Lekarz z gorzowskiego szpitala odłączył pacjenta od aparatury podtrzymującej życia. Usłyszał zarzut zabójstwa i obecnie przebywa w areszcie. Sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Obywatelskich.
RPO pyta o stan postępowania przeciwko lekarzowi, który odłączył pacjenta od aparatury podtrzymującej życie
Rzecznik Praw Obywatelskich, po wniosku Naczelnej Izby Lekarskiej, zajął się sprawą lekarza-rezydenta z Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim. Wobec lekarza toczy się postępowanie prokuratorskie w związku ze śmiercią pacjenta w tej placówce, któremu Andrii K. odłączył aparaturę podtrzymującą życie. Jak jednak mówi dyrektor ds. medycznych szpitala, Krzysztof Kaczmarek, pacjent w praktyce był martwy, a młody lekarz miał prawo nie podjąć czynności resuscytacyjnych ze względów humanitarnych.
Naczelna Rada Lekarska zwróciła się do RPO z prośbą o interwencję m.in. z uwagi na zastosowanie najsurowszego środka zapobiegawczego wobec lekarza, jakim jest tymczasowe aresztowanie. Zastępca Rzecznika, Stanisław Trociuk, spytał Prokuratora Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim o obecny stan postępowania przeciw lekarzowi, w tym o to, jakie przesłanki zdecydowały o jego aresztowaniu. Chodzi zwłaszcza o informacje, czy powołano biegłego do oceny prawidłowości działań lekarza.
Warto jednak podkreślić, że RPO nie ma uprawnień do ingerowania w czynności procesowe w toku postępowania karnego.
Byłoby to sprzeczne z zasadami niezależności prokuratorskiej i niezawisłości sędziowskiej. Tymczasowe aresztowanie może nastąpić wyłącznie na podstawie orzeczenia sądu. RPO nie może też wydawać organom prowadzącym postępowanie poleceń konkretnych czynności np. przeprowadzenia dowodów lub co do sposobu zakończenia sprawy – czytamy na stronie RPO.
Rzecznik może dokonywać oceny prawidłowości postępowania karnego dopiero po jego prawomocnym zakończeniu. Może wtedy rozważyć wykorzystanie przysługujących mu instrumentów prawnych w postaci: kasacji lub skargi nadzwyczajnej.
Co się dokładnie wydarzyło w gorzowskim szpitalu?
Na początku stycznia tego roku na oddział intensywnej opieki medycznej do gorzowskiego szpitala trafił 86-letni pacjent. Z powodu zatoru tętnicy krezkowej usunięto mu jelito cienkie. Śmiertelność w takich przypadkach, niezależnie od podjętego schematu leczenia, wynosi 90 proc. Pacjent kolejnego dnia zmarł.
Po stwierdzeniu zgonu, zarząd szpitala zwołał komisję do zbadania tej sprawy. Ustaliła ona, że na sali wybudzeń bloku operacyjnego lekarz-rezydent zdiagnozował u 86-latka zatrzymanie krążenia i zanik tętna na tętnicach obwodowych, brak reakcji źrenic na światło, brak odruchu tchawicy. W praktyce więc – pacjent był martwy.
W takiej sytuacji każdy lekarz ma prawo do decyzji o niepodejmowaniu czynności resuscytacyjnych ze względów humanitarnych. Stosowanie bardzo inwazyjnego leczenia (…) nosiłoby znamiona uporczywej terapii – stwierdziła komisja.
Komisja stwierdziła jednak braki w dokumentacji medycznej oraz orzekła, że Andrii K. nie powinien sam zdecydować o przerwaniu leczenia pacjenta, ponieważ taką decyzję zwykle podejmuje konsylium. Błędy te nie podważają jednak słusznej, w opinii komisji, decyzji młodego lekarza.
Inne zdanie miał jednak drugi rezydent anestezjologii w tym szpitalu, który powiadomił prokuraturę o popełnieniu zabójstwa w placówce. Po tym zajściu zarząd szpitala powołał drugą komisję – do wyjaśnienia relacji między oboma lekarzami i złożenia zawiadomienia do prokuratury. Komisja orzekła, że Łukasz Z. naruszył Kodeks Etyki Lekarskiej. Sprawa trafiła do Okręgowej Izby Lekarskiej, która zdecyduje o ukaraniu dyscyplinarnym młodego medyka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS