– Dlatego te książki nie tylko mówią o ziemi pałuckiej, ale mówią o tym, w jaki sposób kultura polska staje się kulturą europejską. Ta szerokość myśli, którą pan profesor Lewandowski zawsze reprezentował dotyczy właśnie tego, że jesteśmy częścią większej wspólnoty, wspólnoty chrześcijańskiej, kultury europejskiej wyrosłej z dziedzictwa antycznego – powiedział prof. dr hab. UAM Wojciech Mikołajczak.
24 maja 2024 r. w żnińskiej Bibliotece Publicznej odbyła się promocja książki prof. Ignacego Lewandowskiego pt. „Prawnik, poeta, liturgista, czyli życie i dzieło dra Mikołaja Kotwicza ze Żnina ok. 1440-1507”.
Prof. Ignacy Lewandowski pochodzi z Pałuk, a dokładnie z Mięcierzyna. Ten filolog klasyczny, Zasłużony dla Powiatu Żnińskiego, zawodowo związany jest z Uniwersytetem Adama Mickiewicza w Poznaniu, stąd też na promocję jego najnowszej książki przyjechało wielu profesorów z Poznania i Torunia, którzy bardzo cenią pałuckiego profesora.
Wszystkich przybyłych na to niezwykłe wydarzenie gości powitała dyrektorka biblioteki Beata Czaczyk, która poinformowała, że wydarzenie to, jak i wydanie publikacji o dr. Mikołaju Kotwiczu objęte zostało Honorowym Patronatem Starosty Żnińskiego Zbigniewa Jaszczuka, którego na spotkaniu reprezentowała Monika Andruszkiewicz z wydziału promocji Starostwa Powiatowego w Żninie.
Stefan Czarnecki, prezes Żnińskiego Towarzystwa Kultury, które jest wydawcą trzeciej części trylogii o słynnych klasykach ze Żnina podkreślił: – To końcówka czegoś bardzo ważnego. Panie profesorze – „finis coronat opus”, uczyłem się całą noc, to chyba znaczy „koniec wieńczy dzieło”. I dzisiaj właśnie kończymy coś, co zaczęło się prawie dwadzieścia lat temu i to jest wynik ogromnej pracy pana profesora – powiedział Stefan Czarnecki.
Przypomnijmy, że pierwsza część tej trylogii poświęcona była Klemensowi Janickiemu (2916), zaś druga Erazmowi Glicznerowi i jego Kronice królów (2021). Trzecia część zaś opisująca życie i dzieło dra Mikołaja Kotwocza zamyka tryptyk wydany w jednolitej szacie graficznej w roku jubileuszu 60-lecia Żnińskiego Towarzystwa Kultury.
O profesorze Ignacym Lewandowskim prezes ŻTK powiedział, że jest to człowiek niezwykły, znany, nieprzeciętny, pracowity i bardzo skromny, co nagrodzone zostało ogromnymi brawami. – Ja się bardzo cieszę i jestem mile zaskoczony i zdziwiony tak bardzo. I podziwiam, że tylu z państwa przyszło na to spotkanie. Tylu moich znajomych z dawniejszych występów i z dzisiejszych. Naprawdę bardzo mi miło i przyjemnie. Ja sam ledwo stoję na nogach, ale chciałem tu być mimo dolegliwości, bo na moim karku usiadły dwie ósemki i się już mszczą czasem nade mną – powiedział profesor.
Na spotkaniu promującym trzecią część trylogii o znanych żnińskich klasykach obecna była Janina Sikorska, która przez 43 lata kierowała Muzeum im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu. Była żoną Czesława Sikorskiego, zasłużonego badacza dziejów Pałuk i Kujaw. – Ja pod wpływem męża pani Niny zabrałem się także do roboty – powiedział profesor, który następnie wysłuchał poematu na swoją cześć autorstwa Zbigniewa Grabowskiego , a wygłosiła go Katarzyna Rodziewicz, właścicielka Dworu Marzeń z Sielca. W imieniu Żnińskiego Towarzystwa Kultury Jadwiga Jelinek wręczyła prof. Lewandowskiemu grawer upamiętniajmy to niezwykłe wydarzenie związane z wydaniem trzeciej części publikacji: „Szanowny Pan Profesor Ignacy Lewandowski – Zasłużony dla historii polskiej literatury, Zasłużony dla Powiatu Żnińskiego, Wielki Przyjaciel Żnina i Pałuk z okazji wydania trzeciej części żnińskiej trylogii związanej z życiem i działaniem dra Mikołaja Kotwicza, w imieniu Żnińskiego Towarzystwa Kultury”.
Stefan Czarnecki przypomniał, że współpraca wydawnicza z prof. Ignacem Lewandowskim rozpoczęła się w 2015 roku kiedy to profesor z żoną Marią przyjechał do Żnina, odwiedził Muzeum Ziemi Pałuckiej w Żninie, a muzeum skierowało go do siedziby Żnińskiego Towarzystwa Kultury. – Zdarza mi się być na różnych spotkaniach i wykładach pana profesora i jak on skończy swoją mowę to ja zawsze proszę, żeby mi to wszystko dał, jakoś ściągę, co tam jest napisane i zawsze się na tym uczę. To jest mój elementarz – powiedział prezes ŻTK.
Jak powstawała książka o dr. Mikołaju Kotwiczu oraz skąd się wziął pomysł na nią powiedział sam autor, który wspomniał o zasługach w tej mierze działającego prężnie od 60 lat Żnińskiego Towarzystwa Kultury, które tę kulturę szerzy. – Wiadomo, że kultura jest dla nas najważniejsza, ta kultura ducha, oczywiście cała także, bo inne rzeczy giną. A ta kultura ducha zostaje. Chociaż niewidoczna czasem ale ona trwa. I ja chciałem właśnie jedną postać tej kultury żnińskiej i tej kultury dawnej człowieka urodzonego tu, w Żninie, wydobyć. A to jest druga połowa XV wieku, dr Kotwicz. Jak doszedłem do tego. Po prostu czytałem książkę Sikorskiego o Żninie, tam było napisane, że był taki człowiek, który nie tylko, że był prawnikiem, ale pisał wiersze po łacinie. Ja słyszałem o Kotwiczu, ale nie słyszałem, żeby pisał po łacinie cokolwiek. Jeszcze wtedy nie znałem go więc pomyślałem, że trzeba wydobyć tego człowieka, zobaczyć co on napisał po łacinie. I tak doszedłem do tego kiedy przeczytałem literaturę – powiedział profesor Lewandowski dodał: – Muszę powiedzieć, że w każdym wieku ktoś coś napisał o tym Mikołaju Kotwiczu, ale to wszystko było rozproszone w różnych czasopismach, w różnych pismach, w różnych źródłach starożytnych dawnych, po łacinie, po polsku. Pomyślałem, że wystarczy to zebrać i jakiś tomik będzie. I tak zrobiłem. Może ktoś inny zrobiłby to lepiej, ale zrobiłem co mogłem, bo czasy były dla mnie bardzo trudne, i tak powstała ta książeczka. Ja myślę, że teraz inni mogą pójść tą drogą i poszerzyć to wszystko jeszcze, napisać może zgrabniej i lepiej.
Jak zauważył profesor, Mikołaj Kotwicz w Żninie się urodził i wychował oraz uczęszczał do szkoły podstawowej. Do samej śmierci utrzymywał też kontakty ze Żninem. Dokładnie nie wiadomo kiedy ukończył studia jaki wydział na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale jeden incydent jest powszechnie znany.- Mieszkał w bursie jerozolimskiej w Krakowie, która to bursa słynęła między innymi z burd studenckich. I przy stole była żywa dyskusja, i jeden z uczestników, a jadali razem z profesorami i magistrami, wziął nie wiem czy garść, czy całą miskę z mięsem i rzucił w twarz przeciwnikowi. Tym przeciwnikiem to był Kotwicz i on dostał tym mięsem w twarz. Oczywiście zgłosił to do rektora, do sądu i tak dalej i to się skończyło zdaje się jakoś polubownie, zażądał chyba jakieś 100 złotych monet odszkodowania – usłyszano.
Mikołaj Kotwicz prawdopodobnie studiował w Bolonii we Włoszech skąd powrócił z tytułem doktora dekretów. – Tam prawo było najbardziej rozwinięte. Wrócił jako doktor i oczywiście wtedy przed nim w Polsce otwierały się wszystkie bramy kościelne i państwowe. On się zaangażował u arcybiskupa Zbigniewa Oleśnickiego – Prymasa Polski. To był kuzyn sławnego Zbigniewa Oleśnickiego z Krakowa. I tam u tegoż prymasa był notariuszem na synodach. Umiał ująć wszystko ładnie jako prawnik ,potem publikowano te jego notatki z tych różnych synodów, a brał udział w wielu. Oleśnicki zaangażował go do stworzenia zbioru ustaw państwowych i taki zbiór się ukazał. To był pierwszy drukowany zbiór paw polskich – powiedział profesor Lewandowski i dodał:- O Kotwiczu wypowiadali się jak dotąd historycy kultury, historycy kościoła i dziejów Wielkopolski oraz filologowie klasyczni. Ich badania i wypowiedzi dotyczyły zasadniczo spraw biograficznych i twórczości poetyckiej. Na tym polu, jak się wydaje, zrobiono już niemal wszystko. Stale jednak brakuje jeszcze dokładnych analiz jego tekstów prawniczych. Trzeba by tu jeszcze zrobić takie badania. Dopóki więc nie znajdą się dalsze dowody uzupełniające lub przeciwstawne wyrażonym tu moim poglądom przyjmijmy, ze namalowany przeze mnie obraz w postaci Kotwicza i jego dzieła jest prawdziwy. Ta moja opinia nie sugeruje bynajmniej, aby można było już zejść z pola dalszych dociekań wokół postaci mającej swój dobrze zauważalny udział w życiu kościelno –państwowym i kulturalnym. Zachęcam, by Kotwicz znalazł coraz więcej badaczy, którzy spojrzą i na niego samego, i na jego dzieło z jeszcze innych pozycji.
Fragment sowa wstępnego drogi do Kotwicza autorstwa profesora Lewandowskiego, które zawarte zostało w publikacji przytoczyła pracowniczka książnicy Barbara Filipiak, natomiast bibliotekarka Katarzyna Pańkowska- Potępa odczytała list przesłany przez panią prof. dr hab. Zofię Głombiowską z Uniwersytetu Gdańskiego, która wyraziła swoje uznanie dla wydanej publikacji i kolejnego wspaniałego dzieła profesora.
Głos zabrał też burmistrz Żnina Łukasz Kwiatkowski, który powiedział, że cieszy się, iż miał przyjemność osobistego uczestnictwa w spotkaniach autorskich profesora oraz podczas przyznania mu zaszczytnego tytułu Zasłużonego dla Powiatu Żnińskiego 19 października 2022 r. podczas sesji Rady Powiatu w Żninie. – Podczas wystąpienia pana profesora i słów, które usłyszeli rajcy powiatowi, bardzo długo, z tego co wiem, radni Rady Powiatu komentowali i mówili o tym przemówieniu w bardzo pozytywnym znaczeniu. Ale i ja przygotowując się do zaprzysiężenia na zaszczytny urząd Burmistrza Żnina, przygotowując swoje przemówienie tak zastanawiałem się, jakby tu zacząć te moje pierwsze słowa do nowej rady miejskiej. I tak nie wiem skąd, ale od razu przyszły mi na myśl słowa profesora Ignacego Lewandowskiego, że w zgodzie małe rzeczy wzrastają, a w niezgodzie – wielkie rozpadają się wniwecz [ich autorem jest Salustriusz, rzymski historyk i polityk czasów Cezara – przyp. red]. Piękne słowa panie profesorze. Myślę, że też zapadły mocno w pamięci radnym Rady Miejskiej tej kadencji 2024-2029. A wracając do dzisiejszego wydarzenia to z radością i dumą wspólnie z Przewodniczącym Rady Miejskiej w Żninie panem Idzim Mądrym składamy na pana ręce serdeczne gratulacje z okazji wydania tej właśnie publikacji. Dzieło to zamyka trylogię poświęconą wielkim klasykom ze Żnina i jest nieocenionym wkładem w rozwój nauki i kultury naszego regionu – powiedział burmistrz Żnina, słowa uznania i podziękowania kierując także do Stefana Czarneckiego, który zaangażował się w wydanie tej publikacji.
Podziękowania i gratulacje prof. Ignacemu Lewandowskiego oraz Stefanowi Czarneckiemu złożyła również dyrektorka książnicy Beata Czaczyk. Prezes ŻTK z kolei bukietem kwiatów podziękował szefowej żnińskiej książnicy za współpracę nie tylko przy wydaniu publikacji (biblioteka jest partnerem wydania), ale także za wspólne przygotowanie spotkania promującego książkę.
Głos zabrał prof. dr hab UAM Wiesław Malinowski, który powiedział, że jest wieloletnim towarzyszem broni profesora Ignacego Lewandowskiego z bratniego wydziału uniwersyteckiego. Nawiązał przy tym do akademickiego zwyczaju i przedstawił laudację dzieła, które wszystkich zgromadziło na tym wyjątkowym spotkaniu. – Było filologów wielu i wielu tłumaczy. Ale żaden nie śmiał tak jak L. Ignacy o pisarzach ze Żnina pisać w swojej pracy. Przyznają to dzisiaj gremialnie rodacy. Trzech synów żnińskiej ziemi badacz z Mięcierzyna wiernie, jasno i pięknie wszystkim przypomina i obraz ich dokonań przed nami rozpina. Cieszy się z tego cała Pałucka Rodzina” – usłyszano.
Słowa uznana wyraził także prof. dr hab. UAM Wojciech Mikołajczak: – Chciałem trochę szerzej powiedzieć o wartości tych książek. Wiele mówiło się tutaj o tym, że one żnińską ziemię wysławiają i przypominają synów tej ziemi. Ale każdy z czytelników tych tomów musi zauważyć, że są to ludzie, którzy poprzez swoją łacińską twórczość weszli do europejskiej kultury. Dlatego te książki nie tylko mówią o ziemi pałuckiej, ale mówią o tym, w jaki sposób kultura polska staje się kulturą europejską. Ta szerokość myśli, którą pan profesor Lewandowski zawsze reprezentował dotyczy właśnie tego, że jesteśmy częścią większej wspólnoty, wspólnoty chrześcijańskiej, kultury europejskiej wyrosłej z dziedzictwa antycznego. Cała twórczość pana profesora tego właśnie dotyczy i pokazuje, że należy wynosić do miary uniwersalnego to, co lokalne, to, co wyróżnia całą ojczyznę. A pan profesor czyni to w sposób mistrzowski dlatego, że to, co najbardziej u niego podziwiam i to, co przekazał również mnie, to dbałość o słowo, piękne polskie słowo, które płynie szerokim bardzo wyrazistym dźwiękiem, co dzisiaj niestety w humanistyce jest coraz rzadsze. Bo nie chodzi tylko o to, żeby przekazać fakty i informacje, ale żeby nadać temu wszystkiemu wymiar szerszy. Tak jak z kamyków układa się mozaikę i nie same kamyki o mozaice świadczą, dopiero mistrzowska ręka, która je układa pozwala pokazać ten najszerszy wymiar ludzkiego ducha, poezji, literatury. I to właśnie pan profesor znakomicie czynił. Te książki, które pan profesor nazywa książeczkami, to nie są książeczki, to są wielkie dzieła. Tak powinniśmy na nie spoglądać, bo coraz mniej już osób w Polsce, którzy potrafią tak pisać i potrafią pokazać lokalną ojczyznę , małą ojczyznę w wymiarze uniwersalnym i europejskim – usłyszano.
Kilka słów na temat tryptyku autorstwa pałuckiego profesora powiedział również prof. dr hab. UAM Kazimierz Dopierała: – Jest to dorobek także tej ziemi, ludzi tej ziemi. To jest tryptyk, który pan profesor zrobił dla ludzi, pamięci tej ziemi, ale sam z tej ziemi pochodzi. I wobec tego proponowałbym, żeby nie minęło z 400 czy 500 lat, żeby te dzieła, ten tryptyk był tylko początkiem wydania dzieł, które pan profesor napisał czyli opera omnia profesora Lewandowskiego.
Swój zachwyt nad książką o Mikołaju Kotwiczu ze Żnina wyraził też wydawca i redaktor naczelny tygodnika „Pałuki w Żninie” Dominik Księski: – Jako uczeń pana, rok akademicki 1978-79, chciałem pogratulować niesamowitego dzieła. Stefan zawsze przed spotkaniem wręcza mi książkę i mówi „tylko przeczytaj do spotkania”, co wypełniam skrupulatnie, przez co książki z biblioteki zawsze cierpią, bo mniej książek z biblioteki czytam i w tym rankingu nie mam szans na najlepszego czytelnika. Więc przeczytałem całą książkę, jest wspaniała. Gratuluję zarówno panu profesorowi, jak i Stefanowi, którego podziwiam za wydawniczą działalność. Moją szczególną uwagę zwróciło pana profesora tłumaczenie epitafium dla Oleśnickiego, dwa jego wersy zwróciły moją szczególną uwagę. Skromnie pan napisał, że jest to przekład prozą, ale wydaje mi się, że te dwa wersy, które zacytuję można do rangi poezji podnieść. Mówi tutaj Kotwicz o prymasie, prymasów na stulecie jest zazwyczaj kilku, ale myślę, że jako motto mogą te słowa zapisać w pamięci wszyscy, którzy działają na niwie publicznej: „Prędzej mógłbyś wschodzące słońce zatopić, niźli od sądu go odwieść prawem”. Ten obraz wschodzącego słońca, które ktoś chce cofnąć w morze, jest wspaniały. Gratuluję i jeszcze raz dziękuję za wspaniałe dzieło.
Po spotkaniu prof. Ignacy Lewandowski podpisywał swoją książkę, a na wszystkich czekał słodki poczęstunek.
Barbara Filipiak
– Serce mi na moment stanęło – mówi lekarka z 42-letnim stażem
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS