A A+ A++

Prezenty dla nauczycieli na zakończenie roku to zwyczaj stary niemal jak sama szkoła. Im droższe się stają, tym więcej mają jednak przeciwników. W tym samych nauczycieli.

Pani Martyna z Katowic wspomina, że dawniej prezenty dla nauczycieli były symboliczne. – Kupowaliśmy kwiatki, czekoladki, czasem kawę i to już była rozpusta, bo w czasach PRL-u kawa była dobrem luksusowym – mówi pani Martyna.  

W tym tygodniu rodzice z klasy jej syna zaskoczyli ją pomysłem kupienia nauczycielce karty podarunkowej do salonu jubilerskiego.

– Syn kończy trzecią klasę, żegnamy wychowawczynię i mamy uparły się, by kupić kartę podarunkową za 700 zł. Składka na osobę nie wyszłaby wysoka, jakieś 30 zł, bo mamy chcą jeszcze dokupić po kwiatku dla pani od angielskiego i od religii. Ale nie o pieniądze mi chodzi, tylko o to, że taki prezent jest, moim zdaniem, po prostu niestosowny. Gdyby mój klient przyszedł do mnie na zakończenie współpracy z tej wartości prezentem i szef się dowiedział, że go przyjęłam, wyciągnąłby wobec mnie konsekwencje dyscyplinarne. Nauczyciele są urzędnikami państwowymi. Za swoją pracę otrzymują wynagrodzenie. Ostatnio dostali nawet podwyżki. To nie uchodzi, żeby rodzice uczniów tak ich obdarowywali – mówi pani Martyna.  

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTechnicy mechanicy nagrodzeni w konkursie organizowanym przez UM w Przemyślu
Następny artykułUjawnia historie z obdukcji. “Najgorzej jest po długim weekendzie”