Beztroskę weekendu w eleganckim hotelu na wybrzeżu mącił mi w jakiś podświadomy sposób obrazek z sąsiedniego stołu zajmowanego przez czteroosobową rodzinę. Zadowoloną, dobrze ubraną, światową, można by powiedzieć. A jednak jedno z dwójki ich dzieci wyglądało na wykluczone. Na posiłki zasiadało z jakimiś pudełkami, z kelnerkami toczyły się długie rozmowy, a kiedyś przyniesione lody zwrócono obsłudze z niezrozumiałą gwałtownością. Z przeróżnymi dietami zetknąć się można wszędzie i często są one skutkiem mód czy wyboru stylu życia, ale ten przypadek dawał do myślenia z powodu przemyślanej rozwagi, z jaką traktowano nastolatka. Jakby chodziło o życie…
Henryk Martenka
Przypadkowa okazja dała możliwość rozmowy. Dieta dziecka nie była fanaberią. Była terapią. Była walką z celiakią, z którą dziecko przyszło na świat, a która toczyła je po kryjomu, narażając na powikłania i błędne diagnozy, niepotrzebne terapie i realne cierpienie. Celiakia nie jest znaną chorobą, choć może na nią zapaść co czwarty z nas, bo tyle osób nosi w sobie jej gen.
Chorobę diagnozuje się u jednego procenta populacji, co zapewne jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. A choróbsko zdradliwe jest, bo organizm chorego nie toleruje glutenu. Brzmi niepozornie? Defekt prowadzi do wielu anomalii przypisywanych wielu chorobom i przez to leczonym daremnie.
Celiakia jest najpoważniejszą nietolerancją pokarmową człowieka. Organizm chorego nie toleruje białka obecnego w zbożach: pszenicy, życie, owsie. Niestety, gluten jest też wszechobecnym dodatkiem do wielu pokarmów, a nawet leków. Zatem żywienie chorego na celiakię to eliminowanie wszystkiego, co może zawierać gluten lub mogło mieć przypadkowy z glutenem kontakt.
Celiakia jest chorobą genetyczną, autoimmunologiczną, bałamutnie uznawaną jako choroba dzieci. To błąd skazujący na cierpienie tysiące dorosłych, którzy nie mają pojęcia, podobnie jak ich lekarze, że przyczyną ich problemów jest niewłaściwy gen. To nie jest choroba tylko jelit, bo atakować może cały organizm. Nie jest też alergią pokarmową ani zespołem jelita drażliwego.
Oczywiste objawy u dziecka – takie jak niedobór masy ciała, opóźnienie dojrzewania płciowego, nietolerancja laktozy czy niedokrwistość oporna na leczenie i prowadząca do ciężkiej anemii – powinny alarmować każdego lekarza, by nie kombinował z witaminami, ale skierował pacjenta na właściwe badania krwi. Rozpoznanie jest wtedy banalnie proste. Nierozpoznana może się ujawnić w każdym wieku i nie ma jednej przyczyny: może być to stres, szok, przebycie covidu. W Polsce chorobę diagnozuje się najczęściej w grupie 30-50 -latków i warto wiedzieć, że kobiety zapadają na celiakię dwa razy częściej niż mężczyźni.
Medycyna nazywa tę chorobę trzewną, bo objawia się głównie w przewodzie pokarmowym. Ale u dorosłych, najmniej spodziewających się problemów ze strony układu pokarmowego, znienacka pojawiają się kłopoty pozajelitowe. Choroba z postaci niemej atakuje nagle albo rozwija się stopniowo, za to masywnie. Opisano około dwustu jej objawów. Wszystkie dolegliwe, wyczerpujące biegunkami, bólami brzucha niewiadomego pochodzenia, wzdęciami, wymiotami, problemami z wątrobą. Dalibóg, niełatwo to skojarzyć z chorobą, którą zwykło się przypisywać dzieciom. Jeszcze trudniej skojarzyć z celiakią dostrzeżone w późnym wieku objawy dermatologiczne albo neurologiczne, jak choćby depresja, padaczka, zaburzenia równowagi… Co gorsza, twierdzą lekarze, objawy tej choroby nie dają jednorodnego obrazu i zmieniają się wraz z wiekiem człowieka. Ale zawsze owocują poważnymi powikłaniami – od chorób trzustki, oczopląsu i osteoporozy po hashimoto, sarkoidozę, astmę, marskość wątroby, z niepłodnością włącznie.
Na pociechę lekarzom, bo nie chorym przecież, dodajmy, że nie ma jednego badania diagnostycznego, które potwierdzi lub wykluczy chorobę. Trzeba oznaczyć typowe przeciwciała, zbadać przewód pokarmowy i pobrać zeń wycinki, by sprawdzić, czy są tam niezbędne do wchłaniania żelaza kosmki, wreszcie przyjrzeć się dwunastnicy. Warto też zbadać genom dziecka i rodziców. Diagnoza potwierdzająca chorobę przynosi dwie wiadomości: złą i dobrą. Zła – celiakia jest nieuleczalna, dobra – można z nią żyć, pod warunkiem że wie się o niej i do końca życia stosuje restrykcyjną dietę, w której nie ma glutenu. Nawet cienia glutenu… W polskich warunkach gastronomicznych rygor bezglutenowy najczęściej jest abstrakcją, ale w sklepach jest już sporo towarów oznaczonych przekreślonym kłosem. Wygląda to niby dobrze, ale dopiero porównując z krajami zachodnimi widać, jak bardzo jesteśmy jeszcze z tyłu…
Gdy poczytałem trochę o celiakii, do głowy przyszedł mi pomysł, który adresuję do ministra zdrowia. Prowadzi się dziś badania przesiewowe noworodków w kierunku fenyloketonurii, mukowiscydozy, niedoczynności tarczycy i wielu innych chorób. Czy nie można by ująć celiakii? Nie po to, by ją leczyć, to niewykonalne, ale żeby zdemaskować antygeny potencjalnie grożące tą chorobą. Żeby uprzedzić rodziców i lekarza domowego, że przyczyną jakiejś choroby dziecka może być celiakia. A ta wiedza budżetowi oszczędzi poważnych pieniędzy utraconych na błędne terapie, zaś pacjentowi wielu zbędnych cierpień.
Żródło: ANGORA nr 30 (23 VII 2023)
tekst płatny
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS