Rekord inwestycyjny Boesky’ego, szczegółowo opisany w niedawnym prospekcie emisyjnym, pokazuje, że wraz ze wzrostem aplauzu w jego uszach, jego wyniki spadały.
Pytanie, które najczęściej zadają inwestorzy, brzmi: „Co ostatnio dla mnie zrobiłeś?”. Jak pokazuje załączona tabela, we wczesnych latach, gdy jego fundusze były stosunkowo małe, a konkurencja w arbitrażu ryzyka stosunkowo niewielka, Boesky radził sobie całkiem nieźle. Ostatnio nie zrobił zbyt wiele. W roku fiskalnym, który zakończył się 31 marca 1985 r., inwestorzy Boesky’ego uzyskali 7,7 proc. zwrotu ze swoich pieniędzy — mniej niż 10 proc. tego, co uzyskaliby parkując gotówkę w 90-dniowych bonach skarbowych, znacznie mniej niż 19 proc., które zarobiliby w funduszu indeksowym. I oczywiście z dużo większym ryzykiem.
Dennis Levine, według Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, zwrócił się do Boesky’ego w lutym 1985 roku, w czasie, gdy wyniki Boesky’ego były fatalne. Inne firmy zarabiały trzy razy więcej niż Boesky. Czy to takie zaskakujące, że „Król Arbitrażu” był skłonny zrobić coś, aby poprawić swoje wyniki? Stawką był nie tylko biznes Boesky’ego, ale także jego nabrzmiałe ego.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS