Koniec! Polscy siatkarze mają już za sobą wszystkie mecze, w których mieli szansę przekonać Nikolę Grbicia, że to właśnie oni powinni znaleźć się w składzie reprezentacji Polski na zbliżające się igrzyska w Paryżu. Po zakończeniu rywalizacji w Lidze Narodów pozostaje im już tylko czekać. Więcej nie są w stanie zrobić. I gdy oni najtrudniejszy pod względem obciążenia psychicznego etap mają już za sobą, to najgorsze przed sobą ma jeszcze ich szkoleniowiec.
Wielkie zjednoczenie i podwójny bagaż kadrowiczów
Polscy siatkarze jeszcze pod koniec poprzedniego sezonu, przy okazji kwalifikacji olimpijskich, zaczynali dostawać coraz więcej pytać o igrzyska w Paryżu. Od początku tego sezonu nie sposób było im ich uniknąć, a największa fala przyszła przed turniejem finałowym LN, ostatnimi meczami wchodzącymi w skład okresu selekcji. Jedni odpowiadali wtedy, że o tym w ogóle nie myślą, a inni, że spychają te myśli jak najdalej, bo to w niczym nie pomaga. Przed czwartkowym ćwierćfinałem szerzej nieco wreszcie powiedział o tym Bartosz Kurek.
– Przed nami jeszcze ta najboleśnińzmko i koncentrować się na tym, co mamy zrobić najlepiej teraz, w danym momencie. Bo wybieganie w przyszłość albo myślenie o przeszłości do niczego nie prowadzi – podsumował wtedy w rozmowie z dziennikarzami trzykrotny olimpijczyk.
Po wygranym w niedzielę 3:0 meczu o trzecie miejsce ze Słowenią kapitan kadry znów stanął do rozmowy z przedstawicielami mediów i wrócił do tego wątku.
– Jestem bardzo dumny. Możemy różne rzeczy opowiadać i mówić, że wypieramy tę rywalizację z głowy. Ale nie grałem jeszcze tak ważnego turnieju w takiej atmosferze. Jestem wdzięczny i mam wielki szacunek dla tej drużyny, że potrafiła się zjednoczyć mimo że trzeba było obserwować nieraz grę kolegów, zdając sobie sprawę, że to ostatnie szanse, by pokazać trenerowi, że może na nich postawić – podkreślił doświadczony siatkarz.
I dodał: Wszyscy zdają sobie sprawę, że to są ostatnie szanse, żeby pokazać trenerowi, że może na nich postawić. Ja już jestem zmęczony tym procesem, więc wiem, że moi koledzy również. Wielki szacunek, że zebraliśmy się i wygraliśmy ten brązowy medal.
On należy do grona pewniaków, którzy nie muszą drżeć o miejsce w składzie na igrzyska. Równie spokojny mógł być od początku m.in. środkowy Jakub Kochanowski, który przyznał, że sezon olimpijski zawsze jest trochę trudniejszy pod względem psychicznym. Właśnie ze względu na walkę o spełnienie marzenia o udziale w tej prestiżowej imprezie.
– Ale wydaje mi się, że u nas wszyscy podeszli do tego w taki sposób, jak trener od nas tego wymaga – czyli dawali z siebie wszystko na każdym treningu, każdego dnia. A nad tym, co dalej, będziemy się zastanawiali, gdy trener poda już skład – zaznaczył.
Od wielu lat numerem jeden na pozycji libero w kadrze jest Paweł Zatorski, który w przeszłości doświadczył nerwowego oczekiwania na decyzję trenera. Przed igrzyskami w Tokio Vital Heynen długo odkładał decyzję, czy zabrać jego, czy Damiana Wojtaszka. Teraz dwukrotny mistrz świata miał mocną konkurencję w postaci Jakuba Popiwczaka.
– Ludzie na pewno nie widzą tego, co się dzieje w głowach wielu zawodników. Oprócz bagażu grania przeciwko najlepszym zawodnikom na świecie wielu reprezentantów nosi jeszcze bagaż walki o skład na igrzyska. Przechodziłem to już kilkakrotnie w życiu i przyznaję, że to bardzo trudne. Przed poprzednimi igrzyskami byłem trzymany do końca w niepewności razem z Damianem Wojtaszkiem jako ostatnia pozycja do obsadzenia. Może dzięki temu teraz było mi trochę łatwiej, bo wtedy naprawdę mocno to przeżywaliśmy. Ale cieszy to, że mimo emocji, które na pewno buzują w zawodnikach, skupiamy się na tym, co mamy do zrobienia – podsumował Zatorski.
Czas analiz i konsultacji u Grbicia. “Mam nadzieję, że to jest jasne”
Siatkarze zrobili już wszystko, co mogli. Teraz czas na decyzję Grbicia, który już rok temu przewidywał, że przyjdzie mu ten wybór bardzo ciężko. W ostatnich dniach często powtarzał o wielkim bólu głowy i problemach ze snem.
– Zawodnicy mogą się cieszyć, że najgorsze mają już za sobą, u mnie ta najgorsza część jest dopiero przede mną – przyznał z delikatnym uśmiechem Serb.
Teraz siatkarzy czeka nieco odpoczynku, a potem ponownie spotkają się na treningach w Spale. Kiedy szkoleniowiec podejmie i ogłosi finalną decyzję? Najpóźniej musi zgłosić skład 8 lipca i prawdopodobnie zrobi to w okolicach tego terminu.
– Nie podam go oczywiście teraz. Po pierwsze, są tu faceci, którzy nie pojadą z nami. To nie może być tak, że zaczepię któregoś po meczu i powiem “Hej, ty nie jedziesz”. Muszę usiąść, porozmawiać z nimi i wyjaśnić swoją decyzję. Wiem, że teraz trwa giełda nazwisk, coś na kształt loterii i jest wiele spekulacji, ale mam nadzieję, że to jest jasne, iż absolutnie każdy z tych 17 zawodników – i nie tylko z tej 17-tki – zasłużył, by pojechać do Paryża z nami. Każdy z powołanych nam jakoś pomógł – niektórzy więcej, niektórzy mniej. Teraz chcę zobaczyć wszystkie statystyki, występy w LN, porozmawiać ze sztabem. Posprawdzam dane z tego sezonu i z poprzednich. Bo kiedy dwa lata temu przyjąłem ofertę tej pracy, to mówiłem, że praca pod kątem igrzysk zaczyna się już teraz, a nie latem 2024. To była długa droga, więc chcę być fair wobec każdego. Choć z oczywistych względów ci, którzy nie pojadą, nie będą zadowoleni z mojej decyzji – zaznaczył Grbić.
Gdy zapytałam, czy gdyby musiał podać skład już teraz, to byłby w stanie to zrobić, czy też wątpliwości są jeszcze zbyt duże i dlatego potrzebuje konsultacjo ze sztabem.
– Mam pewne pomysły, ale czasem burza mózgów i taka dodatkowa analiza sprawia, że przypominasz sobie coś, jakiś ważny moment i kieruje to twoje myślenie w nowym kierunku. Mam pewne pomysły, ale i wątpliwości i będzie tak pewnie do końca. Cieszę się więc, że zawodnicy mają to już najgorsze za sobą. Mnie dopiero to czeka – skwitował mistrz olimpijski z Sydney.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS