Zdecydowanym, budzącym respekt i zachwyt faworytem tego meczu był Bayer Leverkusen. Niemcy w tym sezonie zrobili tyle, że właściwie na każdym jego etapie ręce same składały się do oklasków. Wygrali Bundesligę bez porażki, mocno odjeżdżając w niej reszcie stawki, nie przegrali też ani jednego meczu w drodze do finału Ligi Europy, królowali w zestawieniach największej liczby strzelanych bramek.
“Neverkusen” powraca
Nic więc dziwnego, że na rozgrywane w Dublinie spotkanie wychodzili pewnie. Za pewnie. Dwa gole do tyłu byli już po 26 minutach rywalizacji. To w tym momencie niemieckim kibicom zaczynały przypominać się zmory przeszłości. “Neverkusen” – bo tak na początku XXI wieku nazywany był Bayer. Nazwa wzięła się od łatwości w przegrywaniu właściwie wygranych rywalizacji. Leverkusen dwukrotnie tracił wówczas w absurdalnych okolicznościach szanse na mistrzostwo Niemiec, a do tego w 2002 roku nieznacznie przegrał finał Pucharu Niemiec i finał Ligi Mistrzów. Tych trofeów w XXI wieku nie udało mu się zdobyć. Teraz ostrzył sobie zęby na puchar Ligi Europy.
Ostrzył, bo z drugiej strony była Atalanta Bergamo, która w tym tysiącleciu też nic nie wygrała. Chociaż Włosi uchodzą za groźną w ofensywie, świetnie poukładaną przez Gian Piero Gasperiniego drużynę, to jawią się też jako świetny zespół ze skłonnościami do przegrywania finałów. W czasie ośmiu lat pracy Włocha w Bergamo, trzy dotychczasowe finały, Atalanty kończyła źle. Co z tego, że były to tylko finały Pucharu Włoch. Efektownie grający zespół z dyrygentem Gasperinim gablotę miał pustą. Do dziś.
Raków w doborowym towarzystwie. Najazdu Niemców nie będzie
Warto przypomnieć, że w drodze na szczyt Atalanta pokonywała Raków Częstochowa, Sporting CP, Liverpool czy Olympique Marsylia. Jak widać, mistrz Polski znalazł się w znakomitym gronie. Właściwie wszystkie z tych drużyn przekonały się o ofensywnej sile Włochów, która rozkłada się na kilku zawodników. Trio: Gianluca Scamacca, Charles De Ketelaere i Teun Koopmeiners strzeliło w tym sezonie ponad 40 goli we wszystkich rozgrywkach. Z drugiej strony czasem wchodzący z ławki czy generalnie mniej grający Ademola Lookman, też na swym koncie liczbę bramek ma dwucyfrową. To właśnie pochodzący z Nigerii zawodnik zdobył też hat-tricka w finale w Dublinie. Popisał się fantastycznymi strzałami. Nic dziwnego, że po ostatnim gwizdku noszony był na rękach, pewnie też mocno podbił swoją cenę, przy ofertach klubów, które będą go chciały z Bergamo pozyskać.
Ponadto Atalanta w tym meczu, ale też i poprzednich uprzykrzała rywalowi życie wysokim pressingiem, doskonałym kondycyjnym przygotowaniem do meczu i precyzją w ofensywie. Także w finale oglądało się to niezwykle dobrze. W nagrodę Atalanta 14 sierpnia znów przyjedzie do Polski. Tym razem zagra w Warszawie, z triumfatorem Ligi Mistrzów (Real Madryt lub Borussia Dortmund). Już wiadomo, że totalnego najazdu niemieckich kibiców na Warszawę tego dnia nie będzie, bo pierwszy finalista będzie z Włoch.
A Bayer? Niebawem do zagrania ma jeszcze finał Pucharu Niemiec. Jeśli ekipa Xabiego Alonso nie poradzi sobie 25 maja z FC Kaiserslautern, hasło “Neverkusen” powróci na dobre.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS