A A+ A++

Bardzo długo nie mieliśmy okazji testować monitorów Samsunga na łamach ITHardware, a mówimy przecież o najpopularniejszym producencie wyświetlaczy dla graczy. To się właśnie zmienia i to z przytupem, bo wracamy z testem 49-calowego Odyssey OLED G9 (G95SC) o proporcjach 32:9. Co ciekawe, ostatni gamingowy model tego producenta, który mieliśmy na redakcyjnym warsztacie sześć lat temu, również był monitorem o takich ultrapanoramicznych proporcjach, co wynika z faktu, że koreański gigant był jednym z prekursorów tego typu wyświetlaczy. Samsung Odyssey OLED G9 (G95SC) to jednak zdecydowanie nowocześniejszy sprzęt, swoisty pokaz tego, jakie zmiany zaszły w tym segmencie rynku. Już teraz możemy jednak zdradzić, że nie jest to róża bez kolców. Zaintrygowani? W takim razie zapraszamy do lektury. 

Wracamy z testem z gamingowego monitora Samsunga, a konretnie 49-calowego Odyssey OLED G9 (G95SC) o proporcjach 32:9.

Samsung Odyssey OLED G9 to jak już wspomniałem monitor wyposażony w 49-calowy panel QD-OLED. Charakteryzuje się on rozdzielczością 5120 × 1440 pikseli, co oznacza proporcje 32:9, więc mamy tu do czynienia z wyświetlaczem będącym ekwiwalentem dwóch 27-calowych modeli QHD. A że to produkt skierowany do graczy, G95SC pochwalić może się też wysoką częstotliwością odświeżania 240 Hz i niskim czasem reakcji 0,03 ms (GtG), który jest charakterystyczny dla matryc OLED. Oczywiście nie zabrakło także obsługi technologii synchronizacji adaptacyjnej (FreeSync Premium Pro). Zastosowany tu panel jest oczywiście zakrzywiony w stronę gracza, co przy tak długich przekątnych ekranu zdecydowanie ma sens, ale szkoda, że promień krzywizny to tylko 1800R, w tym przypadku pokusić można było się o 1500R lub nawet 1200R. Gaming rządzi się swoimi prawami, więc monitor otrzymał także podświetlenie RGB Core Lighting, które przystosowuje się  do otoczenia i wyświetlanego obrazu.

Tym, co wyróżnia Samsunga Odyssey OLED G9 (G95SC), poza rozmiarem i proporcjami ekranu oczywiście, jest także funkcjonalność Smart TV, dzięki czemu monitor może jednocześnie robić za telewizor z natywną obsługą popularnych aplikacji streamingowych, bez konieczności podłączania innych urządzeń, ponieważ na pokładzie jest nawet obsługa sieci bezprzewodowej Wi-Fi 5. Tu przydadzą się też wbudowane głośniki, ale mamy nadzieję, że są one lepszej jakości niż te, które najczęściej lądują w monitorach. Jak zapewne się już domyślacie, monitor pokroju Samsunga Odyssey OLED G9 (G95SC) nie może być tani, ale jednocześnie ok. 5500 zł, jakie trzeba zapłacić za ten produkt, wydaje się całkiem uczciwą ceną, jeśli spojrzymy na inne gamingowe OLED-y, szczególnie w takim rozmiarze, a do tego trzeba przecież dołożyć funkcjonalność Smart TV.

Samsung Odyssey OLED G9 (G95SC) – specyfikacja

Specyfikacja Samsung Odyssey OLED G9 (G95SC)
Przekątna matrycy 49”
Rozdzielczość natywna 5120 x 1440 pikseli
Częstotliwość odświeżania 240 Hz; 48 – 240 Hz FreeSync z LFC
Gęstość pikseli 109
Typ panelu OLED
Powłoka matrycy Antiglare
Maksymalna jasność 250 cd/m2 (SDR)
Kontrast statyczny nieskończony
Kąty widzenia 178/178 st.
Czas reakcji (MPRT) 0,03 ms
Dodatkowe funkcje wbudowane głośniki, USB-C, WLAN, Smart TV
VESA tak, 100×100
Złącza DisplayPort 1.4, HDMI 2.1, micro-HDMI 2.1 3x USB-C (2x downstream, 1x upstream)
Waga 12,9 kg

Samsung Odyssey OLED G9 (G95SC) – budowa zewnętrzna i wykonanie

Przyznam szczerze, że opakowanie Odyssey OLED G9 nie zdradza, że w jego wnętrzu kryje się produkt klasy premium. Jest do bólu standardowe, ponieważ całość zamknięto w zwyczajnym brązowym kartonie, a sam monitor zabezpieczono jedynie styropianem (jego stan zdradzał, że sprzęt dużo już przeszedł, co świadczyć może o tym, że nie jest to wystarczająca ochrona dla tego typu produktu). Poza tym w zestawie znajdziemy tylko przewód zasilający, zasilacz, adapter VESA (100 mm), pilot i kabel DisplayPort, więc producent nie pokusił się nawet o HDMI. Na szczęście sam montaż jest relatywnie szybki, choć oczywiście rozmiar monitora nie ułatwia zadania. Niemniej wystarczy przymocować ramię do tylnego panelu na zatrzask i przykręcić podstawę szybkośrubką. Nie potrzeba żadnych narzędzi, a całość zajmuje może minutę i jesteśmy gotowi do działania. Warto jednak najpierw przygotować sporo wolnego miejsca, bo Odyssey OLED G9 to kolos, który mierzy 1194,7 × 529,3 × 236,9 mm.

Samsung Odyssey OLED G9

Na szczęście pierwszy kontakt z samym monitorem potwierdza, że mamy do czynienia z produktem wysokiej klasy. Zarówno podstawa, jak i cały tylny panel, wykonane zostały z metalu, co niewątpliwie się chwali, bo nawet w klasie premium przeważnie widujemy tu plastik. Wszystkie elementy spasowane są bardzo precyzyjnie i nie uświadczymy tu żadnych niedociągnięć czy szczelin, choćby między obramowaniem ekranu, co zdarza się w tańszych monitorach (choć już coraz rzadziej). Generalnie Samsung Odyssey OLED G9 to kawał solidnego sprzętu i trudno się przyczepić do czegokolwiek w tym aspekcie. 

Samsung Odyssey OLED G9

Także design to mocna strona tego monitora, bo producent postawił na połączenie srebrnych i czarnych elementów, które dobrze razem wyglądają, nadając całości nieco bardziej eleganckiego sznytu. Samsung nie zapomniał też “kluczowym” elemencie gamingowego sprzętu, czyli podświetleniu, w postaci pierścienia wokół mocowania ramienia. Podświetlenie Core Lighting potrafi przystosowywać się do otoczenia i wyświetlanego obrazu, oferując pełne spektrum RGB i choć wygląda to całkiem przyjemnie, to jednak uważamy, że tego typu ozdobniki są zupełnie zbędne w przypadku monitorów. 

Samsung Odyssey OLED G9

Tu przechodzimy do ergonomii i komfortu użytkowania. Podstawa w tym przypadku pozwala na regulację wysokości (zakres 120 mm) i pochylenia (od -2° do 15.0°), czyli zabrakło obrotu na boki. Na plus zaliczyć trzeba jednak fakt, że sama podstawa, choć sporych rozmiarów, jest całkowicie prosta, dzięki czemu możemy wykorzystać jej przestrzeń, by np. odłożyć na niej kontroler czy telefon. Nie do końca przypadła nam jednak do gustu powłoka antyodblaskowa na błyszczącym panelu monitora, bo mimo że przeważnie dobrze radzi sobie z refleksami, ma problemy z odbiciami światła otoczenia, gdy ich źródła znajdują się przed wyświetlaczem, przez co pogarsza się percepcja głębokiej czerni typowej dla OLED-a. Jeśli więc macie okno za sobą, warto zadbać o odpowiednie zaciemnienie pomieszczenia, bo nie ukrywam, że panele WOLED od LG zauważalnie lepiej radzą sobie w jasnych pomieszczeniach. 

Jednym z zauważalnych ulepszeń G9 w stosunku do poprzednika (G8) jest powrót do pełnowymiarowych złączy. Tym samym zamiast mini-DisplayPort i micro-HDMI, G9 oferuje już standardowe wersje  DisplayPort 1.4 i HDMI 2.1. Co prawda znajdziemy tu również port micro-HDMI 2.1, ale to już dodatkowa opcja. Całości dopełniają trzy porty USB typu C (3.0), z czego jeden port trzeba podłączyć do naszego PC, aby korzystać z dwóch pozostałych. Zresztą te USB-C to nieco zmarnowana szansa, bo nie obsługują one DisplayPort czy Power Delivery, a Samsung nie zdecydował się też na przełącznik KVM. Co więcej, zabrakło tu przeważnie spotykanego gniazda słuchawkowego minijack (3,5 mm). Zresztą dostęp do wszystkich portów, poza micro-HDMI, jest mocno utrudniony, bo umieszczono je we wnęce, a przy tym rozmiarze monitora i braku możliwości obrotu na boki trzeba się mocno nagimnastykować, by coś podpiąć. 

Samsung Odyssey OLED G9

Na koniec tej sekcji pozostała jeszcze kwestia głośników, bo Samsung Odyssey OLED G9 otrzymał wbudowany zestaw stereo o mocy 2x 5W. Nie oszukujmy się, monitorowe głośniki przeważnie brzmią fatalnie, ale tutaj grają całkiem przyzwoicie, nie wprowadzając tak dużych zniekształceń, więc możemy mówić o pozytywnym zaskoczeniu. Nie jest to może poziom telewizorowych głośników, ale do codziennego użytku jak najbardziej się nadadzą, choć do gier, muzyki czy filmów i tak radzimy zainwestować w słuchawki czy soundbar.

Samsung Odyssey OLED G9 (G95SC) – menu ekranowe (OSD)

Menu ekranowe Samsung Odyssey OLED G9 to z kolei jeden wielki galimatias, wynikający z tego, że producent nie mógł się zdecydować, czy ten sprzęt miał być bardziej monitorem, czy też może telewizorem. Podobnie jak jego poprzednik, Odyssey G9 korzysta bowiem z menu ekranowego (OSD), które przypomina (jest w sumie identyczne) to z platformy Smart TV od Samsunga. Można nim sterować na trzy sposoby: za pomocą pięciokierunkowego dżojstika umieszczonego na tylnym panelu (lokalizacja jest dość niefortunna), aplikacji mobilnej (np. na telefonie) oraz dołączonego do zestawu prostego pilota, który przypomina ten od telewizorów koreańskiej firmy. 

Samsung Odyssey OLED G9

Zacznijmy od plusów. Samą funkcjonalność Smart TV zaliczamy na plus, bo za jej pomocą mamy bardzo szybki i łatwy dostęp do popularnych aplikacji, takich jak YouTube (szkoda tylko, że na pilocie zabrakło skrótu do tej apki), Netflix, Prime Video czy Disney+, a natywna obsługa tych platform może zapewniać też lepszą obsługę HDR niż Windows, który jak wiadomo ma z tym jeszcze spore problemy. Pochwalić trzeba także liczbę opcji i ustawień, jakie oferuje Samsung Odyssey OLED G9, bo te wykraczają poza to, co przeważnie widzimy w gamingowych monitorach. Wspomnieć należy także o możliwości aktualizacji firmware’u przez Internet czy funkcjonalności Bluetooth, a wszystko działa całkiem sprawnie.

Samsung Odyssey OLED G9
Samsung Odyssey OLED G9

Niemniej jednak dychotomiczny charakter tego urządzenia sprawia, że bardzo trudno się po nim nawiguje, trudno znaleźć pożądane opcje, a interfejs wydaje się po prostu zaśmiecony. Czasem, żeby dostać się do naprawdę podstawowych ustawień (choćby kolorów), trzeba się naprawdę naklikać, a nie pomaga też fakt, że tak naprawdę mamy tu w sumie dwa różne OSD – gamingowe, które jest mocno okrojone i telewizorowe, które jest za bardzo rozdęte. Co gorsze, dżojstik z tyłu ekranu daje nam dostęp tylko do tego drugiego i chcąc się dostać do tego gamingowego, potrzebujemy pilota lub aplikacji (które z kolei nie pozwalają na szybki dostęp do Smart TV). Co więcej, natrafić można tu na takie „kwiatki”, jak możliwość wywołania OSD dżojstikiem, którego jednak nie wyłączymy w taki sam sposób, bo do jego dezaktywacji potrzebujemy pilota lub aplikacji – w innym wypadku musimy czekać aż samo wygaśnie po kilkudziesięciu sekundach. Chyba nie trzeba tłumaczyć, jak irytujące to bywa i generalnie coś poszło tu mocno nie tak. Sytuację mogłaby naprawić aplikacja systemowa z OSD, ale choć tego typu rozwiązania u konkurencji są normą, tutaj takowej nie uświadczymy.

Samsung Odyssey OLED G9 (G95SC) – kolory i kontrast + HDR

Choć na stronie producenta przeczytać można, że monitor jest fabrycznie kalibrowany i raport z kalibracji powinien znajdować się w zestawie, to jednak testowy egzemplarz takowego nie posiadał, więc nie mogę się do niego odnieść. Liczyłem jednak na bardzo dobre rezultaty w związku z tym, że mamy tu do czynienia z 10-bitowym panelem QD-OLED i przeważnie tego typu matryce wypadały bardzo dobrze w naszych testach. Pierwsze pomiary kolorymetrem, zgodnie z oczekiwaniami, wykazały, że monitor pochwalić może się niezwykle szerokim gamutem. Bryła pokrywa 100% przestrzeni sRGB, przy całkowitej objętości równej aż 172,6% tego standardu. W przypadku Adobe RGB było to odpowiednio 96,1% i 118,9%, a DCI-P3, czyli standardu wykorzystywanego przez branżę filmową, który jest natywnym gamutem Odyssey OLED G9, 99,7% i 122,3%. Domyślnie oznacza to, że kolory są mocno przesycone, wręcz cukierkowe, ale możemy łatwo to skorygować, zmieniając przestrzeń kolorów na automatyczną w ustawieniach monitora, gdzie gamut zostanie odpowiednio przycięty. 

Ustawienia domyślne (tryb Eco)

  • Punkt bieli: 6891 K
  • Jasność bieli: 168,1 cd/m2
  • Jasność czerni: 0 cd/m2
  • Kontrast rzeczywisty: ∞:1
  • Średni błąd Delta E: 3,29 (sRGB)

Jasność skalowana jest tu dość nietypowo do 50 i fabrycznie ustawiona na 30, przez co otrzymujemy tylko 168,1 nitów dla bieli, a także 0 nitów dla czerni. Oznacza to praktycznie nieskończony kontrast statyczny, pozwalający się cieszyć obrazem o nienagannej głębi. Nie najlepsza jest tylko domyślna temperatura barwowa, która wynosi 6891 K, w efekcie czego czysta biel delikatnie ucieka w kierunku błękitu. Chcąc uzyskać wierność reprodukcji, obraz należy bezwzględnie ocieplić. Średni błąd Delta E dla sRGB ma wartość 3,29,ale już maksymalny 7,63. Nie lepiej wygląda to w przypadku DCI-P3 i Adobe RGB, ale i tak największym problemem jest fakt, że notujemy niezwykle wysokie błędy odcienia wśród barw podstawowych. Tym samym, chcąc uzyskać bardziej precyzyjne kolory, nie mówiąc już o wykorzystaniu tego monitora do obróbki grafiki czy wideo, nie obejdzie się bez dodatkowej kalibracji i profilowania. Monitor teoretycznie nie ma wbudowanego trybu sRGB, ale opcja automatycznej przestrzeni niejako załatwia ten problem. Nie zabrakło tu możliwości wyboru gammy i bardziej zaawansowanych ustawień, choćby w zakresie kolorów, które wynikają z zastosowania telewizorowego softu od Samsunga. 

HDR

Zanim przejdę do omówienia HDR w tym monitorze, muszę najpierw pożalić się, że odpowiednie ustawienie tej technologii w przypadku Samsung Odyssey OLED G9 to mordęga wynikająca z niezrozumiałych decyzji podjętych w trakcje projektowania OSD. Trzeba tu pamiętać o wielu dodatkowych opcjach – samodzielnie ustawić jasność na najwyższą, przestawić przestrzeń kolorów z auto na natywną, zmienić opcję jasności szczytowej itd. – które u rywali przełączają się automatycznie. 

Samsung Odyssey OLED G9 obsługuje zarówno HDR10, jak i HDR10+, ale brakuje tu wsparcia dla choćby Dolby Vision. Monitor otrzymał certyfikat VESA DisplayHDR True Black 400, co również zdaje się potwierdzać wysoki poziom szerokiego zakresu tonalnego i rzeczywiście w praktyce wypada on bardzo dobrze, co wynika głównie ze specyfiki paneli OLED. Ich samoemisyjne diody idealnie bowiem nadają się do HDR, gdyż pozwalają na sterowanie na poziomie pojedynczego piksela, aby dokładniej wyświetlać zarówno bardzo ciemne sceny, jak i te najjaśniejsze. 

Wiadomo również, że jakość HDR zależy także od jasności i tutaj Samsung Odyssey OLED G9 także daję radę, ale z pewnym zastrzeżeniem (o czym za chwilę). Monitor potrafi osiągnąć nawet przeszło 1000 nitów, ale dla bardzo małego skrawka ekranu (1-2%), bo już przy 10% wartość ta spada do około 450 nitów, a przypadku pełnej sceny do poziomu, jaki odnotowaliśmy w przypadku SDR, czyli ok. 250 nitów. Monitor posiada jednak agresywny automatyczny ogranicznik jasności (ABL), który przyciemnia duże obszary jasnych obiektów (świetnie widać to na przykład podczas minimalizowania i maksymalizowania okien). 

Okno 1% 5% 10% 25% 50% 100%
Jasność HDR  (w nitach) 997 772 452 373 304 251

G9 ma jednak podobną przypadłość jak jego poprzednik G8, czyli maksymalna jasność na kartach graficznych Radeon jest wyraźnie niższa, tj. ok. 450 nitów zamiast 1000 i to pomimo certyfikatu AMD FreeSync Premium Pro. Warto mieć to na uwadze przy zakupie monitora. Z kolei niewątpliwym atutem Odyssey OLED G9 jest fakt, że nie jesteśmy skazani na kiepską implementację HDR w Windowsie, bo wiele aplikacji możemy uruchomić natywnie na monitorze w ramach funkcjonalności Smart TV. 

Samsung Odyssey OLED G9 (G95SC) – kąty widzenia, jasność i podświetlenie

Niewiele można napisać na temat kątów widzenia w tym monitorze. Matryce OLED zapewniają najlepsze kąty widzenia, przebijając nawet to, co oferują wyświetlacze IPS w tej materii. W przypadku 49-calowego monitora ma to niebagatelne znaczenie, gdyż umożliwia komfortowe korzystanie ze sprzętu praktycznie z dowolnej pozycji, nawet przez kilka osób (choć w przypadku zakrzywionego trybu najlepiej, jeśli użytkownik siedzi centralnie przed ekranem) – ten element zasługuje więc na najwyższą ocenę. 

Kolejna porcja testów w naszej metodologii obejmuje kontrolę jakości podświetlenia, jednak OLEDy nie korzystają z takowego sensu stricto, gdyż każda dioda może świecić niezależnie od innych. Sprawdźmy zatem, jak wypada jasność w trybie SRD – OLEDy odstają w tym aspekcie od topowych LCD-ków, co widać po poniższych wynikach, gdzie Samsung dobił jedynie do ok. 250 nitów. Problematyczny jest także ABL (Automatic Brightness Limiter), który potrafi wyraźnie przyciemniać obraz wraz z powiększaniem okna, co widać dobrze, kiedy maksymalizujemy okno przeglądarki, więc pomiary były wykonywane na małym oknie. Trzeba przy tym pamiętać, że nieskończony kontrast sprawia, że niższa jasność nie stanowi tak dużego problemu. Oczywiście, równomierność jasności ekranu również stoi na najwyższym, nieosiągalnym dla LCD-ków poziomie. 

Rzeczywista jasność SDR względem ustawień w OSD Samsung Odyssey OLED G9
100% 241,08 cd/m2
90% 232,40 cd/m2
80% 221,11 cd/m2
70% 209,93 cd/m2
60% 184,57 cd/m2
50% 158,90 cd/m2
40% 133,97 cd/m2
30% 109,58 cd/m2
20% 80,38 cd/m2
10% 70,52 cd/m2
0% 64,55 cd/m2

Samsung Odyssey OLED G9 (G95SC) – gaming (240 Hz, Adaptive Sync, input lag)

Samsung Odyssey OLED G9 to przede wszystkim sprzęt dla graczy. Począwszy od proporcji 32:9, które poszerzają zakres widzenia, co w połączeniu z zakrzywieniem ekranu pozwala lepiej zanurzyć się w grze. Do tego dochodzi odświeżanie na poziomie 240 Hz, co razem z błyskawicznym czasem reakcji typowym dla OLED-ów zapewnia rewelacyjną jakość obrazu, bijąc w tym aspekcie nawet najszybsze TN-ki. 

samsung

Nie uświadczymy tu praktycznie żadnego widocznego smużenia czy powidoków, a rozmycia przy 240 Hz są tak minimalne (wyraźnie większy blur pojawia się jednak przy niższych wartościach odświeżania, np. 60 Hz, a to za sprawą tzw. sample-on-hold, co jest typowe dla OLED-ów), że przesiadka w przypadku osób, które dopiero rozpoczynają przygodę z OLED-ami, może być szokująca. Szkoda jednak, że producent nie pokusił się o implementację technologii Black Frame Insertion (BFI), czyli swoistej wariancji na temat strobingu w monitorach LCD, co mogłoby jeszcze zredukować i tak minimalny blur. Zmierzony przez nas średni czas reakcji wyniósł zaledwie 1 ms. To może nie 0,03 milisekundy, jakie deklaruje producent, ale najlepszy uzyskany przez nas wynik to 0,6 ms (różnica wynika z założonej przez nas zdecydowanie bardziej restrykcyjnej tolerancji RGB). To wartości praktycznie nieosiągalne dla typowych modeli LCD. 

Samsung Odyssey OLED G9 (G95SC)

Synchronizacja adaptacyjna

Monitor jest kompatybilny z techniką Adaptive-sync VRR, która obejmuje w tym przypadku obsługę zarówno G-Sync Compatible, jak i FreeSync Premium Pro, dlatego synchronizacja odświeżania z liczbą klatek generowanych przez GPU działa zarówno na kartach NVIDII, jak i AMD. W obu przypadkach zgodnie z założeniami, przeciwdziałając rozrywaniu obrazu (screen tearing) oraz przycinaniu (stuttering), ale pojawia się też charakterystyczne dla OLED-ów migotanie obrazu związane z technologią VRR. To widoczne jest jednak jedynie w ciemnych scenach podczas skoków liczby kl./s, więc im stabilniejsza wydajność, tym mniejszy problem.

Input lag

Do pomiaru input lag wykorzystujemy proste urządzenie OSRTT, które świetnie sprawdza się w tej roli. Wynik uzyskany przez Samsung Odyssey OLED G9, czyli 3,2 ms, jest jednym z najlepszych wyników, jaki zanotowaliśmy w naszych testach i gwarantuje brak odczuwalnych opóźnień. 

Samsung Odyssey OLED G9 (G95SC)

Wsparcie dla konsol

Samsung Odyssey OLED G9 nieźle współpracuje z konsolami, ale pomimo obecności HDMI 2.1 nie obsługuje 4K w 120 Hz na PS5 i Xbox Series X. Zarówno PS5, jak i Xbox Series X/S, wspierają rozdzielczości 1440p (choć trzeba pamiętać, że w przypadku Xboxów HDR nie jest dostępny w tej rozdzielczości), a monitor zapewnia też kompatybilność z VRR. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że obie konsole nie obsługują tak szerokich proporcji. 

Samsung Odyssey OLED G9 (G95SC) – pobór mocy

Monitor najwięcej energii pobiera wtedy, gdy wyświetla białe tło, a jego jasność ustawiona jest na maksimum. Pomiar wykonany watomierzem Whitenergy EKO w takich warunkach pozwala na wskazanie zapotrzebowania szczytowego, które nie zostanie przekroczone podczas codziennego użytkowania. Nie mniej ważne jest zużycie energii w stanie czuwania, kiedy panel jest wygaszony i teoretycznie nie wykonuje żadnej pracy, ale jednocześnie nie został odcięty od gniazdka sieciowego. Samsung Odyssey OLED G9 pobiera tylko 1,2 W trybie czuwania, a jego maksymalny pobór to 151,9 W (z włączonym HDR). To dość wysoki wynik, ale decydując się na zakup tej klasy monitora trzeba liczyć się z minimalnie wyższymi rachunkami za prąd. 

Samsung Odyssey OLED G9 (G95SC) – Ocena i Opinia

Samsung Odyssey OLED G9 wzbudza we mnie mieszane uczucia, choć zdaję sobie sprawę, że jest to bardzo niszowy sprzęt, skierowany do wąskiego grona odbiorców, którzy będą w stanie wykorzystać jego potencjał choćby w zakresie wielozadaniowości i w grach. Mocną stroną tego produktu jest niewątpliwie matryca QD-OLED ze wszystkimi jej właściwościami, począwszy od głębokiej czerni, przez bardzo szeroki gamut, po niezwykle niski czas reakcji. Jeśli dołożymy do tego ultraszerokie proporcje ekranu i częstotliwość odświeżania na poziomie 240 Hz (plus bardzo niski input lag), to otrzymamy jeden z najbardziej immersyjnych monitorów dla graczy, jakie znaleźć można na rynku. Tego typu ultrapanoramiczny ekran może nie sprawdza się we wszystkich gatunkach, ale w np. grach wyścigowych potrafi przyprawić o opad szczęki. 

Samsung Odyssey OLED G9

Docenić trzeba także funkcjonalność Smart TV, która pozwala szybko uruchamiać popularne aplikacje streamingowe. Do tego dochodzą naprawdę niezłe głośniki, bardzo dobra jakość wykonania czy Core Lighting na tylnym panelu dla fanów podświetlenia RGB. Zaletą Odyssey OLED G9 są również jego możliwości w zakresie produktywności, bo w gruncie rzeczy mamy tu do czynienia z dwoma 27-calowymi monitorami QHD. Trzeba jednak zaznaczyć, że ostrość czcionek na OLED-ach generalnie nie jest najlepsza i tutaj daje się to we znaki, a fringing również jest widoczny, choć nie tak bardzo jak na matrycach pierwszej generacji.

Samsung Odyssey OLED G9 ma jednak także słabsze strony.

Samsung Odyssey OLED G9 ma jednak także słabsze strony. Zacznijmy od fabrycznej kalibracji, która jak na dzisiejsze standardy i to, co oferuje konkurencja, jest po prostu kiepska. Nawigacja po OSD potrafi irytować i choć doceniam ogrom opcji, to jego podwójna natura i konieczność korzystania z dodatkowych kontrolerów do uzyskania pełnej funkcjonalności kładą się tu cieniem. Do tego jasność w SDR jest relatywnie niska, choć trzeba pamiętać, że to OLED. W HDR z kolei są problemy na Radeonach, a do tego brakuje obsługi Dolby Vision. Co gorsze, ASUS i MSI oferują już 3 lata gwarancji na swoje OLED-y, w tym na wypalanie obrazu, tymczasem Samsung nie zapewnia nam takiej ochrony przed tym zjawiskiem, co może budzić pewne wątpliwości przy zakupie za co najmniej 5500 zł. Biorąc to wszystko pod uwagę, Samsung Odyssey OLED G9 otrzymuje od nas ocenę 7 na 10. 

Ocena Samsung Odyssey OLED G9 (G95SC)

Samsung Odyssey OLED G9 (G95SC) – opinia

 Samsung Odyssey OLED G9 (G95SC) – Zalety:

  • Ogromny immersyjny ekran 32:9
  • OLED = Nieskończony kontrast, głęboka czerń
  • Szerokie pokrycie popularnych gamutów
  • Automatyczna emulacja popularnych gamutów
  • Obsługa HDR na wysokim poziomie (szczytowa jasność sięgająca blisko 1000 nitów)
  • 240 Hz i superniskiniski czas reakcji (praktycznie brak smużenia i powidoków)
  • Możliwość prostej aktualizacji firmware’u
  • Bardzo niski input lag
  • Brak problemów z nierównomiernym podświetleniem i innymi przypadłościami LCD-ków (bleeding, IPS Glow)
  • Jakość wykonania
  • Dwa HDMI 2.1 na pokładzie (jedno w wersji micro)
  • Dobrej jakości głośniki

 Samsung Odyssey OLED G9 (G95SC) – Wady:

  • Kiepska fabryczna kalibracja
  • Nawigacja i obsługa OSD to utrapienie
  • Niska jasność w SDR 
  • Brak obsługi Black Frame Insertion
  • Probelmy z maks. jasnością na Radeonach
  • Migotanie obrazu w VRR
  • Brak obsługi Dolby Vision
  • USB-C bez DP i PD
  • Konkurenci oferują 3 lata gwarancji na wypalanie

Cena (na dzień publikacji): 3999 zł

Gwarancja: 36 miesięcy (obejmuje wypalanie obrazu)





Obserwuj nas w Google News

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKomunikat Burmistrza Miasta Grajewo
Następny artykułSklepienie kościoła w Racławiczkach odzyskało dawny blask