A A+ A++

Nie trzymająca ze sobą kontaktu, targana problemami, kłamstwami i półprawdami rodzina zjeżdża się do posiadłości niedawno zmarłego, bogatego wuja, aby dowiedzieć się, kto odziedziczy jego majątek. Na miejscu czeka ich jednak niespodzianka…

Z jednej strony, odpowiedzialny za scenariusz Łukasz Sychowicz, który dał nam zaskakująco udaną, polską wersję “The Office”. Z drugiej, pan Sylwester Jakimow, reżyser dzieła sztuki, jakim niewątpliwie jest “Jakoś to będzie”, rzekomo komedia, której swego czasu wystawiłem całe 2/10. Tak więc mogło być różnie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Do tego dołożymy fakt, że film ewidentnie jest czymś na wzór “polskiego ‘Na noże'”, a skopiowanie tak wyrazistej produkcji żeby nie była dosłownie tym samym i jednocześnie mogła pochwalić się dobrze przemyślaną intryga, solidnym humorem i zapadającymi w pamięć bohaterami, nie jest prostą sztuką. Wymaga talentu, rozwagi, wizji. Mówiąc krótko, “Spadek” skazany był na porażkę od samego początku.

Spadek (2024) – recenzja, opinia o filmie [Netflix]. O co tu w ogóle chodzi?

Wuj Władysław (Jan Peszek) jest byłym projektantem gier i zabaw oraz prowadzącym teleturniej swojego pomysłu, pod tytułem “Koło prawdy”. Dawniej, jego bliscy uwielbiali spędzać ze sobą wspólnie czas, ale od tamtych lat dużo wody zdążyło upłynąć w Wiśle. Wymyśla więc nową grę – uda swoją śmierć, zwoła wszystkich na odczytanie testamentu, po czym zmusi ich do odnowienia więzi, jeśli faktycznie chcą na cokolwiek liczyć. Plan piękny, ale jest jeden szkopuł – Władysław naprawdę zostaje zamordowany, a morderca jest wśród zaproszonych gości…

Na papierze, zalążek fabuły nie brzmi nawet źle, ale uwierz mi, nie przekłada się to w żaden sposób na ostateczną jakość filmu. Zacznijmy od tego, że tak naprawdę to nie jest nawet kryminał, bo tożsamość mordercy jest tak niesamowicie nieistotna, że właściwie informują nas o tym tuż przed samym końcem, niejako przy okazji. Największym absurdem jest jednak ciało wujka, którym w sumie nikt się nie przejmuje, nikomu nie jest przykro, a na koniec i tak dostajemy happy end. No, absurd totalny.

Ponieważ, tak naprawdę, mamy tu do czynienia z czymś na wzór filmu familijnego, w którym skłócona ze sobą rodzina musi nauczyć się, że najważniejsze to być tam dla siebie nawzajem, spędzać wspólnie czas i dobrze się bawić. Podczas gdy ciało wujka powoli stygnie, zawinięte w koc… Kto to wymyślił i dlaczego z całego szeregu producentów nie znalazł się nikt, kto by powiedział, że to nie ma sensu, że trzeba tę fabułę przepisać, żarty poprawić, intrygę dopracować?

Spadek (2024) – recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Cały szereg kompletnie nijakich postaci

Matka, żona, kochanka

Postacie są jednowymiarowe i raczej trudne do polubienia. Centralnym bohaterem filmu, który jest również jego narratorem – głównie po to, żeby można było wpisać jeden związany z tym żart w finał filmu, bo poza tym ta narracja niczemu nie służy – jest Dawid (Maciej Stuhr), uległy i lękliwy naukowiec i fan Zinedine Zidane’a. Ma uroczą żonę, która ma dosyć jego nijakiego charakteru, Zofię (Gabriela Muskała), bystrego syna, Henia (Franciszek Słomiński) i lubiącą teorie spiskowe, nastoletnią córkę, Józefinę (Józefina Karnkowska). Drugą komórkę rodzinną stanowi Natalia (Joanna Trzepiecińska, lekko zajeżdżająca tu swoją ikoniczną rolą Alutki z “Rodziny zastępczej”) i jej połowę młodszy chłopak, Gustaw (Piotr Pacek), a stawkę zamykają Karol (Mateusz Król) i jego chłopak… Karol (Piotr Polak). Każdą z tych osób da się opisać maksymalnie dwoma cechami – Karol boi się krwi i gada pseudointelektualne farmazony, drugi Karol nie lubi dotykać ludzi, Natalia pisze kryminały i lubi udawać, że ma więcej pieniędzy, niż w rzeczywistości.

Zaskakująco dużą rolę ma również denat, wujek Władek, jako że regularnie przemawia do swojej rodziny z przygotowanych wcześniej nagrań – co również nie ma sensu, skoro od początku planował ujawnić, że jednak żyje jeszcze zanim rozpoczną się gry i zabawy, ale przecież jakoś trzeba było go w filmie zachować. Przez drugi plan regularnie przewija się również Adam Ferency jako wierny lokaj i przyjaciel wujka, ale wszystko, co można o nim powiedzieć, to że nosi się w niezwykle oryginalny sposób. To aż zbrodnia marnować aktora o takim talencie w tak pozbawionej wyrazu roli. Dostajemy również dwóch panów policjantów (Piotr Żurawski i Albert Osik), a na samym końcu na sekundę wpada jeszcze Rafał Zawierucha, który nie odmawia ostatnio chyba żadnej roli. Czynnikiem wspólnym, łączącym wszystkie te osoby, jest absolutny brak czegokolwiek, co sprawiałoby, że są ciekawymi albo/oraz zabawnymi postaciami. Przysięgam, że nie ma w tym filmie jednej osoby, z którą można by się polubić, która sprawiłaby, że choćby uśmiechniemy się w stronę ekranu (bo o wybuchach śmiechu można zapomnieć i to niezależnie od komediowego gustu).

Tak więc, “Spadek” jest komedią, która nie bawi, zagadką kryminalną, która nie angażuje i nawet nie jest ostatecznie istotna, filmem familijnym, w którym wszyscy po kolei są bezbarwni albo wręcz antypatyczni. Do tego całość dzieje się w wypasionej willi wujka, która nawet nie próbuje udawać, że nie jest planem zdjęciowym i ogólnie jest to tak słaby film, że jego seans wymęczył mnie bardziej, niż stłuczone żebra, które bolą mnie przy każdym ruchu i nie pozwalają normalnie funkcjonować. Krótko mówiąc: nie polecam.

Udanych wakacji wszystkim, którzy dzisiaj byli ostatni dzień w szkole!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMicrosoft oddaje pieniądze za anulowany dodatek do Redfall
Następny artykułPiknik na FEST! w Kaliszu! Wystąpią Karaś/Rogucki, LemON, Sorry Boys i Fisz Emade Tworzywo