Oświadczenia majątkowe składane na dwa miesiące przed końcem kadencji pokazały, jak intratne są niektóre stanowiska w urzędach. Wójtowie czy dyrektorzy publicznych jednostek w dwa miesiące zarobili więcej, niż niektórzy dadzą radę zarobić w rok. To dlatego tak pchają się do tych urzędów, a potem nie chcą z nich odejść?
W tym roku samorządowcy składali wyjątkowo kilka oświadczeń majątkowych. Na dwa miesiące przed końcem kadencji, za miniony rok i aktualne oświadczenie w związku z uzyskaniem mandatu radnego, albo wyborem na stanowisko.
Kto śledzi oświadczenia, które są dostępne dla wszystkich w Biuletynie Informacji Publicznej, widzi, że zarobki w samorządach i podległych mu jednostkach na przestrzeni lat urosły. Największa podwyżka miała miejsce pod koniec w 2021 roku. To wtedy pensje wójtów, burmistrzów i prezydentów i uposażenia poselskie wzrosły do aż maksymalnie 20 tys. zł miesięcznie. A przyjmowane przez rady podwyżki były wypłacane z wyrównaniem od połowy roku. Jedna kadencja to setki tysięcy złotych, dobre składki do ZUS, urlop a na koniec jeszcze sowita odprawa. Po oświadczeniach składanych za dwa miesiące br. widać, że niektórzy samorządowcy zarobili z publicznej kasy więcej, niż inni będą w stanie zarobić przez cały rok.
– Są ludzie, którzy nie mają żadnych oszczędności, mimo pracy na etacie ledwo wiążą koniec z końcem i czekają do przysłowiowego „dziesiątego” na kolejną wypłatę. Nie mówiąc o emerytach, którzy liczą każdą złotówkę przed jej wydaniem. Tymczasem w samorządach Bizancjum – komentują Czytelnicy.
Piotr Deniszczuk i Jerzy Kwiatkowski, starosta i wicestarosta chełmski, wykazali po około 60 tys. zł dochodu za styczeń i luty br. Podobnie były już wójt Rudy-Huty, Kazimierz Smal. Jego następca Jarosław Walczuk jako kierownik referatu organizacyjnego zarobił w dwa miesiące niecałe 30 tys. zł. Tymczasem prezydent Chełma Jakub Banaszek za styczeń i luty wykazał około 25 tys. zł, a Mariusz Kowalczuk, miejski radny i wicedyrektor marszałkowskiego szpitala w Chełmie – 38 tys. zł. Pracujący w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej radny Longin Bożeński w dwa miesiące zarobił ok. 20 tys. zł. A była miejska radna i prezydent Agata Fisz, która pracuje w MPGK we Włodawie, wykazała ok. 25 tys. zł. Miejski radny Marek Sikora w Urzędzie Marszałkowskim zarobił 18 tys. zł a radny powiatu chełmskiego Tomasz Szczepaniak, który jest sekretarzem w Urzędzie Miasta w Siedliszczu – 23 tys. zł.
Najwyższą kwotę za dwa miesiące pracy w Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad w Lublinie wykazał miejski radny Mirosław Czech – to aż 80 tys. zł. Trochę mniej, bo ok. 56 tys. zł, zarobił za styczeń i luty Zdzisław Szwed, były radny i członek zarządu województwa lubelskiego. Ale z jego drugiego oświadczenia złożonego w związku z zakończeniem kadencji w Urzędzie Marszałkowskim, wynika, że w tym roku łącznie zarobił 313 tys. zł. To oczywiście nie są tylko pobory za cztery miesiące br., ale także trzynastka, trzymiesięczna oprawa oraz sześciomiesięczna odprawa emerytalna, ewentualnie zaległy urlop. Trochę jak wygrana w lotto. (reb)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS