A A+ A++

O tym, czy pogarszający się słuch to po prostu kolej rzeczy i naturalny proces związany z wiekiem, czy pierwszy objaw nadciągających poważnych kłopotów ze zdrowiem rozmawiamy z prof. Piotrem Skarżyńskim, otorynolaryngologiem ze Światowego Centrum Słuchu i Mowy w Kajetanach.

O COVID już prawie zapomnieliśmy, ale dopiero teraz widać skalę szkód, jakie wyrządził. Macie coraz więcej pacjentów, którzy skarżą się na kłopoty ze słuchem.

Tak, w ostatnich latach obserwujemy wzrost liczby osób, które zgłaszają się do nas z jednostronnymi głuchotami, powstałymi na skutek nagłej utraty słuchu po przejściu infekcji wirusowej. Sporo takich sytuacji miało miejsce właśnie w wyniku działania różnych wariantów wirusa SARS-CoV-2. Pamiętajmy jednak, że podobne skutki wywoływać może też wirus grypy. Przyrost liczby pacjentów to również kwestia większej świadomości zagrożeń – bacznie obserwujemy swoje zdrowie i zdajemy sobie sprawę z tego, że utrata słyszenia to poważny sygnał alarmowy i należy jak najszybciej zgłosić się do lekarza specjalisty.

Czy nowe mutacje wirusów bardziej zagrażają słuchowi?

Nie ma jednoznacznych wyników badań naukowych wskazujących, że któraś konkretna generacja wirusów oddziałuje na słuch bardziej niż inne. Na pewno musimy sobie zdać sprawę z tego, że osoby, które cierpią na przewlekłe zapalenie zatok przynosowych, są też bardziej narażone na ryzyko powikłań. Wynika to z faktu, że wirus dostaje się tam łatwiej i, co jest nawet ważniejsze,  trudniej się wydostaje  – dzięki temu może intensywniej się namnażać. Zatem osoba, która ma astmę, alergię czy przewlekłe zapalenie zatok przynosowych i dodatkowo zachoruje na ostrą infekcję wirusową, nie powinna tego lekceważyć. U niej ryzyko, że wirus przeniknie do narządu słuchu, jest większe.

Wielu osobom pogarsza się słuch, np. z wiekiem, i nie łączą tego z inną chorobą. Czy gorszy słuch może być pierwszym objawem jakiegoś schorzenia?

Już od kilkudziesięciu lat trwają analizy wskazujące pogorszenie słuchu jako czynnik predykcyjny na przykład w chorobach związanych z układem nerwowym lub chorobach o podłożu autoimmunologicznym. Warto jednak zwrócić uwagę na szumy uszne. Choć często pojawiają się one u osób, których słuch się pogarsza, to mogą również wskazywać na inne dolegliwości w naszym organizmie – m. in. chorobę naczyniową, nerwiaka nerwu słuchowego lub jako następstwo boreliozy. Na przykład blaszki miażdżycowe w naczyniach powodują, że nieprawidłowa ilość krwi utlenowanej dociera do narządu słuchu. W efekcie jako pierwszy objaw problemu, możemy zauważyć właśnie wspomniane szumy uszne.

Utrata słuchu chorobą cywilizacyjną?

Czy choroby cywilizacyjne też mogą pogarszać słuch?

Tak. Zauważono na przykład pogorszenie się słuchu, i dodatkowo zawroty głowy, u osób, które przez długie lata przyjmują złą pozycję podczas pracy przy komputerze. Może to wpływać na zmiany w obrębie kręgosłupa szyjnego, w efekcie których krew trudniej dociera do narządu słuchu. Udowodniono również, że na szybsze pogorszenie się słuchu wpływa cukrzyca. Szybciej postępują też problemy z zrozumieniem mowy i nawet przy operacjach poprawiających słyszenie – rekonstrukcyjnych operacjach ucha czy wszczepieniach implantu ślimakowego – uzyskujemy niewystarczające lub gorsze efekty w porównaniu do osób, które nie chorują na cukrzycę. Niemal każda osoba, która ma najbardziej popularną cukrzycę typu 2, będzie w przyszłości zmagać się z pogorszeniem słuchu szybciej niż zdrowe osoby w podobnym wieku.

Zaskoczyła mnie informacja, że szumy uszne i niedosłuch mogą występować w chorobach neurodegradacyjnych.  

Stwardnienie rozsiane to kolejne schorzenie, w którym niedosłuch może zwiastować chorobę. Istnieją również badania nad chorobami Alzheimera i Parkinsona, które pokazują, że sposób, w jaki mówimy i pewne elementy naszego głosu, mogą zwiastować występowanie jednej z tych dwóch chorób. Pewne charakterystyczne zaburzenia konkretnych parametrów głosu, mogą być pierwszymi objawami choroby Parkinsona. Takie badania były prowadzone w Polsce przez ośrodki na Dolnym Śląsku. Opublikowano wiele prac, które próbują analizować zmiany słuchu i głosu pod kątem różnych chorób degeneracyjnych lub chorób, które mogą mieć szersze spektrum .

Leki antybakteryjne w chorobach uszu

Antybiotyki w zapaleniu ucha, czy można ich stosować mniej?

Dyskusja o antybiotykoterapii toczy się od dawna, ponieważ w wielu przypadkach stosowanie antybiotyków jest nadużywane. Wciąż zdarza się, że pacjenci, którzy chorują na zapalenie ucha od razu otrzymują antybiotyk i to nawet nie miejscowy. Zgadzam się z tym, by ograniczać ilość stosowanych antybiotyków, ale niestety w laryngologii nie jest to takie proste. Przykładowo – gdy kiedyś nie stosowaliśmy (przez pewien czas) antybiotyków po operacji wycięcia migdałka gardłowego i przycięcia migdałków podniebiennych, to 15-20 proc. dzieci miało później infekcje bakteryjne. Z punktu widzenia epidemiologii wydaje się to może mało, ale dla nas to jest dużo. Indywidualnie należy rozważać podanie antybiotyku w zależności od każdego przypadku. Natomiast globalnie należy temu przeciwdziałać i podawać mniej antybiotyków.

Nowotwory uszu, czy są groźne?

Jak się leczy nowotwory uszu i czy są one częste?

Ucho, jak każdy inny narząd w ludzkim ciele, jest narażone na nowotwory. W uchu zewnętrznym, czyli małżowinie usznej może rozwinąć się, choć stosunkowo rzadko, rak płaskonabłonkowy (najczęściej w przewodzie słuchowym) oraz na małżowinie usznej rak podstawnokomórkowy. Jest to zmiana, którą powinien rozpoznać każdy lekarz, a jej szybkie wycięcie zwykle powoduje, że dość skutecznie pozbywamy się problemu. Ten nowotwór jest dość łatwo usuwalny, ponieważ obszar małżowiny usznej nie jest mocno unaczyniony. Częściej zdarzają się dwa inne nowotwory, które rozwijają się w strukturach położonych wewnątrz ucha. Jeden to nerwiak nerwu słuchowego. Pierwszym objawem zwykle jest pogorszenie słuchu po jednej stronie, szumy uszne i zawroty głowy. W przypadku asymetrii słyszenia, zawsze trzeba sprawdzić pacjenta pod tym kątem, bo to jest nowotwór mały, rosnący 10 a nawet 30 lat. Czasami może doprowadzić do efektów klinicznych. Aby wyciąć taką zmianę, oprócz otolaryngologa potrzeba też zaangażowania neurochirurga.

Na razie mówimy o łagodnych nowotworach. Czy w uchu może pojawić się bardziej złośliwy rak?

Nowotwory, które mogą być bardziej niebezpieczne to przyzwojaki (nerwiaki przyzwojowe). Mogą być umiejscowione przy dużych naczyniach krwionośnych. Tu z kolei powinniśmy mieć możliwość współpracy z oddziałem chirurgii naczyniowej, bo często wymagana jest embolizacja, czyli zamknięcie tętnicy. Takiej operacji nie powinno się wykonywać tylko w ośrodku otorynolaryngologicznym. Pacjenci zgłaszają objawy „jakby coś w środku dudniło, jakby coś bębniło”. Rocznie mam nawet kilkanaścioro takich pacjentów. Dobrze, by tego typu zabiegi były wykonywane w ośrodkach z doświadczeniem w ich usuwaniu, w Polsce jest tylko kilka takich ośrodków.

Czy te nowotwory, które tworzą się w obrębie narządu słuchu, są w jakikolwiek sposób zależne od tego, jak żyjemy, czy są uwarunkowane genetycznie?

Przyzwojak i nerwiak mogą być uwarunkowane genetycznie, ale ta zależność jest niewielka. Na powstawanie raka płaskonabłonkowego nie wpływa nasz styl życia. Kiedyś podejrzewano, że może się do tego przyczyniać noszenie kolczyków, ale badania dowiodły, że nie ma to związku.

Leczenie głuchoty, czy to możliwe?

Czy kiedyś będzie można wyleczyć głuchotę? Czy terapie genowe niosą jakąś nadzieję?

Leczenie głuchoty można porównać do leczenia amputacji kończyny. Nie przywracamy oczywiście słuchu fizjologicznie, ale stosujemy protezę, której efektem jest ponowne słyszenie. Jeśli chodzi o możliwości dostępne w leczeniu niedosłuchu, to albo wykonujemy operacje rekonstrukcyjną, albo wszczepiamy implant, więc jest to rodzaj protezy. Podawanie odpowiednich leków, terapia tlenem czy innymi środkami może w określonych przypadkach prowadzić do cofnięcia głuchoty. Jednak to zwykle działanie, które wspomaga leczenie, a nie pomaga całkowicie. Jeśli mówimy o terapiach genowych to obecnie wdrażana jest terapia otoferliną, u osób żyjących z niedoborem tego białka, który odpowiedzialny jest za jedną z najczęstszych postaci wrodzonej utraty słuchu (ok 8% wszystkich przypadków tego schorzenia). To białko, może być dostarczone do ucha wewnętrznego z użyciem dwóch standardowych wektorów adenowirusowych. Jednak grupa beneficjentów tej metody jest bardzo wąska – do tej pory 40 osób na świecie zostało poddanych tej terapii. Na tę chwilę nie wiadomo jak często trzeba będzie powtarzać wprowadzenie białka.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDotacje do pół miliona złotych dla przedsiębiorców w Częstochowie
Następny artykułKlimatyczny wieczór z piosenką w MCK Browarna zakończony owacją na stojąco