A A+ A++

Z ubolewaniem odnotowujemy, że w dyskusji publicznej funkcjonuje spłycająca narracja „są kolejki do lekarzy, więc brakuje nam lekarzy” – czytamy w komunikacie NIL. Luka kadrowa wśród lekarzy wynosi ok. 15% – informuje Naczelna Izba Lekarska i zapewnia, że nie ma powodu do paniki, że nie zabraknie lekarzy, a może wręcz grozi nam nadmiar lekarzy?

Działający od niemal pół roku Zespół NIL ds. transformacji i strategii rozwoju systemu ochrony zdrowia opracował model kadrowy lekarzy do 2048 roku (perspektywa 25-letnia).

Jakie są wnioski? Według zespołu publikowane już wcześniej analizy wskazują, że potrzebujemy aktualnie ok. 4,1 lekarza na 1000 mieszkańców. A jaki jest obecny poziom? Szacunku za rok 2023 wynosiły:  3,4-3,6 (zależnie od przyjętej liczby osób zamieszkujących Polskę, w tym uchodźców) – luka sięga zatem około 15%.

Co zrobić, aby to zmienić? Jak czytamy dalej w komunikacie:

Analizy pokazują, że aby osiągnąć wskazany podział wystarczające jest, żeby studia na kierunku lekarskim ukończyli wyłącznie studenci, którzy już są na studiach.

Z ubolewaniem odnotowujemy, że w dyskusji publicznej funkcjonuje spłycająca narracja „są kolejki do lekarzy, więc brakuje nam lekarzy”. Tymczasem, jak pokazują analizy Zespołu, kolejki są wynikiem nieefektywności systemu, w którym lekarze spędzają ponad połowę czasu na biurokracji i dokumentacji, zamiast pomoc pacjentom

– komentuje Łukasz Jankowski, Prezes NRL i dodaje: 

 Pacjenci potrzebują obudowania stosownym ekosystemem(np. wspomagającymi terapię asystentami zdrowienia, dedykowanymi rejestratorami, sekretarkami medycznymi) odpowiadającym na zmieniające się potrzeby społeczeństwa – chodzi tu o innych profesjonalistów medycznych oraz odpowiednie rozwiązania technologiczne.

Nie możesz przyjść na wizytę lekarską? Odwołaj!

NIL alarmuje, że pomimo rosnącego zapotrzebowania na lekarzy, wynikającego ze starzenia się i kurczenia społeczeństwa oraz rosnących oczekiwań i świadomości zdrowotnej, zbliżamy się do znaczącego nadmiaru lekarzy. Według analiz Zespołu ds. transformacji i strategii rozwoju systemu ochrony zdrowia NIL, w 2048 roku będziemy potrzebować około 5,14 lekarza na 1000 mieszkańców. Jednak przy obecnych limitach kształcenia osiągniemy poziom 6,3 lekarza na 1000 mieszkańców w 2048 roku, a Ministerstwo Zdrowia planuje dalsze zwiększanie tych limitów.

NIL ma rekomendacje dla resortu zdrowia, pierwszą opcją jest:

Utrzymać kształcenie na poziomie zgodnie z aktualnym projektem rozporządzenia (7797 miejsc na studiach w języku polskim), aby jak najszybciej dojść do zbilansowania popytu i podaży na pracę lekarzy, a następnie od 2027 roku obciąć liczbę miejsc skokowo o niemal połowędo ~4100 miejsc rocznie

A jaka jest druga opcja?

Stopniowo zmniejszać liczbę miejsc co roku o  ok. 9% (już od tego roku vs aktualny projekt rozporządzenia) do osiągniecia około 4200 miejsc rocznie (od roku 2030).

NIL podaje także trzecią możliwość, która jest “mixem obu opcji”:

Zmniejszyć liczbę miejsc na kierunku lekarskim o 1500 już od 2024 roku (vs obecny projekt rozporządzenia, tj. do ok. 6300 osób). Stopniowo zmniejszać liczbę miejsc o 4% każdego roku od 2026 do 2034 – do osiągnięcia poziomu ok. 4200 miejsc rocznie. Następnie utrzymywać stałą liczbę miejsc i monitorować sytuację w oparciu o aktualne dane i regularnie aktualizowane modele kadrowe, w tym modele wielo-zawodowe.

 Krzysztof Zdobylak, ekspert NRL ds. transformacji i strategii rozwoju systemu ochrony zdrowia w Polsce, zauważa, że:

Utrzymanie aktualnie proponowanych limitów kształcenia (ok. 7800 miejsc na studiach w języku polskim) w kolejnych latach spowoduje marnotrawstwo w okresie prognozy nawet 15 mld zł (~1 mld rocznie, poczynając częściowo już od 2026 roku, kiedy studia rozpoczną pierwsi „nadpopytowi” lekarze). Środki te zostaną wydane na kształcenie lekarzy „na eksport” lub do wykonywania pracy brakujących pielęgniarek, opiekunów, asystentów i sekretarzy równocześnie. Jest to tym bardziej szokujące, że model podażowy Ministerstwa Zdrowia pokazuje zbieżne wnioski co do liczby lekarzy w przyszłości, jednak w żaden sposób liczby te nie zostały skonfrontowane z estymacją zapotrzebowania, której Ministerstwo Zdrowia wydaje się po prostu nie posiadać.

Mówiąc o kadrach nie sposób nie wspomnieć o zatrważających brakach pielęgniarek, o czym pisaliśmy w poniższym artykule:

Minister Izabela Leszczyna o proteście pielęgniarek: nie wybieram się. Strajkujące pozostawiły pod Sejmem tekturowe pielęgniarki
Minister Izabela Leszczyna o proteście pielęgniarek: nie wybieram się. Strajkujące pozostawiły pod Sejmem tekturowe pielęgniarki

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Drukować potwierdzenie?” Dobrze się zastanów zanim odpowiesz kasjerowi
Następny artykułWprowadzą zakaz hodowli zwierząt na futra? Jest projekt