Pierwsze zapowiedzi Macieja Laska nie pozostawiają wątpliwości: projekt będzie wstrzymany i poddany audytowi — choć już teraz Lasek i inni politycy przyszłej koalicji nie pozostawiają wątpliwości: lotnisko w Baranowie nie powstanie, bo jest przeskalowane, za drogie i po prostu nas na nie nie stać. Jednocześnie jednak z zapowiedzi wynika, że z projektu CPK zachowany zostanie komponent kolejowy, czyli przede wszystkim budowa szybkiej kolei Warszawa-Łódź oraz jej przedłużenie, czyli lansowany za czasów poprzedniego rządu PO-PSL projekt „igreka” (czyli szybkiej kolei łączącej Warszawę z Poznaniem i Wrocławiem).
No dobrze, ale co z częścią lotniczą? Problemy są bowiem jak najbardziej realne: przepustowość Lotniska Chopina jest na wyczerpaniu, a to dodatkowo ogranicza możliwości LOT, dla którego CPK miał być nowym domem, w którym narodowy przewoźnik rozwinie skrzydła. W odpowiedzi słyszymy ponownie powrót do zapowiedzi z okolic 2015 r. Są to m.in. rozbudowa Lotniska Chopina do poziomu obsługi 30 mln pasażerów rocznie, rozbudowa Modlina z możliwą budową drugiego pasa startowego i potencjalne odkurzenie idei duoportu z Chopinem, lepsze wykorzystanie potencjału lotnisk w Radomiu i Łodzi. Czy to słuszne rozwiązanie? Zacznijmy od początku.
Z CPK czy nie, Lotnisko Chopina i tak trzeba rozbudować
Zacznijmy od rzeczy podstawowej: choć politycy PiS i prezes lotniskowej spółki Mikołaj Wild upierają się przy dacie uruchomienia portu w 2028 r. nikt nie ma wątpliwości, że jest to całkowicie nierealny termin (co w nieoficjalnych rozmowach przyznają zresztą niektórzy przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy). Dość powiedzieć, że cztery lata trwała budowa lotniska Warszawa-Radom, które może obsługiwać 1 mln pasażerów rocznie, czyli… 40 razy mniej niż dalece bardziej skomplikowany projekt CPK. Oznacza to, że nawet jeśli port w Baranowie dostanie zielone światło, nie będzie gotowy przed 2030 r. (co i tak byłoby dość optymistycznym założeniem). Tu zaś pojawia się kolejny temat, czyli rozbudowa Lotniska Chopina. Warszawski port w tym roku obsłuży 18,5 mln podróżnych, a zarządzający nim PPL od lat narzeka na to, że lotnisko się zapycha. Jaka jest przepustowość największego lotniska? Tak naprawdę trudno powiedzieć, bo lotnisko faktycznie jest zapchane w tzw. szczytach, czyli porannych i wieczornych falach wylotowo-przylotowych. Sam prezes PPL Stanisław Wojtera mówił niedawno, że po kosmetycznych inwestycjach (takich, które nie wymagają rozbudowy terminala) lotnisko będzie w stanie obsłużyć za 5 lat ok. 24 mln pasażerów. To jednak szacunki, które wciąż opierają się na założeniu, że CPK powstanie w 2028 r. Zgodnie z zapowiedziami Macieja Laska, przepustowość Chopina można zwięk … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS