Viktor Orban spotykając się z Wołodymyrem Zełenskim, chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Słabość do putinowskiej Rosji ukrył więc na moment za żółto-niebieskim parawanem.
Jeśli największy sojusznik Władimira Putina w UE zjawia się z niezapowiedzianą wizytą w Kijowie, to siłą rzeczy skupia uwagę światowych mediów, a te zastanawiają się, co się za tym kryje. Jeśli dodatkowo robi to na samym początku półrocznej prezydencji swojego kraju w UE, to sprawia wrażenie, że poważnie podchodzi do rzeczy i działa w imieniu całej Unii.
Nic bardziej mylnego. Kijowska wyprawa premiera Węgier jest jedną, wielką zagrywką PR-ową, a mówiąc bardziej dosadnie — zwyczajną ściemą. Wilk w owczej skórze jest nadal wilkiem. Orban w Kijowie będzie zawsze Orbanem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS