo mocno odchylaliśmy się w dół i polityka pieniężna była ponad proporcjonalnie ekspansywna. Obecnie widać jednak zdecydowanie coraz więcej przesłanek do tego, żeby obniżać stopy procentowe. Czytając samą projekcję NBP i słuchając prezentacji raportu bardziej widzieliśmy argumenty ułatwiające rozpoczęcie rozważań o obniżkach, niż elementy skłaniające do podwyższonej ostrożności” – dodała.

Podczas ostatniej konferencji prasowej prezes NBP Adama Glapiński ocenił, że możliwość obniżki stóp procentowych może pojawić się najwcześniej w 2026 r.

“Patrząc na wyceny, rynek chyba nie do końca wierzy prezesowi NBP, że obniżki stóp procentowych miałby się rozpocząć najwcześniej w 2026 r. Rynek jest pod wpływem tego, co obserwujemy poza Polską – czyli coraz bardziej powszechnego, globalnego zwrotu w kierunku obniżek stóp procentowych. W naszym regionie jesteśmy już jedyną gospodarką, która nie jest w trakcie cyklu obniżek stóp” – ocenia Petka-Zagajewska.

Zdaniem ekonomistki, jednym z argumentów przemawiającym za rozważaniem luźniejszej polityki pieniężnej w najbliższych kwartałach jest ochładzający się rynek pracy.

“Widać, że popyt po stronie firm przygasł – nie obawiamy się zwolnień grupowych, ale widzimy, że strona popytowa dopasowała się do strony podażowej i nie generuje dodatkowej presji płacowej i inflacyjnej. Istotnym sygnałem jest też kwestia tego, z czego wynikają bardzo silne wzrosty wynagrodzeń, które wciąż obserwujmy – są one przede wszystkim wynikiem mechanizmów indeksacyjnych i przeszłej, bardzo wysokiej inflacji” – powiedziała Petka-Zagajewska.

“To automatycznie zapowiada, że skoro inflacja jest dużo niższa – bo pomimo oczekiwanego wzrostu to wciąż mówimy o inflacji na poziomie 4-5 proc., a nie 11 proc. – to będzie działać w kierunku obniżenia dynamiki płac. W zakresie płac mamy bardzo podobną prognozę do NBP – też zakładamy, że 2025 rok przyniesie jednocyfrową dynamikę wynagrodzeń. W ostatnich kwartałach rynek pracy powinien być zatem bardziej uspokajający z punktu widzenia RPP, niż stanowiący wytłumaczenie, dlaczego stopy powinny pozostać na obecnym poziomie przez dłuższy czas” – dodała.

Ekonomistka prognozuje jednak, że Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się na pierwsze cięcie stóp procentowych w lipcu 2025 r.

“Prezes NBP często wskazywał, że sygnałem dla obniżek będzie albo powrót inflacji do przedziału odchyleń od celu albo pewność, że inflacja za chwilę wróci do tego poziomu. W scenariuszu dłuższego mrożenia cen energii zakładamy, że inflacja już w lipcu 2025 r. będzie poniżej 3,5 proc., w alternatywnym, że będzie to w październiku. W obydwu scenariuszach lipiec spełnia zatem warunek, o którym mówił prezes NBP” – wskazuje ekonomistka.

“Jest to prognoza wynikająca bardziej z komunikatów ze strony NBP niż z naszych prognoz makroekonomicznych. Patrząc na prognozy inflacyjne, gospodarkę – gdzie ujemna luka popytowa utrzymuje się do końca 2026 r., i na rynek pracy to naszym zdaniem istniałaby przestrzeń, żeby obniżki nastąpiły wcześniej, jeszcze w tym roku. W RPP jednak nie ma żadnego członka, który widziałaby przestrzeń do obniżek w 2024 r. Pierwsze wnioski o obniżki mogą zatem pojawić się dopiero na początku 2025 r.” – dodała.

W bazowym scenariuszu PKO BP prognozuje w 2025 r. trzy obniżki stóp procentowych po 25 pb – w lipcu, wrześniu i listopadzie, docelowo do poziomu 5,00 proc. W 2026 r. bank zakłada cztery obniżki po 25 pb, docelowo do 4,00 proc.

Na koniec ’25 inflacja lekko
poniżej 3,5 proc.; ’26 rokiem normalizacji

Według prognoz PKO BP, częściowe odmrożenie cen nośników energii podbije inflację w lipcu o ok. 1,8 pkt. proc. Wskaźnik CPI może wzrosnąć tym miesiącu do 4,5 proc. rdr.

“Skala wzrostów cen nośników energii od lipca jest już znana – zakładamy, że z tego powodu inflacja CPI wzrośnie o 1,8 pkt. proc. Według naszych wstępnych prognoz CPI w lipcu wyniesie 4,5 proc., potem, przez całą drugą połowę roku, inflacja utrzyma się powyżej 3,5 proc. Będzie to przede wszystkim kwestia całościowego odmrożenia cen gazu i częściowego odmrożenia cen energii elektrycznej” – powiedziała PAP Biznes kierownik zespołu analiz makroekonomicznych banku.

“Spodziewamy się też odbudowania dynamiki cen żywności – w ostatnich miesiącach dynamika była bardzo niska, zwłaszcza w II kw. Sądzimy, że w kolejnych kwartałach dynamika cen żywności będzie raczej bliższa do 3-4 proc., niż niskim poziomom z wczesnej wiosny” – dodała.

Petka-Zagajewska zakłada też, że w drugiej połowie roku odwróci się trend spadkowy inflacji bazowej.

“Minimum osiągnie ona w lipcu, a w drugiej połowie roku będzie w trendzie bocznym, być może nawet lekko wzrostowym. Spadki obserwowane od ostatnich miesięcy 2023 r. zatrzymają się” – powiedziała.

“Na koniec 2024 roku inflacja CPI znajdzie się na poziomie 5,0 proc., a średniorocznie wyniesie 3,7 proc. W bliskim horyzoncie nasza prognoza jest zatem zgodna z tym, co pokazał NBP w ostatnim raporcie o inflacji” – dodała.

Ekonomistka spodziewa się, że szczyt inflacji CPI na poziomie lekko powyżej 6 proc. rdr nastąpi w marcu przyszłego roku. Na koniec 2025 r. wskaźnik powinien jednak spaść poniżej górnego ograniczenia odchyleń do celu NBP, tj. 3,5 proc., a 2026 r. oscylować w okolicy 2,5 proc.

“W bazowym scenariuszu na 2025 r. zakładamy – tak, jak mówi ustawa – pełne odmrożenie cen nośników energii. W związku z tym styczeń to będzie kolejny moment, w którym ceny prądu wzrosną i zobaczymy kolejny, wyraźny skok inflacji. W I kw. CPI będzie nieznacznie przekraczać 6 proc., szczytu spodziewamy się w marcu. Potem inflacja będzie się sukcesywnie obniżać. Mocniejszy spadek może nastąpić w lipcu, zadziała tu efekt bazy” – powiedziała Petka-Zagajewska.

“Na koniec 2025 r. widzimy inflację na poziomie nieznacznie poniżej 3,5 proc. Cały IV kw. powinien mieścić się poniżej górnego ograniczenia odchyleń do celu NBP. Średniorocznie inflacja w przyszłym roku wyniesie zatem 4,8 proc. – nieznacznie niższej niż to, co pokazuje projekcja NBP. Rok 2026 to będzie już okres pełnej normalizacji – inflacja powinna oscylować w okolicy 2,5 proc.” – dodała.

W rozmowie z PAP Biznes Petka-Zagajewska wskazała jednak, że scenariusz inflacyjny na przyszły rok wciąż pozostaje niepewny.

“W obliczu ostatnich sugestii ze strony MKiŚ, że resort chciałby utrzymać limit cenowy na prąd na poziomie 500 zł także na 2025 r., automatycznie musimy uwzględniać też alternatywny scenariusz. Przed nami zatem powtórka niepewności dotyczącej cen energii. Nasz bazowy scenariusz pokazuje zatem górną granicę – jeśli mrożenie cen będzie przedłużone, to inflacja w 2025 r. będzie automatycznie niższa. Szacujemy wpływ tej decyzji na ok. 1 pkt. proc.” – powiedziała.

“Gdyby zatem ceny zostały zamrożone, inflacja w 2025 r. wyniosłaby średnio ok. 3,9 proc. W tym scenariuszu, moment powrotu inflacji do przedziału odchyleń od celu nastąpiłby wcześniej, już w lipcu. Być może niepewność dotycząca cen energii zniweluje się, kiedy poznamy projekt budżetu na przyszły rok. Zobaczymy, czy w projekcie znajdą się środki na przedłużenie mrożenia cen” – dodała.

Ekonomistka zaznacza, że kwestia administracyjnych decyzji rządu dot. cen nośników energii to czynnik techniczny, nie do końca wpływający na fundamentalne procesy inflacyjne.

“Na dziś funkcjonujemy w reżimie kilku scenariuszy prognostycznych. Z punktu widzenia Rady Polityki Pieniężnej nie ułatwia to decyzji. Warto jednak podkreślić, że jest to czynnik techniczny, nie do końca wpływający na fundamentalne procesy inflacyjne” – powiedziała PAP Biznes ekonomistka.

Polska gospodarka urośnie w ’24 o 3,7 proc.; ryzyka zrównoważone

Z konsensusu przeprowadzonego przez PAP Biznes na początku lipca wynika, że prognoza PKO BP dotycząca wzrostu gospodarczego Polski w 2024 r. jest jedną z najwyższych na rynku. Bank zakłada, że PKB Polski urośnie w tym roku o 3,7 proc.

“Od dłuższego czasu utrzymujemy prognozę wzrostu PKB Polski w 2024 r. na poziomie 3,7 proc. Nie poszliśmy za rynkiem w ostatnim czasie, kiedy po kilku rozczarowujących miesiącach część ekonomistów przesunęła swoje prognozy lekko w dół. Wydaje się, że dane za I kw. pokazały, że – przynajmniej na razie – nasza prognoza wydaje się optymalna. Spodziewamy się, że kolejne kwartały przyniosą dalsze przyspieszenie konsumpcji prywatnej – w IV kw. nawet do 5 proc. To głównym motor, który będzie napędzał krajową gospodarkę” – powiedziała PAP Biznes Petka-Zagajewska.

“Drugi element, który najbardziej różnicuje poszczególne banki w ich prognozach, to oczekiwania dotyczące aktywności inwestycyjnej. To spojrzenie na inwestycje może w dużym stopniu tłumaczyć, dlaczego niektórzy mają prognozę na poziomie 3,0 proc., a niektórzy bliżej 4 proc.” – dodała.

Zdaniem ekonomistki, pomimo rozczarowującego początku roku, w II kw. inwestycje powinny lekko wzrosnąć, a w drugiej połowie aktywność inwestycyjna może jeszcze przyspieszyć.

“W skali całego roku zakładamy, że inwestycje wzrosną o 3 proc. Dzięki temu łącznie wzrost PKB może wynieść 3,7 proc. Wydaje nam się, że firmy, w obliczu lepszej kondycji finansowej, większej stabilności popytu i świadome wyznawań po stronie kosztowej, będą inwestować zarówno w projekty okołoenergetyczne, jak i w poprawę wydajności pracy. To będzie prowadziło do początku mini boomu inwestycyjnego” – wskazuje ekonomistka.

“Zakładamy, że w 2025 r. – przy zdecydowanie większym wpływie środków KPO – inwestycje w niektórych kwartałach będą osiągać dwucyfrową dynamikę. Kluczem do przetrwania firm jest obrona rentowności i najbardziej skutecznym narządzeniem do tego są paradoksalnie inwestycje” – dodała.

W ocenie Petki-Zagajewskiej, krajowym czynnikiem ryzyka dla wzrostu jest m. in. tempo wykorzystania środków z KPO i szybkość odbudowy konsumpcji, a także polityka pieniężna.

“Po stronie krajowej otwartą kwestią pozostaje pytanie o tempo i możliwości wykorzystania i absorbcji środków z KPO. Z drugiej strony mamy też pytanie o stopę oszczędności gospodarstw domowych – czy trend jej wzrostu wyhamuje i będzie dawał przestrzeń do tego, żeby dynamika konsumpcji prywatnej przyspieszała. Trzeci element to pytanie o skalę oddziaływania restrykcyjnej polityki pieniężnej na aktywność gospodarczą, zwłaszcza w kontekście inwestycji prywatnych” – powiedziała ekonomistka.

“Pozytywnym ryzykiem są ewentualne, szybsze obniżki stóp procentowych przez NBP. To byłby istotny impuls do większej aktywności inwestycyjnej, ale też być może do większego wykorzystania przez gospodarstwa domowe kredytów w finansowaniu konsumpcji” – dodała.

Wśród zagranicznych czynników dla wzrostu ekonomistka wymienia kondycję niemieckiej gospodarki i wynik wyborów prezydenckich w USA.

“W obszarze globalnym głównym czynnikiem ryzyka jest popyt zagraniczny i kondycja niemieckiej gospodarki. Niemniej nie zakładamy jakiejś istotnej roli eksportu netto w tworzeniu wzrostu PKB w tym roku – dla naszej prognozy to bardziej zbilansowany czynnik ryzyka, widzę przestrzeń, żeby dzięki odbiciu realnych dochodów zachodnich konsumentów i spadkowi stóp EBC popyt ze strefy euro wreszcie ruszył” – powiedziała PAP Biznes Petka-Zagajewska.

“Ryzykiem są też wybory prezydenckie w USA i to, czy świat powróci do wojen handlowych, czy drastyczna zmiana polityki celnej, zapowiadana przez Donalda Trumpa, się zmaterializuje. To byłby bardzo duży, negatywny szok z punktu widzenia europejskiej gospodarki” – dodała.

Zdaniem ekonomistki, ryzyka dla prognozy są zrównoważone.

“Pomimo tego, że nasza prognoza odstaje in puls od konsensusu rynkowego, na dziś oceniałabym, że ryzyka dla naszego szacunku są zrównoważone” – wskazała.

Patrycja Sikora (PAP Biznes)

pat/

Źródło:PAP Biznes
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzekroczone normy zanieczyszczenia powietrza. Zagrożenie dla rzek
Następny artykułFrostpunk bije rekordy sprzedaży, a za rogiem premiera… Frostpunka 2