Politycy lewicy zdają sobie sprawę, że coś trzeba zmienić. Że potrzebny jest jakiś wstrząs, bo inaczej ich projekt polityczny ma wkrótce zatonie. Mają dwie konkurencyjne diagnozy i rozwiązania. Tyle że nie są one odpowiedzią na podstawowy problem ugrupowania.
W wieczór wyborczy w sztabie lewicy gratulując zwycięskiej Koalicji Obywatelskiej, Robert Biedroń mówił: “wynik [KO] zsumowany razem z Trzecią Drogą i lewicą potwierdza po raz kolejny zwycięstwo demokratycznych sił w Polsce. I to jest dobra wiadomość, która po raz kolejny popłynie do Europy i świata. Siły demokratyczne mają w Polsce się dobrze, w przeciwieństwie do wielu innych krajów. […] Potwierdza to nasz mandat, jeśli chodzi o wzięcie odpowiedzialności nie tylko za Polskę, ale całą [europejską] wspólnotę. Oczywiście, wynik mógłby być lepszy. Ale […] daliśmy odpór antyeuropejskim, antydemokratycznym populistom”.
Słuchając tych słów, którym towarzyszyły niemrawe, jakby wymuszone brawa, można było odnieść wrażenie, że w niedzielę wieczorem nie było lidera partyjnego bardziej oderwanego od nastrojów swojego aktywu i wyborców.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS