Liczba wyświetleń: 48
Będą to czyste spekulacje, jednak kierować się zamierzam logiką klasyczną, ponieważ dziś nikt nic nie wie, wszyscy się wahają, miotają, mówią chętnie „i tak, i nie”. Jest jeszcze paradygmat „ani tak, ani nie”, albo “ani tak, ani tak – jest jeszcze inaczej”. Powrócę więc do solidnej nauki, bo choć uważam większość teorii spiskowych za istne brednie, tworzone dla sławy, pieniędzy i poprawy – zawsze chwilowo – nastroju, to chętnie czytam, co mają teoretycy spiskowi to powiedzenia. Proszę więc nie wyrywać cytatów z kontekstu i nie czepiać się pojedynczych słów, bo tekst znaczy jako całość, nawet jeśli w szczegółach wkradają się błędy.
Powiem wprost – nie ma ani jednego twardego dowodu w niemal żadnej z teorii spiskowych. Zwolennikom UFO chętnie zadałbym pytanie: „Jeśli kosmici stworzyli człowieka, żeby dla nich był robolem i przygotował im planetę gotową do zamieszkania, to powstaje kłopotliwe pytanie, kto stworzył kosmitów?”. Odpowiedzą niektórzy – „Jeszcze inni kosmici”. Aha, czyli taka hierarchia na wzór kosmologii neoplatońskiej z II w n.e. – aż do Empireum. No, czyli de facto regres ad infinitum. I pytanie o „pierwszą przyczynę, która sama nie ma przyczyny”.
Kółeczko się zamyka. I kręcimy się w nim, miotamy. Produkujemy bzdurne artykuły, zupełnie bezwartościowe i nieprawdziwe, żeby chwilowo się nakręcić. Gdy byłem wiele razy w szpitalu psychiatrycznym, nie było ani jednej rozmowy, która nie zjeżdżałaby na tematy spiskowe. W tym artykule chcę więc pobudzonych teoretyków spiskowych, z których połowa nadaje się do szpitala, nieco zdołować.
Nie ma wcale pewności, że wszechświat został zaprojektowany przez jakąkolwiek inteligencję. Coraz więcej badaczy uważa, że jesteśmy po prostu kosmicznym przypadkiem, albo skutkiem ubocznym jakiegoś innego kosmicznego zdarzenia. Przypadek w naturze to w fizyce fluktuacja. Rzucony kamień zachowuje się według praw deterministycznych fizyki, ale istnieje pewien margines swobody na torze jego rzutu, na przykład cząstki wzburzonego piasku zachowują się losowo na zasadzie rozkładu normalnego.
Nie ma żadnych dowodów, ani nawet argumentów logicznych, które by wspierały starożytne opisy mitologiczne, jak Genesis, epos o Gilgameszu, Tora, Koran i masę innych. Nie ma jakościowej różnicy między mitologią grecko-rzymską z kultury basenu śródziemnomorskiego a wiarą judeo-chrześcijańsko-islamską, czyli największymi religiami świata, wiarami monoteistycznymi.
Przenosząc zasadniczy spór, który dotyczy tylko i wyłącznie tematu „stworzenie czy ewolucja” (jest to najbardziej zacięty spór wśród akademików, z tym, że przewaga stale pogłębia się na korzyść ewolucjonistów, oczywiście nie typu XIX-wiecznego), na grunt jakichś bójek między na przykład katolikami tradycyjnymi a liberalnymi (czy jakimiś jeszcze), zamiatamy pod dywan podstawowy problem świata, który można sformułować następująco: 1) albo świat został „zrobiony” intencjonalnie, 2) albo świat nie został zrobiony przez nikogo, tylko jakimś cudem sam wyewoluował. Nota bene, miał na to bardzo dużo czasu.
Większość z czytających od razu z pobożnego strachu „obstawi” automatycznie punkt nr 1. Ja też tak robiłem. Ze strachu wolałem – wbrew oczywistym dowodom logicznym i coraz większej ilości dowodów empirycznych – przyjąć z góry, a priori, że istnieje jakiś inny świat (typu katolickiego czy islamskiego „nieba”, etc.), dokąd zmierzamy. Dziś coraz bardziej fascynuje mnie fenomen „niczego”. Wszystkoizm bywa zgubny. O wiele ciekawsze jest pytanie o nieistnienie i niebyt, niż o jakąś tworzoną przez spiskowców „pełnię”.
Jest taka zasada „mniej znaczy więcej”. Nauka i technika mają osiągnięcia. Ludzkość jako całość osiągnęła w ciągu swej trwającej miliony lat drogi wielki sukces. Jako żywo żadna istota nadnaturalna nie kiwnęła nawet palcem, żeby zbudować lub chociaż próbować pomóc ludzkości w budowie świata. Owszem, jest źle. Ale wielkie arcydzieła geniuszu ludzkiego interesują mnie bardziej niż wszystkie razem wzięte brednie o Annunaki i tym podobnych bredniach.
Na szczęście przebudziłem się ze spiskowego snu. Owszem, w pewnym stanie umysłu, w depresji na moment pomaga, ale nie w większym stopniu niż setka wódki, wypalony papieros czy szybki numerek. Tak sądzę, wiem, że to, co piszę zupełnie nie zgadza się z profilem „Wolnych Mediów” i bardzo dobrze. Może słusznie portal jest cenzurowany? Za swoją proislamskość i mam wrażenie prorosyjskość? Czy pomyślałeś kiedyś, pisząc kolejny tekst o porwaniach UFO, że możesz się mylić? Ba, że twój tekst może kogoś najpierw nakręcić, a potem wpędzić w dół? Że możesz kogoś nawet zabić, głosząc, że UFO obroni nas przed całym złem świata tego?
Czy wiesz, że katolicyzm i ufologia oraz okultyzm, ezoteryka i inne brednie z medycyną alternatywną na czele stoją w jawnej sprzeczności z nauczaniem „Biblii”, Tradycji i Magisterium Kościoła? Wiesz. Tylko nic sobie nie robisz z tego, że kolejnym tekstem o UFO mącisz ludziom w głowach.
Owszem, można naukę rozwijać, a nawet przekraczać. Ale żeby coś przekroczyć, daruj, najpierw trzeba sobie co nieco przypomnieć z lekcji matematyki, fizyki, chemii. Przykro mi. Ale tak to wygląda, jeśli zastosujemy logikę wyłączonego środka. Albo jest UFO, albo go nie ma. Tertium non datur. Osobiście sądzę, że nie ma nie tylko rozwiniętych cywilizacji pozaziemskich, ale na dobitkę nigdzie życie, o ile w ogóle, nie wyszło poza stadium wysoko wytrzymałych bakterii, takich, jakie można spotkać w ekstremalnych temperaturach na Ziemi.
Pamiętaj – lepsza smutna prawda niż piękne mitologie. I zamiast czekać na pomoc (albo inwazję) z kosmosu, zajmijmy się naszą zniszczoną Ziemią. Bo jestem niemal pewny, że to wszystko, co mamy. Mało? Lepsze zawsze coś niż nic. Oczywiście, odrzucając dziś wszelkie teorie spiskowe hurtem, może wylewam dziecko z wanną. Może się mylę. Ale jeśli się mylę, to musisz przedstawić mi twarde dowody, a nie kopiowane filmiki AI krążące w tym śmietnisku, jakim z wolna staje się internet. Może błędem było wyjście internetu poza ośrodki akademickie i udostępnienie jej „wszystkim bez wyjątku”.
Nauka zawsze była i musi pozostać elitarna, tak samo jak akademickie teologie. Masy zawsze pociągały wszelkie sensacje – igrzyska, walki gladiatorów, publiczne egzekucje i reszta tego syfu. Odrzuciwszy spiskową teorię dziejów (nota bene Marksa!), czuję się wolny. Nawet, jeśli po śmierci czeka mnie mniej niż nicość, to specjalnie się tym teraz nie martwię. Możesz mi pogrozić. „O, poczekaj, Bozia cię pokarze!”. Mój drogi – to już przerabiałem i nie rusza mnie to.
Jeśli czytasz ten tekst, to znaczy, że zdarzył się jedyny cud w historii ludzkości: redakcja puściła skrajnie redukcjonistyczny i antyspiskowy tekst. A więc cuda się zdarzają! A tak poważnie – poczytaj coś innego. Ja właśnie sobie czytam zaległe lektury, zebrało się tego sporo. Jasne, że ludzkość potrzebuje „czegoś więcej” niż zaspokajanie I i II prawa biologicznego.
Można więc wykorzystywać teorie spiskowe do pisania fascynujących powieści fantastycznych. Ale uczciwość nakazuje nadmienić, że przedstawione zdarzenia są nieprawdziwe. Piękno języka jest często lepsze niż najbardziej skomplikowana, wciągająca fabuła. Dziękuję za przeczytanie mojego tekstu.
Autorstwo: Rafał Sulikowski
Źródło: WolneMedia.net
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS