Do kuriozalnego zdarzenia doszło na autostradzie A2. Kierowca policyjnego radiowozu doprowadził do kolizji ze śmigłowcem LPR wezwanym na miejsce wypadku.
Do wypadku doszło w pobliżu węzła Poznań-Krzesiny. Ze względu na poważny stan poszkodowanego motocyklisty, na miejsce wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Pilot wylądował na zamkniętej autostradzie i gdy załoga udzielała pomocy rannemu, doszło do uszkodzenia śmigłowca. Jak donosi RMF, kierowca radiowozu zignorował zabezpieczenia i wjechał pod wirnik, przez co doprowadził do kolizji pokładowych anten z łopatami wirnika. Policjant odjechał z miejsca kolizji, jak tłumaczył, nie miał świadomości, co się stało. Dopiero po pewnym czasie wrócił na miejsce.
Na łopatach wirnika śmigłowca pojawiły się uszkodzenia po kontakcie z antenami. W efekcie śmigłowiec został uziemiony w miejscu lądowania. Maszyna odleciała dopiero około godziny 15, po trzech godzinach postoju, gdy przybyła na miejsce mechanik ocenił, że uszkodzenia wirnika nie są zagrożeniem.
Życia rannego w wypadku motocyklisty nie udało się uratować.
Łopaty wirnika to … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS